HFM

artykulylista3

 

Raidho XT-1

46 51 HIFI 2 16 004Duńska firma Raidho, jak wiele sobie podobnych, deklaruje bezkompromisowość w dążeniu do naturalnego dźwięku i chyba jak większość odżegnuje się od brzmienia technicznego. Czy jednak czymś się tu wyróżnia?  Czy własne rozwiązania zbliżyły ją do ideału?



Historia Raidho to po części historia znajomości Larsa Kristensena i Michaela Børresena. Poznali się, kiedy Lars był dystrybutorem Nordosta i właścicielem sklepu ze sprzętem hi-fi, a Michael – wiecznie niezadowolonym klientem, twierdzącym, że sam zrobiłby lepszy produkt. Ale takich niezobowiązujących znajomości jest mnóstwo…



 
Drogi obu panów w pewnym momencie się rozeszły i być może firma Raidho nigdy by nie powstała, gdyby nie ponowne, zupełnie przypadkowe spotkanie w kolejce po hot-dogi. Michael zdradził wtedy, że aktualnie pracuje nad autorskim przetwornikiem wstęgowym, a Larsa zainteresowało to na tyle, że był gotów w projekt zainwestować. Po przetworniku powstały pierwsze kolumny, a potem firma. Do dziś podział ról jest podobny. Lars zajmuje się zarządzaniem, a Michael – projektami.
Historia Raidho skrzyżowała się w pewnym momencie z działalnością spółki Dantax A/S, która odegrała ważną rolę w rozwoju duńskiego hi-fi. Przez 20 lat była właścicielem Scan-Speaka i dystrybutorem wielu zagranicznych marek. Na początku XXI wieku przejęła Raidho, a następnie dobudowała siostrzaną markę Scansonic. Scansonic ma podobną ofertę i wykorzystuje wiele zbliżonych rozwiązań technicznych. Także wzornictwo jest zbliżone; obie firmy stosują na przykład te same podstawki do swoich monitorów. No i mają ten sam adres, co ułatwia współpracę.
Ten sam adres ma też trzecia firma Dantaxa – Harmony – producent mebli telewizyjnych – a konkretnie stelaży mocujących i stolików.
Raidho i Scansonic oferują kolumny podobne, ale nie takie same. Najważniejszym uzasadnieniem ich współistnienia są różne grupy odbiorców. Mówiąc oględnie, Raidho jest droższe. Scansonic również celuje w zamożnego klienta, ale nie aż tak zamożnego. Gdy się przyjrzymy cennikowi Raidho, wszystko stanie się jasne. Firma się ceni i to bardzo. Jej najdroższy produkt – kolumny wolnostojące D-5.1 – to wydatek rzędu miliona złotych…

46 51 HIFI 2 16 001Gniazda
wbudowane w ściankę tylną. Przyjmują wyłącznie wtyki bananowe.

 


Oferta Raidho została podzielona na trzy serie. Celowo napisałem „oferta”, a nie „aktualna oferta”, gdyż testowany produkt, XT-1, jest na tyle nowy, że na stronie producenta jeszcze nie figuruje. Wygląda jednak na to, że wkrótce będą cztery serie. Oprócz X i XT, Raidho proponuje także linie C i D. Istnieją między nimi wyraźne analogie; są jakby pogrupowane w dwie pary. Z oględzin zdjęć wynika, że C i D wykorzystują identyczne konstrukcje skrzynek i te same tweetery. Zasadnicza różnica dotyczy materiału, z jakich wykonano membrany wooferów. W serii C jest to warstwowa konstrukcja ceramiczna, a w D – dodatkowo pokrywa się ją diamentem. Diament wykorzystuje się w branży hi-fi nie od dziś, ale dotąd kojarzyłem go przede wszystkim z membranami kopułek, a nie przetworników średnio-niskotonowych.
Serie X i XT też są względem siebie bliźniaczo podobne (przynajmniej jeśli chodzi o monitory, bo oficjalnych zdjęć podłogówek firma jeszcze nie zamieszcza), a jedyna różnica wizualna dotyczy koloru membran wooferów. W modelu X są one białe; w XT – tytanowe.
I to od razu rozwiązuje całą zagadkę: w tym pierwszym przypadku wykorzystano membrany ceramiczne, a w drugim – pokryto je dodatkową warstwą tytanu. Aby sobie ostatecznie zobrazować profil firmy, rzućmy jeszcze okiem na ceny podstawowych modeli (czyli monitorów) każdej z serii. X-1 kosztują około 24 tys. zł, XT-1 – 32 tys., C-1.1 – 54 tys., a D-1.1 – 93 tys. W każdym przypadku mowa o tańszej wersji wykończenia (lakier fortepianowy). Za inne trzeba dopłacić, i to słono.

