HFM

artykulylista3

 

Rotel RA-6000

054 057 Hifi 7 8 2023 003
Niewielu firmom w branży hi-fi udało się zachować autonomię przez cały okres działalności. Do chlubnych wyjątków niewątpliwie zalicza się Rotel.

Powstałe w latach 50. XX wieku przedsiębiorstwo do dziś pozostaje firmą rodzinną, co stanowi ewenement nie tylko w branży hi-fi. Pierwotnie funkcjonowało pod nazwą Roland. Na Rotela przemianowano je w 1961 roku i właśnie tę datę uznaje się za oficjalny początek marki.






Sześćdziesiąt lat później, w 2021 roku, Rotel zaprezentował jubileuszowy zestaw 6000, złożony z odtwarzacza CD i wzmacniacza zintegrowanego. Rocznicowy charakter podkreśla dopisek „Diamond”. Oba urządzenia mają  skupiać w sobie wiedzę o projektowaniu sprzętu grającego, zdobywaną przez japońskich inżynierów przez dekady. Co ciekawe, urodzinowa seria Diamond nie oznacza limitowanej ilości. Oba modele będą dostępne bez ograniczeń.


Budowa
Wzmacniacz RA-6000 jest do bólu rotelowy i do złudzenia przypomina dotychczasowy flagowiec RA-1592MKII. Jedyna widoczna na pierwszy rzut oka różnica to okolicznościowy laserowy grawerunek, widoczny na górnej krawędzi frontu. Gdy jednak przyjrzymy się bliżej, dostrzeżemy też polerowane pionowe krawędzie, przypominające radiatory. Okazuje się, że to tylko zabieg wzorniczy, ponieważ właściwe radiatory schowano we wnętrzu obudowy.
Zgodnie z rotelową stylistyką, przednia ścianka RA-6000 daje bezpośredni dostęp do wszystkich (!) źródeł dźwięku. Poza 14 przyciskami umieszczono na niej guziki do konfiguracji oraz niewielki wyświetlacz matrycowy, który  ułatwia tę czynność. Gniazdo USB-A obsługuje tylko przenośnie urządzenia Apple’a i to też taka rotelowa tradycja. Na froncie nie zabrakło również 3,5-mm gniazda słuchawkowego oraz wybieraka wyjść głośnikowych. Tu istotna uwaga: podłączenie nauszników nie odcina automatycznie sygnału płynącego do kolumn. Trzeba zrobić to ręcznie.

054 057 Hifi 7 8 2023 001

 

„Diamentowy” komplet.

    
 
   


Odwrócenie RA-6000 wymaga nieco krzepy, ale przy okazji można dostrzec piątą nóżkę, poprawiającą odporność obudowy na wibracje.
Z tyłu – na bogato. Obfitość gniazd może w pierwszej chwili wywołać mały atak paniki, ale wszystkie pogrupowano zgodnie z logiką i przeznaczeniem. Na samym dole zamontowano porządne podwójne terminale głośnikowe. Moje grube i sztywne QED-y Genesis Silver Spiral nie zrobiły na nich żadnego wrażenia, zniosą więc chyba najdziksze pomysły przyszłych użytkowników.
Nad zaciskami widać długi szereg wejść i wyjść analogowych, który rozpoczyna para gniazd RCA dla gramofonu z wkładką MM. Na przeciwległym końcu kuszą XLR-y Neutrika.
Najwyższe piętro zajęły złącza cyfrowe. Znajdziemy tam po trzy wejścia optyczne i koaksjalne, sieciowe gniazdo LAN oraz asynchroniczne USB-B dla komputera. Wejścia koaksjalne i optyczne przyjmują PCM o rozdzielczości do 24 bitów/192 kHz. USB-B idzie wyżej: DSD256 oraz PCM 32 bity/384 kHz. Wzmacniacz dekoduje także pliki MQA oraz współpracuje z Roonem. Rotelowym zwyczajem zabrakło antenki łączności bezprzewodowej. Zamiast niej zamontowano niewielką „tabletkę” z modułem Bluetooth (AAC, SBC i aptX). Zapomnijcie natomiast o Wi-Fi oraz firmowej aplikacji na smartfony. To dla Rotela jeszcze pieśń przyszłości.
Reasumując: aparycja oraz zestaw gniazd są identyczne, jak w tańszym prawie o połowę modelu RA-1592MKII. Skąd więc różnica w cenie? Pora zajrzeć do środka.

