HFM

artykulylista3

 

Moonriver 404 Reference

046 049 Hifi 2 2023 002Podstawową wersję Moonrivera 404 testowaliśmy w „Hi-Fi i Muzyce” 3/2021. Wpadła nam w ucho na Audio Show 2020. Obok grały wielokrotnie droższe systemy, ale to ten ze szwedzkim wzmacniaczem wyjątkowo nam się spodobał.


Założyciel Moonrivera, George Polychronidis wychował się w rodzinie zamożnych emigrantów z Hellady. Od dzieciństwa miał kontakt z dobrym sprzętem hi-fi. Trudno powiedzieć, czy to rodzice wszczepili mu tę pasję, ale na pewno było mu łatwiej. Do dziś pozostaje miłośnikiem analogu, a jego firma w pełni zasługuje na miano manufaktury.
O katalogu nie ma co pisać, ponieważ obejmuje tak naprawdę… jeden model. Opracowanie wzmacniacza zintegrowanego 404 zajęło lata, a udana premiera zaowocowała wieloma przychylnymi recenzjami. Skala produkcji jest niewielka i wszystkie egzemplarze są ręcznie montowane w Szwecji. Każdy jest dokładnie sprawdzany i odsłuchiwany. Dopiero kiedy spełnia kryteria jakościowe, wysyła się go do odbiorcy. Producent zapewnia, że Moonrivery powinny pracować bezawaryjnie „przez dziesięciolecia, bez konieczności konserwacji”. Skoro tak, to trochę szkoda, że udziela na nie zaledwie trzyletniej gwarancji.

046 049 Hifi 2 2023 001

Przybyło kilka niebieskich sztuk. Blaszki zamiast radiatora wystarczą do prawidłowego chłodzenia.

  

 


Budowa
Głównymi założeniami projektanta – obok niezawodności – były wszechstronność i funkcjonalność urządzenia. Jeżeli chodzi o brzmienie, to powinno bazować przede wszystkim na dynamice, na której miały się budować barwa i pozostałe dźwiękowe atrakcje.
Niezawodność potraktowano tu jak w studyjnych konstrukcjach: 404 Reference miał być odporny na warunki i intensywność pracy, nawet gdyby pozostawał włączony przez cały czas. Niewykluczone, że właśnie dlatego zrezygnowano z trybu standby. Gdyby jednak użytkownik zdecydował się Moonrivera od czasu do czasu wyłączyć, o komfort pracy układu elektronicznego przy ponownym uruchomieniu zadba miękki start.
Łatwość naprawy, nawet dla mało ogarniętego serwisanta, również nie była tu bez znaczenia. Konstrukcja została skrajnie uproszczona, a w dodatku podzielona na moduły. Ścieżka sygnału jest krótka i zawiera minimalną liczbę komponentów, dobieranych w odsłuchach i zmontowanych techniką przewlekaną – również z uwagi na długowieczność.
Z dynamiką nie za bardzo się chyba udało, a to ona rodziła najwięcej uwag,  zarówno recenzentów, jak i nabywców. Podkreślano za to muzykalność, koloryt i subtelność, połączone ze starannością przekazu informacji. To spowodowało, że – tak brzmi wersja oficjalna – George jeszcze raz pochylił się nad projektem i wzmocnił zasilacz. Reference określono jako wersję bardziej kompatybilną, dostosowaną do współpracy z wymagającymi głośnikami, ale wtajemniczeni mogli się domyślać,  o co naprawdę chodziło. Zaznaczam jednak, tak naprawdę nie wiemy, jak było. Osobiście uważam, że to Refenerce był projektem wyjściowym, a zwykły 404 to jego odchudzona wersja. Nie mam szpiegów w Szwecji, ale tak wnioskuję z tego, co widzę w środku.
Reference dysponuje kondensatorami filtrującymi o łącznej pojemności 107000 µF, z czego 21000 µF przeznaczono dla przedwzmacniacza. Zwykły 404 ma 57000 µF z takich samych elektrolitów. Na płytce drukowanej, wypełniającej całe wnętrze, pozostawiono puste miejsca z dziurkami montażowymi i doprowadzonymi ścieżkami. W Reference po prostu je wypełniono. Ktoś chyba tę płytkę projektował, a skoro tak, to przewidział, co się miało na niej znaleźć. Innych różnic nie widzę; producent także o nich milczy. Za to ta w cenie wynosi aż 6000 zł i jeżeli tyle płacimy za dziewięć kondensatorów, to…

046 049 Hifi 2 2023 001

Jeden kondensator więcej.

