HFM

artykulylista3

 

AKG N90Q

1623022018 007
Quincy Delight Jones Junior, znany także jako Mr. Q, jest jedną z najbardziej znanych osobowości świata muzyki. Przez sześć dekad współpracował z takimi sławami, jak Ray Charles, Frank Sinatra, Miles Davis czy Michel Jackson. Od 1968 roku uzyskał niemal 90 nominacji do nagród Grammy, a jedna trzecia z nich została uwieńczona sukcesem. Krótko mówiąc, Quincy Jones należy do ludzi, których bez zbytniej przesady można nazwać współczesnymi Midasami. I to właśnie on stał się ojcem chrzestnym flagowych słuchawek marki AKG.

Współpraca producentów słuchawek z celebrytami nie jest niczym nowym. Wystarczy sobie przypomnieć kampanie promocyjne raperów Dr. Dre i Jay-Z czy Lady Gagi. Zazwyczaj celem takich akcji jest trafienie do grona określonych odbiorców i nie ma w tym nic zdrożnego. Austriaków także można by podejrzewać o chęć zwiększenia rozpoznawalności marki na amerykańskim rynku, ale w tym przypadku sprawy wyglądają nieco inaczej.



Po pierwsze, AKG jest częścią holdingu Harman International i raczej nie musi się martwić o rynki zbytu. Po drugie, patron flagowych słuchawek AKG nie kojarzy się z kolesiami w opadających spodniach, więc o rywalizacji np. z Beatsami nie może być mowy. I wreszcie po trzecie, w przypadku Quincy Jonesa jego współpraca z AKG nie sprowadza się do wykonania kilku okolicznościowych fotek i podpisania kontraktu, którego najważniejszym zapisem jest numer rachunku bankowego. Legendarny producent ma faktyczny wpływ na jakość brzmienia sygnowanych przez siebie nauszników i na podstawie dotychczasowych dokonań można przypuszczać, że jak już się za coś bierze, to robi to dobrze.

 

1623022018 001Stalowy pałąk wymoszczono
delikatną skórką.


Pierwszymi słuchawkami namaszczonymi przez Jonesa były Q701 z 2010 roku, które de facto okazały się podrasowanymi K701. N90Q to coś innego. O ile wtedy znany producent jedynie dopieścił brzmienie aktualnie produkowanego modelu standardowego, to w przypadku aktualnych flagowców poszedł na całość.
Prace rozpoczęły się w tym samym, 2010 roku i prowadzono je w tajemnicy przez pięć lat. Po drodze do zespołu projektowego zaproszono córkę Quincy’ego, Kidadę, która na co dzień zajmuje się projektowaniem mody dla koncernu Disneya. To właśnie jej zawdzięczamy wizualną oprawę przedsięwzięcia oraz zastosowane materiały wykończeniowe. Pod brzmieniem natomiast podpisał się papa Jones.

1623022018 001Choć gołym okiem tego nie widać,
wewnątrz muszli znajduje się
zaawansowany system, optymalizujący
brzmienie zależnie od kształtu uszu.

 


Budowa
Zacznijmy od pierwszego wrażenia, bo dobieranie się do N90Q przypomina otwieranie luksusowego prezentu.
Słuchawki zapakowano w duże pudło z czarnego matowego kartonu, z błyszczącym nadrukiem zapisu nutowego i wielką złotą literą „Q”. Już na tym etapie wiadomo, że mamy do czynienia z produktem nietuzinkowym.
Po zdjęciu pokrywy ukazuje się aluminiowa szkatuła ze złotym wiekiem. To właśnie w niej znajdują się słuchawki. Niczym wstążka oplata ją szeroka taśma z czarnego kartonu z nadrukowanymi złotą farbą słowami Jonesa: „Music holds the world together” (w wolnym tłumaczeniu: „muzyka spaja świat”) i faksymile autografu autora. Jakość druku jest tak wysoka, że odnosi się wrażenie, iż zostało to napisane odręcznie złotym markerem.

1623022018 001Charakterystyczny dla AKG
system mocowania dopasuje
położenie słuchawek do każdej głowy.

