HFM

artykulylista3

 

Accuphase DP-560

74 79 HIFI 10 2017 001


Accuphase to firma, która wie, jak zauroczyć. Entuzjastów elektroniki –rozwiązaniami technicznymi. Estetów – wzornictwem i wykonaniem. A melomanów – brzmieniem. Tak jest od kilku dekad i pewnie pozostanie przez wiele kolejnych.

DP-560 to środkowy z trzech oferowanych obecnie przez japońską firmę odtwarzaczy zintegrowanych. Powyżej znajduje się DP-720 (79900 zł), poniżej DP-410 (23900 zł). Ten ostatni jest właśnie zastępowany nowym DP-430. Na samym szczycie mamy jeszcze źródło dzielone, ale to już zupełnie inna bajka.



Sukcesja
Testowany dziś DP-560 to bezpośredni następca odtwarzacza DP-550. Nie odkryłem między nimi zasadniczej różnicy, choć drobnych jest całkiem sporo. Owszem, zmodyfikowano wszystkie układy, włącznie z zasilaczem, zastosowano inny przetwornik (nowszej generacji, ale tego samego rodzaju i tej samej firmy) i wprowadzono kosmetyczną zmianę w wyświetlaczu. Porównanie specyfikacji pokazuje lepsze teraz parametry obróbki sygnału cyfrowego oraz dodaną opcję odczytu płyt nagrywanych. Porównanie materiałów informacyjnych na temat obu urządzeń, włącznie z ich układem, pokazuje jednak, że DP-560 nie jest konstrukcją zbudowaną od podstaw. Choć nie wątpię, że efekt brzmieniowy uzasadnia zastąpienie starszego modelu nowym.

 

74 79 HIFI 10 2017 002Cztery odseparowane komory: każda sekcja pracuje
w komfortowych warunkach.


Budowa
O wzornictwie Accuphase’a nie będę się rozpisywał. Wygląda szampańsko – dosłownie i w przenośni. Każdy to wie i każdy widzi. Wykonanie jest klasą samą dla siebie. Frontu nie przeładowano; umieszczono na nim tylko podstawowe przyciski. Wyświetlacz natomiast wygląda bogato. W dużym oknie mieszczą się właściwie cztery małe displaye. Operując przyciskiem „time” na pilocie, można uzyskać chyba każdą informację na temat odtwarzanej płyty albo pliku.
Na tylnej ściance nie brakuje niczego. Jest gniazdo zasilania, są wyjścia analogowe RCA i XLR (to ostatnie z przełącznikiem pinów) oraz sekcja gniazd cyfrowych. Do dyspozycji mamy: wejście i wyjście HS-link, koaksjalne i optyczne, a ponadto wejście USB. HS-link (wtyczka typu RJ-45) służy do przesyłania sygnału CD i SACD. W urządzeniu użyto nowej generacji tego złącza, oznaczonej jako „ver. 2”. W porównaniu z oryginałem, dwukrotnie zwiększyła się częstotliwość próbkowania dla obu rodzajów sygnału (PCM i DSD). Zwiększono też rozdzielczość sygnału PCM (z 24 do 32 bitów).
Złączem koaksjalnym i optycznym prześlemy tylko sygnał CD. Wejście USB ma takie same parametry jak HS-link dla PCM-u (do 32 bitów/384 kHz), ale za to zwiększoną częstotliwość DSD (1 bit/11,2896 MHz – DSD256).

74 79 HIFI 10 2017 002Stopień wyjściowy z filtrami
Butterwortha.


