HFM

artykulylista3

 

PrimaLuna EVO 400 Tube Pre/Poweramplifier

064 071 Hifi 7 8 2023 015
Niezależnie od tego, czy mówimy o zakupie samochodu, wzmacniacza, czy kompletu szklanek, zdarza się, że preferujemy konkretny model, ale nie potrafimy wyjaśnić, dlaczego. Później, w czasie jazdy próbnej, odsłuchu czy degustacji chłodnego piwa sami siebie przekonujemy, że mieliśmy rację. A argumenty?

Na samochodach się nie znam. Piwo pijam rzadko, ale przynajmniej rozgryzłem swoją audiofilską podświadomość. Otóż wstępną przychylnością obdarzam te urządzenia, które kosztują mniej niż teoretycznie powinny.



Jakość/cena
Dawno nie testowałem PrimaLuny. Ostatni kontakt datuje się na zamierzchłe czasy, kiedy była dopiero budowana (dziś już wycofana z rynku) seria DiaLogue. Tym niemniej urządzenia tej marki dość często pojawiają się na naszych łamach. Nie będę zatem zgłębiał ani jej historii, ani filozofii. Dla porządku podsumuję tylko, że PrimaLuna to firma holenderska, specjalizująca się w urządzeniach lampowych, które – co niezmiernie istotne – nie mają ambicji przełamywania cenowych tabu. Mało tego, przy niezmiennie wysokiej jakości, na tle obecnego hi-endu wydają się wręcz tanie. Kiedy sobie uświadomimy, że do testu trafił szczytowy wzmacniacz dzielony, a następnie spojrzymy do cennika, to poprawę humoru mamy gwarantowaną. Łączna kwota 51000 zł powinna zachęcić do odsłuchu wszystkich miłośników lamp, którzy rozglądają się za nowym nabytkiem.
Jak zaznaczyłem na wstępie, sympatią darzę firmy, które uczestniczą w wyścigu o jak najwyższą jakość, a nie o jak najwyższą cenę. PrimaLuna jeszcze przed rozpoczęciem odsłuchu zyskała więc u mnie duży plus.
Skalkulowanie ceny na atrakcyjnym poziomie było możliwe m.in. dzięki przeniesieniu produkcji do Chin. Ten fakt kiedyś można było interpretować na niekorzyść producenta; dzisiaj pozostał z niego tylko stereotyp. Flaga bowiem o niczym nie przesądza. W Stanach Zjednoczonych można wyprodukować zarówno technologiczne arcydzieło, jak i bubel. W Chinach tak samo.
Aktualna oferta PrimaLuny jest bardzo przejrzysta. Jej trzon stanowią wzmacniacze, podzielone na cztery serie EVO: 100, 200, 300 i 400. W każdej znajdziemy preamp, końcówkę mocy i integrę. Serię EVO 100 urozmaicają dodatkowo preamp gramofonowy i DAC. Katalog uzupełnia hybrydowa integra, zakwalifikowana do serii EVO 300. Urządzenia są dostępne w dwóch wersjach wykończenia: czarnej i srebrnej.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Przewidziano także wykończenie
srebrne.

    