  

 


Jestem przeciwnikiem podobnych kalkulacji, ale ta sytuacja niespecjalnie mi się podoba. Inna sprawa, że jeśli 50000 uF wniesie do brzmienia istotną poprawę, to łatwiej będzie przełknąć podwyżkę. Zwłaszcza że pasjonaci niejednokrotnie potrafią wydać więcej na mniejsze upgrade’y. Ale skoro tak, to uważam, że Moonriver w ogóle nie powinien proponować wersji podstawowej. Dla przyzwoitości mógł zamontować choćby mniejszy transformator.
Pozostawmy jednak te rozważania na boku, bo sam wzmacniacz jest ciekawy i nawet ten bez „dziewięciu wspaniałych” robi dobre wrażenie. W Reference, tak samo jak w 404, zasilacz oparto na transformatorze 250 VA, zaopatrującym pięć osobnych sekcji pięcioma obwodami. W końcówce mocy zastosowano układy scalone, pracujące w klasie AB. Zamiast dużego radiatora wykorzystano skromne aluminiowe blaszki. Zapewniają wystarczające chłodzenie nawet pomimo faktu, że w obudowie nie wykonano otworów wentylacyjnych. Dużą zaletą takiego rozwiązania jest fakt, że do środka nie wpada kurz.
Wszechstronność i funkcjonalność przejawiają się w wyposażeniu. Obejmuje ono niezły przedwzmacniacz korekcyjny (do wyboru samo MM albo MM/MC) oraz DAC, tyle że… za każdy z nich trzeba dopłacić. Bazowo Moonriver jest zintegrowanym wzmacniaczem liniowym, wyposażonym w cztery wejścia RCA oraz pełną pętlę magnetofonową i funkcję odsłuchu po taśmie. Dlaczego aktywowaną pokrętłem, nie wiem. Zestaw gniazd uzupełniają dwa pre-outy. Można do nich podłączyć zewnętrzną końcówkę mocy lub aktywny subwoofer.

046 049 Hifi 2 2023 001

Dokładnie to, co trzeba.

  

 


Poza tym znajdziemy jeszcze pokrętło balansu oraz coś, co w pierwszej chwili wydaje się archaizmem: przycisk mono. Kiedy jednak zechcemy posłuchać taśm albo winyli z lat 50. XX wieku, to właśnie tak będą one nagrane. Odtworzone w prawdziwym trybie monofonicznym zabrzmią lepiej, i to wcale nie trochę. A do wartości niektórych nagrań z tamtych czasów chyba nie trzeba nikogo przekonywać.
Wzornictwo to lata 70. XX wieku, ale nie w japońskim, lecz europejskim, bardziej stonowanym wydaniu. Obudowa jest identyczna, jak w 404. Front wykonano z aluminium pokrytego czarnym lakierem, a resztę z giętej stalowej blachy, również malowanej na czarno. Podobnie jak w starych kolumnach, znajduje się w ramce, wciśnięta na centymetr. Z czterech dużych pokręteł wyfrezowano środek, pozostawiając tylko niezbyt gruby obrys. Z lewej strony umieszczono wybierak źródeł i monitor odsłuchu po taśmie, z prawej balans i regulator głośności, współpracujący ze zmotoryzowanym niebieskim Alpsem. Oprócz nich przewidziano tylko mechaniczny włącznik zasilania i dwa metalowe przełączniki. I tu ciekawostka: pierwszym z lewej ustawimy jasność (wyłączona, normalna i przygaszona). Obsługuje też… małą diodę w centrum frontu, sygnalizującą pracę wzmacniacza. Drugi to hebelek stereo/mono.
Różnice? Dopisek „Reference” i pokrętła matowe zamiast lekko błyszczących. Z tyłu bez zmian. Inny jest za to pilot. Nareszcie Mr. Polychronidis zrezygnował z obciachu, czyli sterownika do hotelowego TV (nawet bez przemalowanych napisów). Teraz dostajemy kawałek plastiku identyczny jak w Emotivie, choć na baterię zegarkową, nie AAA. Może i jest tani, ale też wygodny i praktyczny.