Jeśli chodzi o muzykę w plikach, to DP-560 obsługuje jedynie formaty WAV (bez kompresji) i FLAC (kompresja bezstratna) dla sygnału PCM oraz DSF i DSDIFF w przypadku DSD. Producent dołącza oprogramowanie dla interfejsu USB. Po jego instalacji można odtwarzać pliki.
Niestety, u mnie, pomimo zastosowania się w najdrobniejszych szczegółach do wszystkich wskazówek w instrukcji obsługi, komunikacja się zawieszała. Albo pliki nie chciały się odpalać w ogóle, albo się zatrzymywały po kilku sekundach, albo… grały normalnie. Nie zdołałem odkryć żadnej reguły, nie był to więc odsłuch komfortowy. Ale jak już poszło, to czym prędzej go odfajkowałem, by z prawdziwą ulgą powrócić do muzyki ze zwykłych płyt CD.
Wnętrze rozplanowano bardzo starannie. Od razu zwraca uwagę podział na cztery oddzielne komory. W centralnej znajduje się transport, na lewo (patrząc od frontu) – zasilacz z ekranowanym trafem rdzeniowym, oddzielnymi odczepami dla sekcji analogowej i cyfrowej oraz baterią kondensatorów; na prawo – układ logiczny. W najszerszej komorze, przy tylnej ściance, umieszczono dwie płytki. Ta przy wejściach cyfrowych służy do buforowania sygnału i jego konwersji, a ta przy gniazdach analogowych to stopień wyjściowy.
Transport produkcji własnej to chluba Accuphase’a. Stoi za nim dość oryginalna filozofia. Inżynierowie opierają się na interesującej i słusznej obserwacji, dotyczącej produkcji samej płyty, a dokładniej: braku precyzji jej wykonania. Nierównomierne wyważenie i odchyłka od idealnie płaskiego kształtu istnieją, choć trudno to stwierdzić na oko. Ale weźcie do ręki dowolną płytę i sprawdźcie dwie inne rzeczy: wyczuwalne pod palcami nierówności nadruku oraz nierówność samej krawędzi. Japończycy uważają, że te niewielkie nierówności (oraz wspomniane wcześniej mikroodkształcenia) wpływają negatywnie na stabilność obrotów oraz generują szum (a raczej minimalny poświst) w czasie pracy – co może zakłócać pracę lasera. Dlatego szczególny nacisk położyli na redukcję wymienionych problemów.

74 79 HIFI 10 2017 002Bufor sygnału cyfrowego
i przetwornik cyfrowo-analogowy.


Stabilizacja obrotów opiera się, po pierwsze, na wzmocnieniu silnika; po drugie, na użyciu dodatkowego i skuteczniejszego modułu kontroli prędkości obrotowej; po trzecie zaś – na odizolowaniu mechanizmu nośnego (silnik z głowicą obrotową plus głowica lasera) od mechanizmu ładowania płyty (szuflada z własnym silnikiem i prowadnicami).

 

74 79 HIFI 10 2017 002Stopień wyjściowy z filtrami
Butterwortha.


Na temat dwóch pierwszych rozwiązań niczego się nie dowiemy, natomiast trzecie firma z dumą opisuje jako „pływający mechanizm nośny”. Pływający, bo posadowiony na czterech silikonowych amortyzatorach o kleistej konsystencji. Redukcję poświstu (lub szumu, jak kto woli) osiągnięto z kolei dzięki instalacji specjalnie wyprofilowanego mostu, zakrywającego płytę od góry. Wykonano go z pięciu warstw, ale co to za warstwy, już się nie dowiemy. Powietrze pod takim mostem jest wyhamowywane tak skutecznie, że poziom szumów obniża się o dwie trzecie w porównaniu z wcześniejszymi konstrukcjami. Nie wiadomo wprawdzie, które wcześniejsze konstrukcje firma na myśli (własne czy inne), ale nie będziemy się czepiać. Transport robi naprawdę duże wrażenie i niech tak zostanie. Dodajmy jeszcze, że szuflada jest aluminiowa, ale płyta bezpośrednio się z nią nie styka. Kładziemy ją na trzech malutkich filcowych krążkach. Cały transport został posadowiony na metalowej platformie. Masa całości stanowi dodatkowy czynnik izolujący od mechanicznych zakłóceń zewnętrznych.
Transport jest podstawowym źródłem sygnału cyfrowego, z jakim może pracować odtwarzacz; dodatkowymi są źródła zewnętrzne. Możemy użyć innego transportu albo komputera. W każdym przypadku dostarczony sygnał cyfrowy będzie buforowany przez procesor typu FPGA (Field-programmable gate array) Xilink Spartan XC3S50A. Stamtąd trafi do konwersji. Warto poświęcić temu tematowi kilka słów.