Budowa
Raidho XT-1 są konstrukcją dwudrożną, wentylowaną z przodu. Monitory są naprawdę małe – mają jedynie 32 cm wysokości. Producent nie przewidział maskownicy. Oba głośniki zamontowano w aluminiowych profilach tworzących przednią ściankę.
Powlekany tytanem głośnik średnio-niskotonowy z nakładką przeciwpyłową to najnowsze opracowanie technologiczne firmy. Raidho od samego początku poszukiwało sposobu na maksymalne usztywnienie membrany. Nic więc dziwnego, że wszystkie bazują na aluminium. Nazwę bazowego materiału, Ceramix, należy rozumieć dosłownie, jako miks ceramiczny. Ten miks ma budowę kanapkową – w środku znajduje się warstwa aluminium, a po obu jej stronach – warstwy tlenku glinu. W modelach XT dodatkową powłokę tworzy tytan. W efekcie nowa sztywność membrany pozwala na skokową wręcz poprawę redukcji jej rezonansów własnych (lepsze efekty daje tylko droższy diament). Jej średnica jest rzeczywiście niewielka i wynosi 10 cm. To zapowiada niepełny bas, ale nie uprzedzajmy faktów.
Oba modele (X i XT), poza powierzchnią membrany i drobnymi zmianami w zwrotnicy, są identyczne.
Głośnik wysokotonowy, oznaczony jako FTT75-30-8, jest wspólny (przynajmniej teoretycznie) dla wszystkich modeli firmy. To wstęga, której cienką membranę wykonano z aluminium. Firma konsekwentnie stosuje w swoich przetwornikach magnesy neodymowe. Okablowanie wewnętrzne pochodzi od Nordosta.

46 51 HIFI 2 16 001Woofer powlekany tytanem
i wstęgowy tweeter.

 

Gniazda zostały wbudowane bezpośrednio w tylną ściankę. Opcjonalne podstawki to waga lekka, choć wzorniczo mogą się naprawdę podobać. Ich cena to około 3 tys. zł.

Konfiguracja
Monitory Raidho XT-1 zagrały z trzema wzmacniaczami. Najpierw preamp BAT VK3iX SE sterował końcówką Sugden Masterclass SPA-4, a następnie Conradem-Johnsonem MF 2250. Potem podłączyłem Naima Supernait 2 i tak już zostało do końca odsłuchu. Jako źródło został wykorzystany Naim 5X z Flatcapem 2X.

Wrażenia odsłuchowe
Każda kombinacja miała swoje zalety, choć w moim subiektywnym odczuciu najkorzystniejszym wyborem okazał się Naim. Wiąże się to z kwestią, która dla potencjalnych zainteresowanych może się okazać kluczowa. Chodzi mianowicie o bas, bo zrozumiałe jest, że zestawy o takich gabarytach i z niewielkim przetwornikiem średnio-niskotonowym koneserzy niskich tonów skreślą jeszcze przed odsłuchem. Ja sam, stawiając monitory na podstawkach, żadnych niespodzianek w dole pasma nie oczekiwałem. W myślach już sobie nawet układałem dyplomatyczną wersję werdyktu, w którym byłaby mowa o „naturalnym kompromisie basowym”.