 


Same słuchawki spoczywają w wyprofilowanym zagłębieniu z miękkiego tworzywa, które do złudzenia przypomina skórę. W centralnej części znalazło się owalne pudełko, w którym upchnięto większość akcesoriów, czyli cztery przewody, 6,3-mm przejściówkę oraz samolotowy adapter.
Pod słuchawkami dostrzegłem podłużny, płaski przedmiot, przypominający elegancką papierośnicę. Co ciekawe, z ustrojstwa wystawał kabelek. Ze względu na fakt, że N90Q wyposażono w układy kształtujące dźwięk, mogą one pracować wyłącznie w trybie aktywnym. Wbudowane baterie wystarczają na około 12 godzin grania. Ów płaski przedmiot to nic innego jak powerbank, umożliwiający kontynuowanie odsłuchu z dala od gniazdek elektrycznych. Poziom jego naładowania można sprawdzić za pomocą małego guziczka. Niestety, funkcji tej zabrakło w samych słuchawkach. Co jeszcze ciekawsze, aluminiowe pudło wyposażono w kabelek umożliwiający ładowanie powerbanku i słuchawek. Z tyłu zaś znalazło się małe gniazdko pasujące do większości smartfonowych ładowarek.

 

1623022018 001Quincy Jones tu mieszał.

 


Po wyjęciu aluminiowej szkatuły na dnie pudełka znalazłem kilka pokrowców z mięciutkiej skóry na słuchawki i wszystkie akcesoria.
Jak na flagowy model szacownej marki przystało, w czasie projektowania N90Q Kidada Jones nie liczyła się z kosztami. Co prawda, wzornictwo może się wydawać zbyt ostentacyjne, ale N90Q są dostępne także w czarnej wersji, w której złote ozdoby zredukowano do minimum.
Duże owalne muszle, które chronią przetworniki, zrobiono z aluminium i w całości obciągnięto czarną skórą. Tego samego materiału użyto do wykończenia miękkiego pałąka oraz grubych poduszek. Wnętrza padów wykonano z pianki termoelastycznej o różnej gęstości. Aluminiowe muszle oraz poduszki wyprofilowano tak, aby leżące na głowie słuchawki były lekko skierowane do tyłu. Powinno to dać efekt wysunięcia sceny muzycznej przed odbiorcę.
Charakterystyczne dla AKG systemy mocujące muszle także są aluminiowe. Jedyne elementy z tworzywa sztucznego to fragmenty okładzin pałąka oraz okrągłe dekielki na muszlach, ozdobione złotymi literami Q.
W obudowie prawej muszli umieszczono włącznik oraz przycisk do zmiany trybów DSP. Obok nich można dostrzec dwa gniazdka – zasilające i sygnałowe. Prawy plastikowy dekielek z dużą literą „Q” to pokrętło głośności, natomiast lewy służy do regulacji barwy dźwięku. Poza tym, AKG mają wbudowany system aktywnej redukcji szumów zewnętrznych. Jest on na stałe włączony w czasie pracy słuchawek.

1623022018 001Aluminiowe
muszle
obciągnięto
miękką skórą.

 


AKG N90Q ważą 448 gramów. Trudno zatem będzie zapomnieć o ich obecności na głowie, mimo że trzymają się pewnie i nie mają tendencji do zsuwania się.
Wewnątrz aluminiowych muszli pracują przetworniki o średnicy 52 mm. Zostały przesunięte w dół i do przodu, a od uszu oddzielają je specjalne płytki dyfuzyjne. Poza tym, w muszlach umieszczono maleńkie mikrofony, biorące udział w automatycznej kalibracji. I to jest idealny moment, by przejść do części poświęconej walorom użytkowym.

 

1623022018 001Złoty przycisk służy m.in.
do wyboru trybu DSP.

 


Wyposażenie
Zacznę od podstawowych akcesoriów, ponieważ wzbudziły mieszane uczucia.
W owalnym „piórniku” znalazłem cztery kabelki: standardowy o długości 3 m oraz trzy 1,2-metrowe: cyfrowy z wtyczkami USB (typu 2 i micro) i analogowe – z pilotami do telefonów Appla i tych z Androidem. To tak na wszelki wypadek, gdyby komuś strzeliło do głowy słuchać na N90Q muzyki z telefonu. Zresztą, po wyjściu w nich na miasto, długo się nimi nie nacieszy. Zwłaszcza w wersji czarno-złotej, no chyba że mieszka w Beverly Hills.
Ale właśnie o kabelki się rozchodzi.