74 79 HIFI 10 2017 002Japońska elegancja.
Nic dodać, nic ująć.


Jako przetwornika użyto kości ES9018S, wyprodukowanej przez kalifornijską firmę ESS Technology. W opisie można przeczytać, że została skonstruowana w opatentowanej „32-bitowej architekturze Hyperstream” i ma kosmiczne (to już moje określenie) parametry. Może podarujmy sobie szczegóły, a zajmijmy się choć trochę ogółem.
Chip serii Sabre ESS jest uniwersalnym układem scalonym, pracującym w modulacji delta-sigma, przystosowanym do obróbki zarówno sygnału zakodowanego zgodnie z modulacją PCM (Pulse Code Modulation, czyli taką jak na płytach CD, ale tutaj teoretycznie nawet w rozdzielczości 32-bitowej) oraz sygnału w formacie DSD (Direct Stream Digital, czyli takiego jak na płytach Super Audio CD), a więc zgodnie z modulacją PWM (Pulse Width Modulation). Został wyposażony w 64 piny (wow! sprawdziłem popularne przetworniki Cirrus Logic czy Analog Devices i mają po 28 pinów), a w swoim wnętrzu kryje nie tylko „goły” układ konwersji, lecz także odbiornik różnego rodzaju sygnałów cyfrowych (PCM, DSD) oraz różnych formatów transmisji danych (S/PDIF, I2S). Do tego programowalne filtry cyfrowe, układ redukcji jittera i inne.

 

74 79 HIFI 10 2017 002DP-560 odtwarza także płyty
Super Audio.


Producent DAC-a chętnie się posługuje terminem „Hyperstream”, ale niechętnie wyjaśnia, o co w nim chodzi. Jeśli ktoś jest zawodowym elektronikiem, może sobie przyswoić trzy dokumenty spisane w języku Szekspira (35 stron tzw. data sheet – czyli szczegółowa specyfikacja i opis procesora ES9018, 5 stron opisu technologii użytej w serii Sabre oraz 23 strony opisu patentu US 7,058,464 B2), z zastrzeżeniem, że i tak to nie są wszystkie informacje dotyczące Hyperstreamu – część z nich pozostaje własnością intelektualną firmy.
No i kluczowa kwestia: ES9018S jest układem ośmiokanałowym. Czyżby czekała nas jakaś futurystyczna odmiana surroundu? Nic podobnego. Pracuje w wersji stereo (zgaduję, że dodanie S do symbolu kości informuje właśnie o tym, ale mogę się mylić).
Tutaj wkraczamy w dziedzinę konwersji równoległej, którą Accuphase wdraża w swoich odtwarzaczach od około ćwierćwiecza, kiedyś pod nazwą „MMB” (Multiple Multi-bit), a obecnie „MDS” (Multiple Delta-Sigma).