EVO 400 Tube Preamplifier
Preamp i końcówkę mocy EVO 400 wyposażono w klatkę chroniącą lampy – montowaną na wcisk, a po bokach obudowaną szklanymi ściankami. Wzornictwo jest typowe dla konstrukcji lampowych w ogóle, a w szczególe kontynuuje firmową stylistykę.
EVO 400 Tube Preamplifier to konstrukcja dual mono, co oznacza, że mamy do czynienia z osobnymi zasilaczami i ścieżkami sygnałowymi dla każdego kanału. Oznacza to również, że każdy kanał ma taki sam zestaw lamp. W pierwszym rzędzie zamontowano podwójne triody 12AU7, po trzy na kanał. Ta usytuowana bliżej środka to bufor wejściowy, a dwie zewnętrzne pełnią funkcję sterujących. Za nimi umieszczono po jednej duodiodzie prostowniczej 5AR4. Obok nich na platformę lampową załapały się jeszcze dwa duże kondensatory Nichicona. Warto nadmienić że wszystkie lampy, zarówno w preampie, jak i końcówce mocy, noszą logo PrimaLuny.
Przedwzmacniacz został wyposażony tylko w podstawowe elementy sterujące – na przedniej ściance umieszczono pokrętło do regulacji siły głosu oraz wybierak źródeł. Włącznik zasilania znajdziemy na lewym boku.
Z tyłu również obyło się bez fajerwerków. Mamy tu trzy liniowe wejścia RCA, dwa XLR i jedno RCA do końcówki mocy (do integracji z kinem domowym). Wyjścia to XLR,  RCA oraz tape out RCA.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Tak, tak...

    

Wnętrze
PrimaLuna powinna się reklamować hasłem: „Na zewnątrz skromnie, w środku bogato”. EVO 400 jest wręcz naszpikowany ciekawymi, nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi.
Przedwzmacniacz wyposażono w AC Offset Killer. Już sama nazwa robi wrażenie – nośnik techniczny został tu dopełniony akcentem dramatycznej dynamiki. Jeśli ktoś w Hollywood wpadłby na pomysł realizacji filmu sensacyjno-audiofilskiego, to tytuł ma gotowy. AC Offset Killer redukuje szum własny transformatorów i tym samym eliminuje zakłócenia będące jego skutkiem. Niezależnie od tego, PrimaLuna nawija transformatory toroidalne we własnym zakresie – dzięki czemu może rygorystycznie kontrolować dokładność ich wykonania. Dodatkowo toroidy są zabezpieczane substancją żywicopodobną i ekranowane. Wybór tego typu rozwiązania był dla firmy oczywisty. Według jej informacji taki rodzaj nawijania zwojów – w porównaniu do klasycznych transformatorów rdzeniowych – pozwala uzyskać dziesięciokrotną redukcję szumu magnetycznego i ośmiokrotną akustycznego. Producent chwali się także zastosowaniem japońskich rezystorów Takman, ponoć słynących z niskich szumów i muzykalności. W niskie szumy można bez problemu uwierzyć, co do muzykalności – sam nie wiem...
Ale tak naprawdę ważne jest jedno. Nawet jeżeli PrimaLuna obniża koszty, produkując w Chinach, to na pewno nie żałuje na komponenty. Przykładowo zrezygnowano ze stosowanych wcześniej świetnych kondensatorów Mundorfa na rzecz… jeszcze lepszych i droższych DuRocha. Wybierak źródła zrealizowano na przekaźnikach, a regulację głośności – na klasycznym potencjometrze Alps Blue Velvet. Analogowe rozwiązanie pozwala uniknąć metalicznego brzmieniowego nalotu, często spotykanego w tańszych i łatwiejszych do stosowania układów scalonych – tak przynajmniej zostało to uzasadnione.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

12AU7 – występuje w prampie
i w końcówce.

    

Układ zmontowano techniką przestrzenną, oznaczającą łączenie punktów odcinkami przewodów, a nie za pomocą ścieżek na płytce drukowanej. Pochodzące ze Szwajcarii okablowanie wewnętrzne to posrebrzana miedź beztlenowa. Montaż przestrzenny wraz z lampowym prostownikiem oraz topologią dual mono stanowią fundament konstrukcyjny preampów PrimaLuny.
Kupując przedwzmacniacz i końcówkę mocy, nie zawsze zwracamy dostateczną uwagę na elektryczne dopasowanie obu urządzeń (chodzi głównie o impedancję wejścia i wyjścia). PrimaLuna zrobiła to za nas. Preamp został wyposażony w rozwiązanie nazwane PerfectMatch, które zapewnia parametry elektryczne połączeń optymalne do przesyłania sygnału.