046 049 Hifi 2 2023 001

„Ramkowe” pokrętła.

  

 


Konfiguracja systemu
Moonriver 404 Reference grał na zmianę z wersją podstawową 404 z kolumnami Audio Physic Tempo VI. Sygnał płynął przewodami Hijiri (HCI/HCS), a prąd oczyszczał filtr Ansae Power Tower. Elektronika stała na pięknym meblu Base 6, a głośniki – na 3-cm granitowych płytach.

046 049 Hifi 2 2023 001

Z tyłu powtórka z podstawowej wersji.

  

 


Wrażenia odsłuchowe
Dynamika nadal nie jest główną zaletą Moonrivera. Znajdą się w tej cenie wzmacniacze budujące ścianę dźwięku bardziej przekonująco i serwujące mocniejsze uderzenia. George albo nie ma rozeznania na rynku, albo niepotrzebnie zawraca ludziom głowę rzeczami, które tylko odciągają uwagę od faktycznej wartości jego konstrukcji. Bo dynamika 404 Reference jest po prostu wystarczająca i prezentuje poziom, który określiłbym jako „dobrą średnią”. Urządzenie potrafi zagrać głośno, jakkolwiek nie jest mistrzem błyskawicznego oddawania kontrastów. Nie wyprowadzi też nokautującego ciosu. I dobrze, ponieważ dzięki temu zachowuje spójną estetykę brzmienia, a ta już zdecydowanie wyróżnia się na tle nijakich, za to wydajnych elektrowni.
Od pierwszej chwili słychać klasę, a prezentację odbieramy jako zdrową i prawidłową. Później dociera do nas, że brzmienie jest przyjemne i chciałoby się posłuchać dłużej. Mam przeczucie, że ta estetyka powinna się podobać każdemu, kto ma zdrowy gust, parafrazując uwagę Wokulskiego o chorych żołądkach.
Reference przepięknie operuje górą pasma: wibrującą, perlistą, czystą, a jednocześnie jędrną. Dzwoneczki, perkusjonalia, triangle w symfonice, szarpnięcia strun gitar i wykończenie sybilantów w wokalach to coś, czego można słuchać i zachwycać się różnicowaniem barw, precyzją i brakiem osuszenia. Zostały nasycone gęstym sosem, który rewelacyjnie wypełnia przełom średnicy i wysokich tonów. Ważne jest nie tylko szybowanie alikwotów w niebo czy rozświetlenie faktury, ale też spójność z niższymi zakresami, która potrafi dodać muzyce jeszcze więcej piękna. Moonriver robi to naturalnie i bez wysiłku. Można powiedzieć, że dobrej kopułce da kopniaka, który wywinduje jej jakość o klasę, a harmonijkę AMT zasili tak, że nie ograniczy jej potencjału.

046 049 Hifi 2 2023 001

Wnętrze 404 Reference

  

 