1623022018 001Aluminiowe
muszle
obciągnięto
miękką skórą.

 


Do flagowych słuchawek za grube tysiące dołączono druciki cieńsze od sznurówek w moich komunijnych lakierkach. Po prostu ręce opadają. Najwyraźniej Kidada Jones w tak oczywistej kwestii zdała się na któregoś z pracowników AKG i pech chciał, że zaszczyt trafił stażystę albo wyjątkowo skąpego księgowego. Szczerze radzę rzeczone druciki potraktować na równi z „państwowymi” łączówkami dołączanymi do sprzętu hi-fi i we własnym zakresie zaopatrzyć się w coś bardziej adekwatnego do klasy nauszników.
Dobrze, pora przejść do poważnych rzeczy.

 

1623022018 001Słuchawki, powerbank
i pozostałe akcesoria
mają skórzane pokrowce.

 


AKG N90Q wyposażono w kilka mniej lub bardziej przydatnych patentów, a najważniejszy z nich to układ automatycznej kalibracji TruNote.
Tak jak nie ma na świecie dwóch identycznych odcisków palców i tęczówek, tak nie ma dwóch identycznych małżowin. W przypadku słuchawek wokółusznych, do których należą N90Q, brzmienie postrzegane przez dwie osoby czasem może się od siebie znacznie różnić. Dzieje się tak z powodu różnej wielkości małżowin. Z reguły producenci słuchawek nie zawracają sobie tym głowy, ale AKG postanowiło się nad problemem pochylić. Owocem tych prac jest system TruNote.
Po założeniu słuchawek na głowę należy przytrzymać przez kilka sekund uniwersalny przycisk na prawej muszli, po czym zostanie wyemitowanych kilka impulsów dźwiękowych. Ich celem jest określenie charakterystycznych cech naszych uszu. Przetworzone dźwięki wychwytuje para mikrofonów, a algorytmy wbudowanego analizatora oceniają efekt i dobierają optymalną charakterystykę pracy.

 

1623022018 001Słuchawki zapakowano
w ciężkie aluminiowe pudło.
Puste waży ponad 1,5 kg.

 


Kolejnym etapem jest wybór trybu DSP. N90Q realizują trzy: klasyczne stereo, studio i surround. Uaktywnia je wspomniany uniwersalny przycisk na prawej muszli. W trybie standardowym panorama stereofoniczna nie różni się znacząco od innych nauszników. W studyjnym scena powinna przypominać odsłuchy z użyciem monitorów bliskiego pola, natomiast surround ma za zadanie symulować efekty przestrzenne z użyciem instalacji wielokanałowej. O rezultatach za chwilę.
Ostatnim punktem listy startowej N90Q jest wybór barwy dźwięku. Obracając lewym pokrętłem, można się poruszać pomiędzy położeniem neutralnym oraz uwypukleniem sopranów lub podbiciem basu. Dodam, że zmiany były zauważalne, ale nie wprowadzały dramatycznych różnic w brzmieniu.
Dobrze, czy można wreszcie przejść do słuchania muzyki? Prawie. Słuchawki można podłączyć do dowolnego źródła dźwięku, ale jeśli będzie to komputer, to przyda się kolejna funkcja AKG. Otóż N90Q mają wbudowany DAC 24 bity/96 kHz. Aby zrobić z niego użytek, należy skorzystać z przewodu USB. Przy tej okazji można podładować akumulatory. Nieodzowna staje się regulacja głośności w prawej muszli. Zresztą, głośność można regulować także w trybie analogowym, po podłączeniu zwykłym kablem.
Uff, oddajmy głos muzyce.


Konfiguracja systemu
Egzemplarz, który otrzymałem do testów, był już solidnie wygrzany, więc bez zbędnej zwłoki podłączyłem N90Q do wzmacniacza słuchawkowego Audeze Deckard z przetwornikiem c/a 24/192. Sygnał popłynął z odtwarzacza Oppo BDP-103D oraz laptopa Lenovo ThinkPad T530.
Jako że nie miałem możliwości porównania AKG z innymi modelami, oferującymi tryb studio i surround, główną część odsłuchów przeprowadziłem w ustawieniu standardowym i z regulacją barwy w położeniu neutralnym.