Reklama

Wzmocnienie ustalono na dość skromne 10 dB, ale w efekcie preamp nie wzmacnia też zniekształceń. Jak wiadomo, lampy generują słyszalny z bliska w głośnikach szum, który może być większy lub mniejszy, ale którego nie da się całkowicie wyeliminować. Tutaj producent chwali się, że EVO 400 jest cichy jak mysz. Z czystym sumieniem potwierdzam – szum w głośnikach bez sygnału ze źródła jest naprawdę niski, szczególnie jak na konstrukcję lampową. Trudno ocenić, czy większa w tym zasługa preampu, czy końcówki, ale i tak brawo.
Warto na koniec zauważyć, że preamp EVO 400 to prawie ten sam układ co EVO 300. Zasadniczą i być może jedyną różnicę stanowi dodanie gniazd XLR w wyższym modelu.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Duodioda prostownicza 5AR4
z przedwzmacniacza.

    

EVO 400 Tube Poweramplifier
W odróżnieniu od preampu, prawie identycznego co w EVO 300, w przypadku końcówki sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Mamy więcej lamp, więcej mocy i więcej masy. I tak, w EVO 400 na każdy kanał przypadają cztery pentody EL34 i trzy podwójne triody 12AU7. Projekt wzorniczy już omówiłem, więc od razu zajrzyjmy na tylną ściankę.
Najczęściej producenci wzmacniaczy lampowych oferują odczepy dla 4 i 8 omów. PrimaLuna dorzuca do tego 16. Ktoś mógłby zapytać: po co? Odpowiedź okazuje się ciekawa. Owszem, z jednej strony kolumny 16-omowe występują w przyrodzie na tyle rzadko, że nie zdarzyło mi się dotąd takowych testować. Z drugiej jednak wiemy, że teoria nie zawsze idzie w parze z audiofilską praktyką. Z tego założenia wychodzi też sam producent. Odczepy do kolumn często dobieramy metodą prób i błędów, bo może się okazać, że lepiej zagra to, co nie powinno. Ale to tylko połowa tajemnicy pozornie nadmiarowych terminali 16-omowych. Bo okazuje się, że jeśli się zdecydujemy wykorzystać końcówkę EVO 400 jako monoblok (przełącznik znajduje się obok wejść, przy prawej krawędzi), to wtedy moc rośnie dwukrotnie, ale nominalna impedancja obciążenia spada o połowę. I tak 4, 8 i 16 omów zamienia się w 2, 4 i 8 ? – i tym razem teoretycznie nadmiarową wartością będzie ta najniższa. Dla porządku dodajmy, że panel tylny uzupełnia przełącznik pomiędzy wejściem XLR i RCA.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Preamp bez osłony.

    

Chyba najciekawszą cechą końcówki EVO 400 jest możliwość przełączenia pilotem pomiędzy dwoma trybami pracy – ultraliniowym i triodowym. Jak wyjaśnia producent, w tym pierwszym uzyskamy wyższą moc i dynamikę oraz bardziej liniowe pasmo, natomiast w drugim – podbicie środka pasma akustycznego kosztem jego skrajów, co wnosi pierwiastek lampowej słodyczy i magii. Przy jednocześnie słabszych parametrach użytkowych, czyli niższej mocy. Innymi słowy, przełączenie z trybu ultraliniowego na triodowy trzeba zrekompensować podkręceniem potencjometru, bo inaczej odczujemy po prostu, że zrobiło się może i jakoś inaczej, ale na pewno zdecydowanie ciszej. Z tego między innymi względu PrimaLuna nie zachęca do szybkich porównań A/B, bo mogą prowadzić do mylnych wniosków.
Wzmacniacz uruchamia się zawsze w trybie ultraliniowym, o czym informuje czerwona dioda; dla triodowego świeci zielona. Różnice w mocy między nimi są znaczące. Z fabrycznie montowanych lamp EL34 ultralinear da 70 watów; w triodzie wyciśniemy 38 W. Inne lampy (np. KT88, KT120 czy KT150) dostarczą więcej mocy, ale proporcja pomiędzy trybami pozostanie zbliżona.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Przykład montażu punkt-punkt