 

74 79 HIFI 10 2017 002Wyświetlacz czterosektorowy


Ogólna zasada jest dość prosta. Sygnał wejściowy jest zamieniany na postać analogową przez kilka przetworników, a następnie „sumowany” na wyjściu. Zaletą jest wzmocnienie sygnału o krotność użytych przetworników. To by oczywiście o niczym nie przesądzało, gdyby tak samo wzrastały błędy konwersji. Jednak w takim przypadku błędy się nie sumują, ponieważ ich rozkład w każdym konwerterze jest inny. Matematycznie ich przyrost nie jest krotnością użytych DAC-ów, lecz ich pierwiastkiem. Zatem przy czterech równoległych konwersjach stereo (tak jak w użytym chipie – osiem kanałów pracuje jako cztery pary) poziom sygnału wzrasta czterokrotnie, a poziom szumów – tylko dwukrotnie. Efektem topologii sumowania konwertowanej informacji jest zatem większy odstęp sygnału od szumu. Im więcej przetworników, tym większy odstęp.
W DP-560 zastosowano technologię MDS+, czyli bardziej zaawansowaną odmianę MDS. Chodzi o to, że każdy z czterech przetworników wyprowadza dwa sygnały prądowe: w fazie i przeciwfazie. I to one są sumowane. Stąd dodatkowy plus – sumowanie odbywa się na kolejnym etapie. Taki sygnał trafia do konwertera prądowo-napięciowego i stamtąd do stopnia wyjściowego. Sygnał analogowy przechodzi w nim jeszcze przez dolnoprzepustowy filtr Butterwortha. W każdym kanale takie filtry są trzy: po jednym dla każdej połówki sygnału zbalansowanego, który popłynie do gniazd XLR i jeden dla sygnału niezbalansowanego (RCA).
Oprócz redukcji jittera, w samym układzie przetwornika zastosowano jeszcze zewnętrzną kość, przeznaczoną specjalnie do tego celu: AK4118A firmy AKM.

74 79 HIFI 10 2017 002Pilot.


Pod względem jakości wykonania i obsługi urządzenia trudno zgłosić jakiekolwiek zastrzeżenia. Jedynie tryb „uśpienia” nieco mnie zdezorientował. Odtwarzacz włączony przyciskiem z przodu sam się wyłącza, po około dwóch godzinach bezczynności. Z tym, że sam przycisk pozostaje wtedy w pozycji włączonej. Wbrew pozorom nie jest to jednak stand-by, lecz wyłączenie całkowite. Aby uruchomić odtwarzacz ponownie, należy ręcznie „wyłączyć” przycisk, a następnie go włączyć. Uważna lektura instrukcji pozwala odkryć, że jest to efekt fabrycznie ustawionego trybu eco. Można to zmienić i wtedy włącznik pracuje normalnie. Tak czy inaczej, trybu uśpienia brak.
Z uwag ogólnych dodajmy jeszcze, że pilot jest ładny i praktyczny, kolorystycznie dostosowany do urządzenia.
Na koniec komentarz dotyczący formatów. Accuphase wiernie promuje Super Audio CD, choć ten standard pod strzechy już nie zawita. Ograniczona oferta repertuarowa oraz ceny nośników okazały się barierami nie do pokonania, nawet jeśli po stronie zalet leżała lepsza jakość dźwięku. Samej różnicy nikt chyba nie negował, ale jej skala jest dyskusyjna. Polityka Accuphase’a może więc dziwić, ale nie do końca. Rynek SACD jest specyficzny i w samej Japonii wygląda inaczej niż u nas. Skoro popyt istnieje, to podaż nie znika.

 

74 79 HIFI 10 2017 002Praca mechanizmu szuflady to audiofilska poezja.


Konfiguracja systemu
Accuphase zagrał z przedwzmacniaczem lampowym BAT VK3iX SE i stereofoniczną tranzystorową kocówką mocy Conrad-Johnson MF2250. Zestawy głośnikowe to monitory Dynaudio Contour 1.3 mkII. Test DP-560 miał miejsce bezpośrednio po odsłuchu odtwarzacza Accustic Arts Player I, a więc wpisał się w okres, kiedy w redakcyjnym systemie zmieniałem tylko źródła. Oprócz powyższych, dla towarzystwa, włączałem w tor Naima 5X z zasilaczem Flatcap 2X. To komfortowa sytuacja, pozwalająca bez zakłóceń śledzić wpływ źródła na brzmienie systemu.