054 057 Hifi 7 8 2023 001

 

Rotel to jedna z ostatnich firm,
które kultywują styl
„japońskiego baroku”.

    
 
   


Wnętrze
Zdejmując pokrywę, kolejny raz przeżyłem déja vu. Na pierwszy rzut oka jubileuszowy Rotel niemal się nie różni od tańszego poprzednika. Za co więc producent winszuje sobie 10 tysięcy złotych dopłaty? Za laserowy napis na górnej krawędzi? Otóż diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach.
Architektura wewnętrzna obu urządzeń wygląda podobnie, ale już elementy, z których zostały zbudowane, znacznie się różnią. Zacznijmy od zasilania.
Od bardzo dawna Japończycy projektowali zasilacz specjalnie do każdego urządzenia, a następnie wykonywali go sami, z transformatorami włącznie. Jest to dość żmudna robota, ale sprawy nabrały tempa dwie dekady temu, kiedy to Rotel wybudował własną fabrykę w chińskim mieście Zhuhai. Do produkcji zasilaczy zaangażowano jedną czwartą załogi, co świadczy o wadze, jaką firma przywiązuje do tych podzespołów. Nie inaczej się dzieje w przypadku serii 6000.

Reklama

Na potrzeby urodzinowej integry zaprojektowano nowy zasilacz, z ogromnym toroidem i niezależną stabilizacją napięcia dla przedwzmacniacza, sekcji cyfrowej i końcówek mocy. Pod tym względem przypomina high-endową integrę Michi X3 – marki reaktywowanej przez Rotela w 2019 roku. Trafo nakryto wielką puszką ekranującą z okolicznościowym napisem „Diamond Series”. Osobne uzwojenia wtórne poprowadzono do analogowych obwodów wejściowych, sekcji cyfrowo-analogowej, końcówek mocy, a nawet wyświetlacza i odbiornika podczerwieni.

054 057 Hifi 7 8 2023 001

 

RA-6000 jest też dostępny
w czerni.

    
 
   


Tuż przy tylnej ściance znalazła się sekcja cyfrowa, także zaprojektowana specjalnie dla RA-6000. Pierwsze skrzypce gra w niej DAC Texas Instruments PCM5242 o rozdzielczości 32 bitów/384 kHz. Nie jest to ostatni krzyk techniki, ale i tak zaspokaja potrzeby większości użytkowników sprzętu hi-fi. Port USB  obsługuje układ scalony XMOS, nakryty dużym radiatorem.
Końcówki mocy zbudowano na tranzystorach Sankena (po dwanaście na kanał). Każda dysponuje mocą 200 W/8 ? w klasie AB. Umieszczono je na odlewanych radiatorach, ciągnących się przez całą głębokość obudowy. Po kilku godzinach pracy pokrywa wzmacniacza emanowała miłym ciepłem, więc raczej nie należy stawiać na nim innych urządzeń.
Do RA-6000 producent dołącza pendrive z instrukcjami obsługi oraz sterownikami dla Windowsa i MacOS-a. Do obsługi przyda się duży pilot, ogarniający cały system Rotela. Jego wygląd i gabaryty nawiązują do „złotych czasów” kina domowego, ale w trakcie codziennego użytkowania okazał się zaskakująco poręczny. Dzięki niemu wszystkie opcje, np. regulacja balansu, dostępne będą bez wstawania z fotela, choć trafienie palcem w odpowiedni przycisk wymaga odrobiny skupienia. Na szczęście regulację głośności wyróżniono podłużnym kształtem. A jak sobie z nim poradzić w nocy? Dostępne jest podświetlenie, choć jego upiorna niebieska poświata może zburzyć nawet najbardziej intymny nastrój. Na szczęście trwa to tylko kilka sekund.