46 51 HIFI 2 16 001Gustowne podstawki
to opcja za dopłatą.

 

Szybko się jednak okazało, że dyplomacja nie będzie potrzebna, ponieważ problem tego rodzaju w ogóle nie zaistniał. Oczywiście, Raidho nie zaprezentowały alternatywy dla wielkich wolnostojących potworów, ale spokojnie można je porównywać z wieloma niezbyt postawnymi podłogówkami. I na pewno ze wszystkimi monitorami, jakie kiedykolwiek słyszałem!
Bas okazał się nieprawdopodobnie dopracowany, mocny, dobitny i zdecydowany. Chwilami wręcz głęboki, choć to może zakrawać na herezję. Przypomnę, że model nie został jeszcze wystawiony na stronie producenta, więc danych nie znamy. Skądinąd można obejrzeć w relacji filmowej z wystawy Rocky Mountain, jak Lars Kristensen deklaruje tożsamość parametrów technicznych modeli X-1 i XT-1. A ten pierwszy legitymuje się, delikatnie mówiąc, mało atrakcyjnym dolnym skrajem pasma przenoszenia, wynoszącym 80 Hz. Jeśli rzeczywiście oba modele grają w takim samym zakresie, to nie wiem, co o tym myśleć. Bo gdy z przekory odszukałem płytę testową „HiFi i Muzyki”, to spokojnie i komfortowo mogłem „odsłuchać” nawet ścieżki z dźwiękiem 45 Hz.
Do jakiej konkluzji mają prowadzić te rozważania? Ano do takiej, że bas Raidho jest świetny, a tę świetność najlepiej wydobywa z nich właśnie wzmacniacz Naima. Siła i kontrola tego zakresu są zupełnie wystarczające w warunkach domowych. Być może dlatego, że Raidho jakby zachęcają, aby siłę głosu podkręcić nieco bardziej niż zwykle. Uprzedzając chyba jedyną wadę tych kolumn (grając cicho i średnio cicho są nieco bezbarwne), powiem, że dodatkowy ładunek watów potrafi z nimi czynić cuda. Z pozostałymi dwoma wzmacniaczami duńskie monitory zagrały bardziej miękkim basem i jednak nie tak zdecydowanym na samym dole.

46 51 HIFI 2 16 001Głośnik wysokotonowy taki sam
jak we flagowcach za milion.

 