    

Wymieniając lampy, warto zwrócić uwagę na przełącznik na bocznej ściance z prawej strony urządzenia. Ma on dwie pozycje: niski i wysoki bias. Niski jest zalecany do fabrycznych EL34. Wysoki powinien lepiej pasować do mocarniejszych, kompatybilnych z EVO 400.
Kolejnym udogodnieniem użytkowym jest układ automatycznej regulacji prądu spoczynkowego (Adaptive AutoBias), który pilnuje, aby wraz z upływem czasu zmiana parametrów lamp nie degradowała brzmienia. Mało tego, Adaptive AutoBias uwalnia użytkownika od konieczności parowania lamp, co w dłuższej perspektywie przełoży się na oszczędności. Przy okazji AAB przyczynia się do redukcji zniekształceń oraz chroni resztę układu elektronicznego przed skutkami ewentualnej awarii lamp.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Końcówka od spodu – znają się
na rzeczy.

    

W przypadku takiego nieszczęścia PrimaLuna także ułatwi właścicielowi życie. Każda lampa obok cokołu ma przypisaną diodę. Jej świecenie oznacza problem – ale przynajmniej wiemy, czego on dotyczy. Świecenie sygnalizuje zresztą nie tylko awarię, ale także konieczność wymiany, kiedy przebieg danej bańki na tyle zmienia jej parametry, że automatyczna kalibracja nie jest dłużej w stanie ich kompensować. To rozwiązanie nazwano BTI – Bad Tube Indication.
Kupując końcówkę PrimaLuny, powinniśmy się jednak i tak spodziewać nieco dłuższej żywotności lamp niż katalogowe szacunki. EVO 400 wyposażono bowiem w tzw. Smartwatts. Chodzi o taką konfigurację elektryczną, aby stopień końcowy zawsze pracował z zapasem. Innymi słowy, zamiast wyciskać więcej mocy i pochwalić się większą wartością w danych technicznych, PrimaLuna poszła pod prąd – dając moc mniejszą, by w zmian uzyskać większą stabilność pracy urządzenia i dłuższą żywotność jego wrażliwych elementów.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Aluminiowy
pilot.

    

Poza tym, tak samo jak w preampie, zastosowano AC Offset Killer, rezystory Takmana, montaż punkt do punktu, okablowanie z posrebrzanej miedzi w teflonowej izolacji, jak również ekranowane i żywicowane toroidy.
Natomiast transformatory wyjściowe to mały sekret PrimaLuny. Odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu brzmienia, dlatego ich produkcji poświęcono szczególnie wiele uwagi. Ale z firmowych materiałów dowiemy się jedynie, że są „specjalnie projektowane, nawijane na miejscu i masywne”.

Reklama

Na koniec jeszcze jedna, tym razem bardziej ogólna uwaga. PrimaLuna na pewno wyróżnia się na tle konkurencji swoją strategią informacyjno-promocyjną. Na stronie producenta możemy do woli czytać o rozwiązaniach technicznych, a nawet obejrzeć film o chyba każdym z oferowanych obecnie urządzeń. Początkowo planowałem to skwitować jakąś dowcipną uwagą na temat audiofilskiej retoryki gotowych wniosków, ale szybko zmieniłem zdanie. Z każdym kolejnym materiałem wzrastało moje uznanie dla profesjonalizmu Kevina Deala, opowiadającego o cechach i zaletach prezentowanych urządzeń. Przypomnijmy, że Kevin to znany jako „tube guru” założyciel Upscale Audio, który od narodzin PrimaLuny pełni funkcję popularyzatora marki oraz jej amerykańskiego dystrybutora. Jego prezentacje są tak merytoryczne i przekonujące, że bałbym się wejść do sklepu, w którym byłby sprzedawcą. Skutki takiej wizyty mogłyby się okazać dotkliwsze niż kredyt we frankach.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Końcówka bez osłony.