 

74 79 HIFI 10 2017 002Accuphase DP-560


Wrażenia odsłuchowe
Nazwa „Accuphase” to w audiofilskim świecie synonim klasowego brzmienia. Moje dotychczasowe kontakty z urządzeniami tej firmy zawsze dostarczały wielu wrażeń. Nie inaczej było tym razem, choć nie ukrywam, że brzmienie DP-560 nieco mnie zaskoczyło.
Japońska firma zawsze kojarzyła mi się z dźwiękiem o wyrafinowanej kulturze, gdzie priorytetem jest podkreślanie gładkości kosztem rozbuchanej dynamiki. Być może to obraz uproszczony, ale powtarzający się w czterech testach, które przygotowałem (wzmacniacz zintegrowany, odtwarzacz, preamp i kondycjoner). Tym razem akcenty zostały rozłożone inaczej. Nowe źródło japońskiej firmy stawia na kontrolę. I wyśrubowało tę kontrolę chyba do granic możliwości.
DP-560 proponuje dźwięk odważny, zdecydowany i mocny. Innymi słowy: bardzo męski. Nie ma rozmarzenia, jest konkret; nie ma relaksu – jest koncert. I to w żywiołowym wydaniu. Takiej prezentacji zostały podporządkowane niemal wszystkie aspekty brzmienia. Zacznijmy od dołu.
Walorami basu są potworna siła i dyktatorska kontrola. Od razu nasunęło mi się skojarzenie z mistrzem kulturystyki występującym na zawodach, kiedy to wypracowaną wcześniej masę na ostatnim etapie maksymalnie odtłuścił i wyrzeźbił. Tutaj głębię i dyscyplinę podstawy harmonicznej dostajemy w pakiecie – co nie jest zjawiskiem ani oczywistym, ani częstym, za to jakże wciągającym. Potencjał tkwiący w dole pasma doceniamy dopiero wtedy, kiedy zostaje oddany w sposób wybitny. Kiedy fale dźwiękowe odczuwamy fizycznie na całym ciele, a przy tym słuch jest w stanie zarejestrować wyraźne kontury najniższych pomruków, zwykle kojarzących się z niemal jednorodną masą. Accuphase potrafi tę masę ujarzmić, a wspomniane kontury podać na tacy.

74 79 HIFI 10 2017 002Transport z wysuniętą szufladą.


Kontrola i moc dołu ustawiają dźwięk zgodnie z określoną recepturą. Po pierwsze, dzięki takiej kompozycji dołu pasma muzykę przepełnia pozytywna energia. Po drugie, kontrola basu jest niczym deklaracja producenta: że tak naprawdę urządzenie panuje nad każdym elementem brzmienia, że kontrola rozciąga się na średnicę i górę, i że na scenie panuje nieskazitelny porządek. Innymi słowy: osoby, które poszukują improwizacji czy luzu, mogą od razu zmienić kierunek poszukiwań. Z tym, że odpuszczając odsłuch DP-560, nie będą wiedziały, co tracą.
Zapowiedziana powyżej energia buduje kapitalną dynamikę. I to zarówno w skali makro, jak i mikro. Odczuwamy ją tym bardziej, im bardziej żywiołowy charakter ma utwór. Słuchanie rocka mocno angażuje. Dźwięk gitary elektrycznej aż wibruje, a perkusja atakuje punktowo. Nie nazwałbym tego agresją; zdecydowanie bardziej pasuje „pewność siebie”.

74 79 HIFI 10 2017 002Transport
w częściach: podstawa,
mechanizm nośny, mechanizm
szuflady i most ekranujący.