Nie chciałbym, aby powyższe wprowadzenie zasugerowało komuś, że Raidho kompleks wzrostu leczą ekspozycją basu. Duńskie monitory unikają pułapek zaburzających równowagę pasma. Tworzą brzmienie proporcjonalne i neutralne. Gdyby przyszło mi w jednym zdaniu streścić charakterystykę tych zestawów,  powiedziałbym, że grają dźwiękiem krystalicznie czystym, energetycznym i stabilnym. To ostatnie słowo warto szczególnie podkreślić. Ono bowiem najczęściej powtarzało się w moim brudnopisie odsłuchowym i chyba właśnie ono najlepiej oddaje to, czym Raidho imponują. Dźwięk został oczyszczony z najmniejszych nawet symptomów nerwowości. Świetna mikrodynamika jest utrzymywana w ryzach pieczołowitej kontroli, a wszystkie podzakresy pasma zachowują stoickie opanowanie. A gdy śmielej przekręcimy potencjometr w prawo, to wymienione cechy zyskują jeszcze szlif koncertowego realizmu.
Średnica duńskich monitorów może służyć jako wzorzec neutralności. Raidho odtwarzają pełne widmo barw, ale żadnego odcienia nie faworyzują. W trakcie odsłuchu odniosłem wrażenie, że konstruktorom chodziło o stworzenie dźwięku, w którym każdy element jest możliwie najlepiej dopracowany. Truizmem jest stwierdzenie, że taki cel wyznaczają sobie wszyscy. Nie udaje się go jednak tak łatwo osiągnąć. Wiele urządzeń, nawet tych drogich, ma własną sygnaturę dźwiękową. Raidho stawiają tymczasem na bezwzględną i niewzruszoną stabilność. Nie stosują żadnych sztuczek dla uwiedzenia ewentualnego nabywcy. Z początku mogą się nawet wydać nudne. To jednak tylko pozory. Zwykły, zdawałoby się, porządek kryje bowiem niezwykłą siłę. Wszystkie te przykładne elementy dodane do siebie tworzą razem rzadko spotykaną harmonię. Nieskazitelność dochodzącej do stanowiska odsłuchowego fali dźwięku po kilku dniach potrafi niemal uzależnić. Fascynowało mnie to ciągle powracające wrażenie odkrywania subtelnej perfekcji brzmienia jakiegoś instrumentu, jakiegoś głosu, jakiegoś fragmentu nagrania.
Oczywiste zainteresowanie budzić musi góra pasma. Wyjątkowy głośnik, stosowany także w modelach, których cena może przyprawić o zawrót głowy, to jakby zapowiedź niepowtarzalnych emocji. Tymczasem, jak powiedzieliby młodzi: „szału nie ma”. Z tym, że młodzi by się mylili, oczekując w ogóle jakiegoś szału. Raidho z żelazną konsekwencją realizują bowiem dzieło neutralnego brzmienia. Ten wysokotonowiec mógłby prawdopodobnie zwabić stado nietoperzy, gdyby tego właśnie chcieli konstruktorzy. Ale nie, ich celem było opracowanie dźwięku prawdziwego, w którym ważniejszy jest pierwiastek fizjologiczności niż szukanie sopranów tam, gdzie ich nie ma. XT-1 grają pełnowartościową górą. Taką, jaką słyszymy na sali koncertowej, a nie w generatorze wysokich częstotliwości akustycznych. Nic jej nie brakuje; ani blasku, ani szczegółów, ani precyzji – ale podanych w formie przyswajalnej, czystej i bez najmniejszych śladów ostrości.

46 51 HIFI 2 16 001Oba przetworniki wbudowane
w aluminiowe profile.

 

Na koniec warto wspomnieć o scenie. Jej kształt jest zaskakująco mocno powiązany z poziomem głośności. Gdy słuchamy ze średnim (w domowych warunkach), scena jest pięknie rozciągnięta na boki, ale pierwszy plan pozostaje blisko bazy, zaś głębia nie robi większego wrażenia. Ale w miarę pompowania watów przestrzeń się zapełnia, wokal wysuwa się naprzód, a głębia rozpina na kolejnych spiralach przestrzennej pajęczyny. Lokalizacja źródeł jest bardzo dokładna, a neutralność średnicy nadaje brzmieniu niezwykłą plastyczność i realizm.
Szefowie Raidho wspominają, że ich pierwszym produktom brakowało uniwersalności. W jednym repertuarze mogły zagrać wspaniale, ale w innym rozczarowywały. Obecnie sytuacja wygląda inaczej. Przynajmniej w wykonaniu monitorów XT-1 – one zagrają wszystko. Od rocka, przez jazz i symfonikę, aż do muzyki kameralnej. Niestraszne im elektroniczne klimaty ani fortepian. Z równym zaangażowaniem odtworzą chilloutową balladę, jak i atmosferę koncertu Siekiery.

Konkluzja
XT-1 to monitory drogie, ale warte swojej ceny. Zasilone wzmacniaczem z solidnym basem, potrafią naprawdę zaskoczyć.

 




RaidhoXT 1 o

 

Mariusz Malinowski
Źródło: HFM 02/2016

Pobierz ten artykuł jako PDF