    

Konfiguracja systemu
Źródłem dźwięku w teście był redakcyjny odtwarzacz CD Naim 5X z zewnętrznym zasilaczem Flatcap 2X, natomiast jako głośniki wykorzystałem flagowe monitory Dynaudio Confidence 20. Duńskie zestawy rzadko się poleca do wzmacniaczy lampowych, głównie z uwagi na ich prądożerność i niewysoką skuteczność. Jednak kiedy mówimy o produktach, które – tak jak w przypadku serii EVO 400 – są wizytówką firmy, to wymówek nie ma. Tym bardziej, że w warunkach domowych ryzyko ewentualnej zadyszki wzmacniacza powinno być pomijalne. Odsłuch pokazał, że miałem rację; przez myśl mi nawet nie przeszło, że PrimaLuna sobie nie radzi. Jeżeli chodzi o wybór odczepów, to nie kombinowałem. Uznałem na początku, że przy nominalnie 6-omowych monitorach bezpieczniej będzie wybrać terminale 4-omowe i tak już zostało.
Test miał dotyczyć systemu, więc zdecydowałem, że nie będę oceniał komponentów oddzielnie. Początkowo wprawdzie miałem taki plan, ale po wstępnym rozeznaniu zmieniłem zdanie. Okazało się, że różnice brzmienia dwóch trybów pracy końcówki mocy są na tyle istotne, że i tak wyszły z tego dwa odsłuchy w jednym. Zacznijmy zatem od trybu ultralinear.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Kondensatory DuRocha
w pełnej krasie.

    

Wrażenia odsłuchowe
Ultralinear
Nie ukrywam, że potrzebowałem trochę czasu, aby „wejść” w brzmienie EVO 400. Trudno powiedzieć, czy to kwestia bardziej dotarcia lamp (nie miałem informacji, czy wzmacniacz został wygrzany), czy adaptacji słuchu. Bo choć mój przedwzmacniacz też jest lampowy, to końcówka już tranzystorowa, a i do testów o wiele częściej otrzymuję tranzystory. Co oznacza, że jestem od dawna świadomie skazany na półprzewodnikową codzienność. Może właśnie to sprawiło, że przez pierwszych kilka dni PrimaLuna pozostawiała mnie raczej obojętnym? Dopiero po jakimś czasie wszystko zaczęło się układać. To, co wcześniej wydawało się dość zwyczajne, nabierało większego znaczenia. Codzienne zajmowanie miejsca odsłuchowego z obowiązku przemieniło się w emocjonujące doświadczenie.
PrimaLuna EVO 400 to dzielony wzmacniacz lampowy, grający zgodnie z oczekiwaniami entuzjastów tej tradycyjnej techniki. Zaznaczam to na wstępie, aby rozwiać ewentualne wątpliwości natury ogólnej. Wiadomo, że niektórzy producenci urządzeń solid-state dążą do uzyskania pierwiastka lampowości; przypadki odwrotne również się zdarzają. PrimaLuna nie ma problemu z określeniem swojej tożsamości. Lampy mają grać jak lampy, bo ich miłośnicy właśnie tego oczekują. I taki właśnie – lampowy – jest EVO 400.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Preamp od spodu – piękna robota

    