054 057 Hifi 7 8 2023 001

 

Rotel nie zwykł sprzedawać
w efektownej obudowie
audiofilskiego powietrza

    
 
   


Wrażenia odsłuchowe
Testując ponad rok temu RA-1592MKII („HFiM” 2/2022), zwróciłem szczególną uwagę na jego stereofonię. Tym razem nawet nie musiałem się wysilać, ponieważ już od pierwszych dźwięków japoński wzmacniacz wspiął się w tej dyscyplinie na wyżyny. W nagraniach klasyki, rejestrowanych w dużych salach koncertowych, szeroka i głęboka scena rozpoczynała się tuż za linią głośników. Plany zostały od siebie czytelnie odseparowane i stworzyły realistyczną panoramę stereo. Jej boczne krawędzie obejmowały łukowato miejsce odsłuchowe i powiedzenie o zanurzeniu się w muzyce nie jest ani trochę przesadzone. W dużych formach orkiestrowych dalsze instrumenty wyraźnie odzywały się z podwyższenia, a gdy trafiałem na nagranie z udziałem chórów, odbite echem głosy dochodziły jakby spod sklepienia. Owszem, atrakcje te będą dostępne z niejednym high-endowym piecem w cenie samochodu. Jednak w przypadku wzmacniacza za 21400 zł można mówić o wyjątkowej okazji.

Reklama

Kiedy już ochłonąłem po początkowych atrakcjach, zacząłem analizować inne aspekty brzmienia. Na uznanie zasługuje bardzo dobra szczegółowość. Słychać szmer i szelesty, ciche muśnięcia strun i odgłosy wydawane przez mechanizmy klawesynów. W połączeniu ze świetną sceną stereo buduje to wyjątkowo wiarygodny przekaz.
Otoczone złocistą poświatą wysokie tony skrzyły się drobnymi iskierkami i  rzucały dodatkowy blask na średnicę. Po prostu bajka. Jedyny ewentualny niedosyt na tym etapie dotyczył nieśmiałości basu, ale kontrolne odtworzenie kilku nagrań muzyki organowej rozwiało początkowe wątpliwości. Niskie tony były na swoim miejscu, a że nie starały się słuchacza przytłoczyć przy każdym trąceniu struny kontrabasu, to chyba lepiej.
Przejście do akustycznego jazzu, granego w klubach i niewielkich salach, w nieznacznym tylko stopniu ograniczyło rozmiary sceny. Co prawda muzycy zrobili kilka kroków w stronę słuchacza, ale nadal większość wydarzeń rozgrywała się za kolumnami. Dzięki doskonałej rozdzielczości w spokojnych nagraniach realizowanych na żywo można się było rozsmakować w każdym detalu i śledzić interakcję muzyków z publicznością. O tym, że kolumny zniknęły z pokoju, nie muszę chyba wspominać – dźwięki były zawieszone w powietrzu bez wyraźnego związku z fizycznym ustawieniem głośników.

054 057 Hifi 7 8 2023 001

 

Od liczby gniazd w urządzeniu
Rotela może zakręcić się w głowie

    
 
   


Słuchając znanych i lubianych nagrań jazzowych, przyłapałem się na odwlekaniu momentu przejścia do kolejnego utworu. Nie miało to związku z rozleniwieniem, lecz z wyczekiwaniem na kolejne fragmenty muzyki, która odkrywała przede mną swoje sekrety. Prawdziwe emocje pojawiły się natomiast wraz z pierwszymi dźwiękami rocka.
Podłączenie instrumentów do prądu zadziałało mobilizująco na bas. Po początkowej wstrzemięźliwości nie pozostał nawet ślad, a zdrowe rockowe łojenie oraz muzyka elektroniczna i filmowa uruchomiły w nim nieoczekiwane pokłady witalności. Jego charakter można opisać kilkoma słowami: soczystość, zasięg, kontrola, energia. Nagrania brzmiały tak, jakby wykonawcom ubyło lat. Zasłużeni artyści scen rockowych przypomnieli sobie o początkach kariery, a w ich muzyce pojawiła się pierwotna dzikość, znana z debiutanckich albumów. W soundtrackach natomiast Rotel pokazał, że 200 watów na kanał to nie przechwałki działu marketingu. Co godne podkreślenia – większość informacji była dostępna już przy średniej głośności, z jaką słucham na co dzień. Ruch potencjometrem w prawo działał niczym płynna zmiana ogniskowej w aparacie fotograficznym. Ujawniały się detale tła. Zyskiwała dynamika, ale wciąż miałem do czynienia z wysokiej klasy dźwiękiem, a nie po prostu głośnym graniem.


Konkluzja
Wspominany RA-1592MKII to świetny wzmacniacz, ale jubileuszowy RA-6000 jest wyraźnie lepszy. Niewielkie zmiany w konstrukcji dały spektakularny efekt.

Reklama

  


rotel ra 6000

Mariusz Zwoliński
Źródło: HFiM 07-08/2023