Średnica jest bardziej oleista niż pastelowa. Barwy – głębokie i wyraziste, a ich kontury dokładne. Accuphase dąży do zachowania neutralnej temperatury barw. Przy odsłuchu nie doświadczymy chłodu, ale też możemy zapomnieć o lampowym ociepleniu, a tym bardziej o miękkości. Tutaj nie ma miejsca na owijanie w bawełnę czy ckliwy romantyzm. Muzyka jest podana jak przysłowiowa kawa na ławę – powiedzielibyśmy, że z bogatym aromatem, ale w zwykłej szklance. Dla miłośników smaku, a nie widoku kunsztownej porcelany. Bo i taki jest dźwięk Accuphase’a. Jakby specjalnie zaparzony dla smakoszy, czyli audiofilów szukających muzycznej treści. Dla nich idealnie będzie właśnie tak, jak gra japoński odtwarzacz: mocny rytm, mocna linia melodyczna – konkret podany w muzykalnym sosie. To jest brzmienie z charyzmą i nie pozostawia miejsca na obojętność.
Powyższa charakterystyka odbiegała nieco od moich wcześniejszych doświadczeń z Accuphase’em. Ale są dwa elementy, które wypadły dokładnie tak, jak się spodziewałem. Chodzi o soprany i stereofonię.
Góra pasma okazała się bogata i błyszcząca, ale nienachalna. Nic nie skrzyło bez potrzeby. Szczegóły zostały odtworzone hojnie, ale raczej dyskretnie. Ta szlachetność w wyższych partiach nadawała brzmieniu nieco spokoju. Rezultat okazał się świetny – gdyby tak „mocny” dźwięk został doprawiony zbyt odważną górą, to przy dłuższych odsłuchach mógłby nastąpić przesyt wrażeń. Choć, tak czy inaczej, o relaksie możemy zapomnieć. Tu się słucha, a nie leży.

74 79 HIFI 10 2017 002Wejścia i wyjścia cyfrowe, wyjścia
analogowe – wszystko, o czym można
zamarzyć.


Na osobną uwagę zasługuje także scena. Jeśli nagranie zawiera odpowiednią informację, to Accuphase podniesie ją do trzeciej potęgi. Zaskoczyło mnie to w czasie odsłuchu klasycznej, ale nierównej technicznie, podwójnej składanki „Ladies & Gentlemen” zmarłego niedawno George Michaela. Wiele utworów  (z kilkoma mniej chlubnymi wyjątkami) zostało wpisanych w szeroką i głęboką scenę, na której DP-560 dokładnie sytuował instrumenty. Ale gdy doszedłem do piosenki „A Moment with You”, wbiło mnie w fotel, jak chyba nigdy wcześniej. Pod względem efektów przestrzennych utwór został nagrany niezwykle kunsztownie, czego byłem świadomy od lat, ale tym razem po prostu straciłem orientację, co się wokół dzieje. Dźwięki z boku, za mną, w środku głowy, daleko po bokach: Accuphase zignorował istnienie ścian, sufitu i zdrowego rozsądku. Wiele już w życiu słyszałem, ale tak narkotycznego przeżycia sobie nie przypominam.
Ogromną frajdę sprawiało mi selekcjonowanie nagrań pozwalających na tego rodzaju odlot. Potencjał stereofoniczny DP-560 plasuje go w grupie arcymistrzów gatunku.

74 79 HIFI 10 2017 002Miłośnicy muzyki z plików
będą usatysfakcjonowani.


Wszystko fajnie, Accuphase może się podobać. Z tym, że powyższe uwagi, co delikatnie już sugerowałem, odnoszą się do nagrań wysokiej jakości. Z płyt słabo zrealizowanych japońskie źródło nie wyczaruje nowego blasku. Należy bowiem do urządzeń dziesiątkujących płytotekę. Może nie w sposób radykalny, ale zawsze.
Jeśli chodzi o repertuar, to zaliczam Accuphase’a do uniwersalnych. Łatwiej jest żywiołowemu odtwarzaczowi ładnie zagrać jazzowe plumkanie niż specjaliście od kameralnych klimatów zabłysnąć koncertem rockowym. A Accuphase odnajduje się i tu, i tu. Choć relaks został poświęcony na rzecz grania angażującego, to, jak się okazuje, wcale nie wyklucza oddania nastroju małych składów jazzowych, kwartetów smyczkowych czy ballady na głos i gitarę akustyczną.