Znajdziemy tutaj i element ocieplenia (choć bez przesady), i obfitość lekko poluzowanego basu, i wreszcie umiarkowane, choć zauważalne przyciemnienie barwy. Do tego soczystą średnicę i ogólne wrażenie dźwięku bogatego, a nawet – barokowego.
Niskie tony stanowią fundament brzmienia EVO 400 – dosłownie i w przenośni. Producent dał się w tej kwestii ponieść fantazji. Chciał dostarczyć słuchaczowi dużo basu i dostarczył go naprawdę dużo. I to nie tylko głębokiego, ale również bardzo głębokiego. Niskotonową satysfakcję mamy gwarantowaną; nie wyobrażam sobie, aby ktoś narzekał. Zwłaszcza że PrimaLuna nie przekracza autodestrukcyjnego poziomu wód i oszczędza audiofilską tamę, za którą słuchacza zalałaby basowa powódź, bez żadnego ratunku ani nadziei. Niezbędny zapas sprężystości został utrzymany. Za imponującą obfitość niskich tonów trzeba było jednak zapłacić kompromisową kontrolą. Tak, jest tu dostojność, ale i wyraźne zmiękczenie konturów.

Reklama

Średnie tony są nasycone, oleiste i wygładzone. I fantastycznie przygotowane do pokazania czaru wokali, niezależnie od gatunku i rodzaju nagrania. Przyznam, że po zaliczeniu obowiązkowego zestawu płyt testowych przeszedłem całkowicie na nagrania z wokalem, bo na czystą instrumentalistykę jakoś żal mi było w takich okolicznościach czasu. Śpiewał najpierw David Bowie, potem Peter Gabriel, Alicia Keys, Shirley Horn i Dean Martin, do którego czuję trudną do wytłumaczenia słabość. A gdy na talerz odtwarzacza trafiła płyta „Memento homo” z utworami Thomasa Tallisa i Williama Byrda w wykonaniu Zespołu Męskiego Gregorianum, to tak już zostało do końca.
Góra pasma to chyba jedyny element, który się wyłamuje z lampowej konwencji. Soprany nie należą wprawdzie do ostrych czy wyeksponowanych, ale – z drugiej strony – osłodzonymi czy nieśmiałymi też bym ich nie nazwał. Zaliczyłbym je raczej do względnie obiektywnych i neutralnych. Wysokie tony w niektórych sytuacjach potrafią nawet pokazać pazur. Przypuszczam, że szybciej niż osłodzenia doszukalibyśmy się w nich surowości.
Scena EVO 400 charakteryzuje się rozłożystością, z wyraźnie wysuniętym do przodu pierwszym planem. Pozostaje lampowo daleka od formuły chirurgicznej precyzji, a źródła dźwięku bardziej przypominają plamy niż punkty. Porządek w przestrzeni zostaje jednak utrzymywany bez problemu. Każdy instrument znajduje się tam, gdzie powinien i łatwo go wskażemy nawet w większych składach.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Duodioda prostownicza 5AR4
z przedwzmacniacza.

    

Trioda
W czasie pracy końcówki mocy naciskamy przycisk na pilocie, słyszymy ciche kliknięcie i… przenosimy się do zupełnie innego świata. Po pierwsze, jest ewidentnie ciszej, co sprawia, że zrazu efekt zdaje się mizerny. Pełne, obfite brzmienie zamienia się w jakieś średniobudżetowe, wyblakłe granie. Od razu nasuwa się pytanie: po co oni to w ogóle dodali? Jako że zapoznałem się wcześniej z materiałami PrimaLuny, wiedziałem, że powinienem się powstrzymać od pochopnych osądów. Najpierw należy zrobić głośniej. Następnie posłuchać w tym trybie trochę dłużej. Należy zresetować w głowie różnicę wynikającą z samego przełączenia i wsłuchać się w „nowy” dźwięk bez uprzedzeń.
Opisując w instrukcji wynik przełączania trybów, producent podsuwa określone różnice dźwiękowe. Tryb triodowy ma mieć mniejszą dynamikę, kontrolę, detaliczność i słabiej zaznaczone skraje pasma – czyli brzmienie bardziej „skompresowane”. W zamian powinien oferować wyeksponowaną średnicę, ocieplenie dołu i góry, i ogólnie większy relaks. Moje obserwacje pokrywają się z fabrycznymi w dużej części, choć nie całkowicie.