Niższe zakresy nie psują obrazu malowanego przez górę. Średnica okazuje się przejrzysta i tak samo dźwięczna, przy zachowaniu mięsistości i czytelności. Przypomina udane aplikacje lamp 6550 albo KT88, znane jeszcze z lat 90. XX wieku. Tutaj również smakujemy gęstość sosu i dzieje się to bez śladu przyciemnienia. Masywność dodaje wokalom okrągłości, ale nie brak im też rozświetlenia. Nie jest to studyjna neutralność ani pasmo równe jak stół, ale wiecie co? Bardzo dobrze, bo to dyskretne i podane ze smakiem ocieplenie pogłębia wrażenie słuchalności. Instrumenty brzmią przekonująco, z prawdziwym kolorytem, a ten dodatek tylko je upiększa. Zdaję sobie sprawę, że można się bardziej zbliżyć do wzorca drutu ze wzmocnieniem, ale gdyby ktoś mi zaproponował, że cofnie to słodkie kłamstwo, na pewno bym się nie zgodził. Dlaczego, wyjaśnię na końcu, ponieważ uzasadnienie nie byłoby pełne bez opisania basu.
Można mu zarzucić, że jest lekko poluzowany. Miłą misiowatość stawia ponad precyzyjną kontrolę. Nie przekracza jednak granicy, za którą stałoby się to niedostatkiem i zaczęło przeszkadzać. A, niestety, wersja podstawowa to robi. W Reference otrzymujemy fundament potężny i głęboki, który dodaje powagi i masywności. Równoważy górę w sposób tak wyważony, że dodanie czy odjęcie decybela zburzyłoby balans zbudowany z wyczuciem i wyobraźnią.
O przestrzeni pisać nie będę, bo to znów „dobra średnia”. Ilość informacji jest duża, choć znajdą się dokładniejsze wzmacniacze. Za to przejrzystość zasługuje na opis równie entuzjastyczny, co góra. Tyle że nie rzuca się w uszy; jest pochodną tego, co się dzieje w całym paśmie.
Ten, kto stroił Moonrivera 404 Reference, miał wyczucie artysty, smak i wrażliwość na piękno. Miał też odwagę i jak Bach wiedział, kiedy może złamać reguły. Takich konstrukcji spotyka się niewiele. Raz na kilka lat pojawia się coś, czego nie powinno się ulepszać.

046 049 Hifi 2 2023 001

Centrum zasilania

  

 


Konkluzja
Moonriver 404 Reference to kompletny projekt. Wyjęcie jednej cegiełki, zmiana charakteru fragmentu pasma czy podrasowanie czegokolwiek tylko by go zepsuło. Co najlepsze, słychać to od razu, bez wymądrzania się i analiz.

046 049 Hifi 2 2023 001

Wnętrze Moonrivera 404

  

 



Moonriver 404 kontra 404 Reference
404 Reference prezentuje brzmienie dopracowane w każdym szczególe. Bez problemu mógłbym go używać na co dzień. Nie jest ani perfekcyjnie neutralny, ani uniwersalny, ale nic nie poradzę – po prostu mi się podoba.
Podstawowej wersji bym nie chciał, bo choć różnica teoretycznie jest niewielka, to w praktyce decyduje o przekroczeniu czerwonej linii, która wcale nie wydaje mi się cienka. Najwyraźniej większa pojemność kondensatorów w Reference robi robotę. I to nie tak, że rośnie skala kontrastów dynamicznych, przybywa basu, a ściana dźwięku buduje się wyżej. Na wszystkie te poprawki obojętnie wzruszę ramionami i powiem: być może, ale obchodzą mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Po prostu uważam 404 Reference za wzmacniacz kompletny i skończony. Nie mogę więc powiedzieć, że czegoś mu przybywa. To raczej tańsza wersja została okrojona. Amputacja boli, zwłaszcza w bezpośrednim porównaniu. Dotyczy poluzowania dyscypliny i rozmazania konturów nie na osiach przestrzeni, tylko czasu. Teoretycznie to tylko ostrość rysunku, czasem szybkość narastania impulsu, czasem kontrola jego wygaszenia, rozmydlenie koncentracji czy inny drobiazg. Praktycznie jednak Reference jest w swoim gatunku mistrzem, a zwykły 404 jego reprodukcją, pozbawioną tego, co w katalogu Michelina decyduje o trzeciej gwiazdce. Ktoś, kto wyciągnął z niego te klika kondensatorów, zachował się tak, jakby zarysował nowiutki błyszczący samochód.
Nie zmienia to faktu, że podstawowa wersja pozostaje wzmacniaczem ciekawym, muzykalnym i miło się jej słucha. Osoby, które ją kupiły, nie popełniły błędu. Popełnią go dopiero wtedy, kiedy posłuchają 404 Reference lub przeczytają ten test.

 

moonriver 404 reference

 
Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 02/2023