74 79 HIFI 10 2017 002Wejścia i wyjścia cyfrowe, wyjścia
analogowe – wszystko, o czym można
zamarzyć.


Pliki
Napisałem wcześniej, że po odsłuchu plików (miałem do dyspozycji utwory w formacie FLAC 24 bity/96 kHz) z prawdziwą ulgą wróciłem do fizycznych płyt. Nie chodziło tylko o frustrację związaną z obsługą, ale też o samą jakość brzmienia.
Niedawno miałem okazję słuchać plików konwertowanych przez odtwarzacz Accustic Arts Player I i pomimo ogólnego pozytywnego wrażenia trudno się było oprzeć myśli, że idea konkurencji „płyta CD vs. plik bezstratny” jest z zasady bezprzedmiotowa. Odsłuch Accuphase’a potwierdza te obserwacje, choć należy docenić potencjał technologii. Z plików można dużo wyciągnąć. Ten sam materiał, który odsłuchiwałem na niemieckim urządzeniu, w wykonaniu Japończyka okazał się ciekawszy. Z jednym małym „ale”. Otóż nagrania oryginalnie zrealizowane z wyobraźnią zabrzmiały w sposób bardziej namacalny i naturalny. Ale Accuphase potrafił pokazać, jak wielka różnica dzieli je od plików słabszych technicznie. Nie odkryję tu żadnej Ameryki, ale to nie parametry samego pliku decydują o tym, co słyszymy, lecz parametry oryginalnej „taśmy matki”. A na dostępnych mi samplerach Chesky Records („The Sound of the Future” oraz „2017 Hi-res Sampler”) sąsiadują ze sobą utwory brzmieniowo porywające i takie, o których lepiej zapomnieć. I Accuphase tę różnicę uwydatnił; Accustic Arts był pod tym względem bardziej łaskawy.

74 79 HIFI 10 2017 002Audiofilskie nóżki.


Wracając do samej charakterystyki brzmienia (będę mówił tylko o tych lepszych plikach), to – w porównaniu z dobrze zrealizowanymi płytami – dźwięk okazał się bardziej zaokrąglony, pogrubiony i zmiękczony oraz mniej rozdzielczy. Scena z oporami przekraczała zewnętrzne granice bazy. Do mocnych stron zaliczyłbym umiejętność operowania barwami. Brzmienie saksofonu tenorowego było sugestywne i nasączone. Fortepian – dźwięczny i perlisty. Najciekawiej wypadł bas – zupełnie inaczej niż na płytach. Tutaj zamiast hiperkontroli odnotowałem zmysłowe, lecz nieprzesadne rozmycie konturów przy jednoczesnym pogłębieniu tego zakresu.
Reasumując: pewnie się narażę niejednemu zwolennikowi plików, ale według mnie, w kategoriach czysto audiofilskich, muzykę w takim formacie należy traktować bardziej jako interesującą ciekawostkę niż realną konkurencję dla tłoczenia płytowego. Chwała producentom za otwarcie na potrzeby rynku; może uparte doskonalenie technologii tę różnicę kiedyś zniweluje.

74 79 HIFI 10 2017 002W niebieskim świetle mu do twarzy.


Konkluzja
Accuphase DP-560 potrafi zrobić wrażenie. Ale nie dajcie się zwieść. Uwodzicielski wygląd nie przeszkadza w graniu mocnym, kontrolowanym i dynamicznym. I jednocześnie bardzo muzykalnym. Naprawdę wciąga.

 

 

Accuphase DP 560 o

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Mariusz Malinowski
Źródło: HFM 10/2017

Pobierz ten artykuł jako PDF