Reklama

Na początku – po zmianie natężenia dźwięku i adaptacji słuchowej – zwrócimy uwagę na bas. Jest go rzeczywiście mniej na samym dole, co przy moim zdaniem podobnej kontroli zabiera z tego zakresu element ekscytacji. Trioda nie spodoba się miłośnikom pełnego, lampowego basu. Sprawdzi się natomiast, jeśli preferujemy brzmienie bardziej zrelaksowane. Tym samym można śmiało powiedzieć, że ten tryb dysponuje mniejszą dynamiką w skali makro, za to wnosi więcej kultury. W wykorzystanym systemie i w moich warunkach odsłuchowych mikrodynamikę oceniłbym na remis.
Może nie remisowo, ale prawie, wypada góra pasma. W triodzie wydaje się nieznacznie skromniejsza. Oba skraje pasma według producenta miały być słodsze. Nie wiem, zgodnie z jaką definicją słodyczy, ale jej akurat nie dostrzegłem. Większą delikatność – już tak. Zapowiedzianą kompresję – również, zwłaszcza w najniższych rejestrach. Detaliczność pozostała bez zmian.
W trybie triodowym pierwszoplanowym bohaterem zostaje średnica, co pozwala się delektować esencją lampowego brzmienia. Czyste wokale, nasycone barwy i zmiękczenie konturów – to wszystko trioda dziedziczy po trybie ultraliniowym, dodając własną oprawę w postaci większej przejrzystości. W brzmieniu jest dużo spokoju, co sprawia, że słuchanie muzyki zamienia się w doświadczenie niemal kojące.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Niby skromnie, ale czego
chcieć więcej?

    

Dwa wzmacniacze
Oceniając obiektywnie, należy podkreślić, że tryb ultraliniowy jest lepszy, bo pełniejszy. Większą część krytycznego odsłuchu przeprowadziłem właśnie w nim. Co nie zmienia faktu, że opcja przejścia w triodę okazuje się istotnym dodatkiem. Dzięki niej dostajemy praktycznie dwa wzmacniacze dzielone. Zależnie od sytuacji, nastroju i pory dnia możemy wybrać rodzaj brzmienia, który w danym momencie bardziej nam odpowiada. Nie ukrywam, że podobnie jak Kevin Deal, późniejszym wieczorem zawsze przełączałem końcówkę w tryb triodowy.    
Reasumując, zarówno w trybie ultraliniowym, jak i triodowym (choć w każdym na inny sposób) będziemy się mogli cieszyć czarem, z jakiego słyną wzmacniacze zbudowane w technice próżniowej. Jest to oczywiście dźwięk lampowy, dostosowany do nowoczesnych standardów, ale jeśli ktoś chce się przybliżyć do klimatów „vintage”, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby przejść do wciągającego i dość kosztownego hobby o nazwie „tube rolling”, czyli eksperymentów z różnymi lampami, najlepiej NOS (new old stock). Wtedy może się okazać, że kupując jeden wzmacniacz oraz kilka zestawów szklanych baniek, uzyskamy już nie dwa, a o wiele więcej rodzajów brzmienia.
Biorąc pod uwagę taką uniwersalność, opisane w części technicznej udogodnienia użytkowe i funkcjonalne, koncepcję budowy, rozwiązania konstrukcyjne, a także same wrażenia odsłuchowe, otrzymujemy produkt w swoim gatunku wyjątkowy i w dodatku wyjątkowo atrakcyjnie wyceniony.

064 071 Hifi 7 8 2023 001

 

Tylna ścianka przedwzmacniacza.
Można użyć łączówek RCA lub XLR.

    

Konkluzja
Jak sygnalizowałem na wstępie, w odsłuchach podświadomie faworyzuję urządzenia o korzystnej relacji jakości do ceny. Tym razem żadna podświadomość nie była potrzebna. Dzielona PrimaLuna EVO 400 rozbija bank, czy tego chcecie, czy nie.


 

Reklama

  


primaluna evo400

Mariusz Malinowski
Źródło: HFiM 07-08/2023