1623022018 001Powerbank spoczywa w specjalnym wgłębieniu, a pozostałe akcesoria
– w owalnym „piórniku”.


Wrażenia odsłuchowe
N90Q okazują się bardzo neutralne i przejrzyste. Można przypuszczać, że Quincy Jones nie tylko maczał palce w strojeniu ich brzmienia, ale także włożył w nie kawałek serca. Są niczym wysokiej klasy studyjne monitory, przez które można zajrzeć do wnętrza nagrania, przeanalizować pracę realizatora dźwięku i wystawić mu ocenę. Bardzo dobre realizacje, np. Linna, Naima czy Blue Note, zabrzmiały na nich rewelacyjnie. Barwy instrumentów były zróżnicowane i nasycone, a subtelna aura wokół wykonawców delikatnie rozświetlała scenę. Słabsze, pochodzące z globalnych wytwórni płytowych lub nagrane z udziałem mniej znanych artystów, zostały pozbawione magii, odarte z emocji i tajemniczości. Koronnym przykładem mogą być pierwsze krążki Diany Krall, na których wyraźnie słychać, jak nonszalanccy realizatorzy zbyt szybko zjeżdżają heblami na stole mikserskim. Wiadomo, czas to pieniądz. Płyty kanadyjskiej diwy z czasów, kiedy zyskała już światową sławę, a każdy jej tytuł okazywał się żyłą złota, to zupełnie inna liga. Poza tym flagowe AKG grają tak, jakby zostały stworzone do klasyki i akustycznego jazzu.
Nawet gęste aranżacje wielkiej symfoniki i big bandów nie sprawiały im trudności. Naprawdę szeroka scena została wypełniona dźwiękami do ostatniego centymetra. Jej charakter bardziej przypominał planarne Audeze LCD-3 („HFiM” 11/11) niż konstrukcje zamknięte, z którymi przecież miałem do czynienia. Dzięki detaliczności można było wyłuskać ze składu dowolny instrument i skoncentrować się tylko na nim.

1623022018 001Słuchawki i powerbank można ładować bez wyjmowania z pudełka.

 


Równowaga tonalna nie faworyzowała żadnego zakresu. Wprawdzie po pięciocentymetrowych membranach można się spodziewać basu, co się zowie, jednak austriackie słuchawki poskromiły subwooferowe zapędy i skupiły się na kontroli i barwie. Nie znaczy to, że niskie częstotliwości pozostawiły niedosyt. W nagraniach organowych AKG radziły sobie z ukazaniem majestatu największych piszczałek. Niemal czuło się pulsowanie membran tuż przy uszach, choć instrumenty były lokalizowane w pewnej odległości. Najwięcej magii N90Q zaprezentowały jednak w średnicy.
Ludzkie głosy były po prostu zjawiskowe. Naturalne, pełne cichych odgłosów towarzyszących śpiewaniu, aczkolwiek bez zmysłowej chrypki i przerysowanych głosek szeleszczących. Oddechy i ciche mlaśnięcia zostały podane na srebrnej tacy, jednak zamiast odciągać uwagę od muzyki, sprawiały, że znalazłem się bliżej mikrofonów, niż przy słuchaniu przez kolumny.

1623022018 001Słuchawki zapakowano
w ciężkie aluminiowe pudło.
Puste waży ponad 1,5 kg.

 


Skrzypce i trąbka były wolne od przejaskrawień, a drobne stuknięcia i świsty w tle znacząco uwiarygodniały przekaz. Przypuszczam, że większość realizatorów, używających popularnych słuchawek studyjnych, nawet nie zdaje sobie sprawy z tego bogactwa dźwięków schowanych między bitami.
Podłączenie instrumentów do prądu nie zaszkodziło jakości brzmienia, o ile nagrania powstały zgodnie ze sztuką. Na płycie „Take My Tears” naszej rodaczki Kasi Lins, bez trudu można było usłyszeć ciche mruczenie lampowych wzmacniaczy gitarowych, a bas był mocny i przyjemnie powarkiwał. Nie było to jednak regułą. Kiedy sięgnąłem po nagrania Rammsteinu, spisujące się do tej pory bez zarzutu słuchawki pozbawiły teutońskich rockmanów wszystkich atrybutów władzy. Ostry rock zabrzmiał sucho i sterylnie. Podobne wrażenie odniosłem w przypadku nagrań Pearl Jamu. Zamiast flanelowych koszul i spranych portek zespół z Seattle wystąpił w odprasowanych garniturach i pod muchą.

1623022018 001Kabelków ci u nas dostatek,
ale co z tego, skoro ich jakość
nie licuje z klasą słuchawek...

 


Po przejściu jazdy obowiązkowej, postanowiłem sprawdzić dodatkowe atrakcje. Zacząłem od wbudowanego przetwornika.
Po podłączeniu przez niego słuchawek bezpośrednio do komputera największą różnicę dostrzegłem w budowie sceny. W porównaniu z Audeze straciła na szerokości, a stała się bliższa i bardziej namacalna. Instrumenty skupiły się wokół głowy. Brzmienie zostało pozbawione uprzedniego powabu. W nagrania wkradła się też niewielka nerwowość. Muzycy zaczęli gdzieś się śpieszyć, choć trwali na posterunku do ostatniego wybrzmienia. Biorąc pod uwagę neutralność AKG, można zatem przyjąć, że poprzednie wrażenia odsłuchowe były w dużej mierze zasługą Deckarda. Wbudowany przetwornik N90Q powinien być raczej używany jako tymczasowy zamiennik stacjonarnego wzmacniacza słuchawkowego. Z pominięciem jedynie najgorszego wariantu, którym okazuje się podłączenie AKG bezpośrednio do słuchawkowego wyjścia w laptopie. Na temat różnicy w brzmieniu nie będę się wypowiadał, bo szkoda na to miejsca w gazecie.
Po powrocie do Audeze włączyłem tryb „Studio” i zmiany, jakie zaszły w budowie panoramy dźwiękowej, bez przesady można nazwać zasadniczymi. Scena wyraźnie przesunęła się do przodu i w górę, choć nie miała jeszcze cech odsłuchu przez kolumny. Niewielkie, kilkuosobowe składy zabrzmiały swobodniej niż w ustawieniu standardowym. Podobnie, a nawet w większej skali efekt dał się zauważyć w przypadku orkiestr symfonicznych i big bandów. Kontrolny powrót do ustawienia standardowego sprowadził muzyków gdzieś w okolice ramion. Taki sposób kreowania sceny odebrałem jako zdecydowanie mniej naturalny od poprzedniego. Gdybym używał N90Q do codziennego słuchania dla przyjemności, na pewno korzystałbym z trybu studyjnego.

1623022018 001Solidna wtyczka 6,3 mm.


A „Surround”? Scena podskoczyła jeszcze nieco wyżej, a do brzmienia zostało dodane coś na kształt delikatnego pogłosu. Podkreślam: delikatnego, dostrzegalnego tylko przy porównaniu z poprzednimi ustawieniami. O dźwiękach dobiegających zza pleców nie było co marzyć, ale w ustawieniu tym bardzo dobrze wypadły filmy – im bardziej rozrywkowe, tym lepiej. Podobnie było z kosmicznymi klimatami J.M. Jarre’a, Vangelisa i „Ciemną stroną Księżyca” Pink Floydów, choć tria jazzowe zabrzmiały teraz cokolwiek nienaturalnie.
Na koniec zadanie domowe: proszę sobie wyobrazić zmiany w brzmieniu po zastąpieniu wspomnianego wcześniej nikczemnego sznurowadła czymś w pełni zasługującym na miano audiofilskiego przewodu słuchawkowego.

 

1623022018 001

 


Konkluzja
AKG N90Q to wyjątkowe słuchawki. Ich rozwiązania techniczne i właściwości użytkowe wyróżniają je na tle konkurencji, natomiast brzmieniem mogą zawstydzić wiele konstrukcji cenionych w audiofilskich kręgach.
Many thanks, Mr. Q!

 

 

 

AKG N90Q o

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 
Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 02/2018


Pobierz ten artykuł jako PDF