HFM

artykulylista3

 

Jorma Design Origo

IMG 0089
Jorma Design to szwedzka wytwórnia, istniejąca od 2002 roku. W ofercie znajdziemy wyłącznie okablowanie. Katalog jest bardzo przejrzysty i skromny. Łączówki i kable głośnikowe zebrano w pięciu seriach. Flagowa to Prime. Dalej są: Origo, Unity, No. 2 i No. 3.



Wśród przewodów zasilających także wyodrębniono pięć poziomów, ale tylko nazwy trzech najwyższych modeli odpowiadają seriom interkonektów i głośnikowych. Jest też cyfrowa sierotka - jedyny model, konfekcjonowany różnymi wtyczkami.
Do testu trafiły łączówka oraz kabel głośnikowy z serii Origo, czyli drugiej od góry.

IMG 0067

Zbalansowana wersja interkonektu wygląda nadzwyczaj skromnie.


Budowa
Producent ogólnikowo przedstawia informacje techniczne. Według jego zapewnień przewodniki wykonano z miedzi o maksymalnej czystości. Chodzi nie tylko o stopień "odtlenienia", ale też o eliminację wszelkich innych zanieczyszczeń. Prawdopodobnie najważniejszym rozwiązaniem w konstrukcji jest użycie włókien ceramicznych, wokół których opleciono cienkie nitki przewodników. Jednak opis tego splotu, układającego się w kształt rurki, został przedstawiony w sposób, z którego nic nie zrozumiałem. Prawdopodobnie o to zresztą chodziło.
Dielektryk to przezroczysty teflon, a do ekranowania użyto miedzi powlekanej cyną. Kable pokrywa czarna plecionka. Charakterystycznym elementem są masywne dębowe puszki z firmowym logo. Celu ich zastosowania ani wyboru materiału nie przybliżono.
Kable są bardzo elastyczne i stosunkowo cienkie. Producent tłumaczy, że zwiększanie obwodu powyżej określonego poziomu przynosi więcej efektów ubocznych niż korzyści. Wypada wierzyć, że ma podstawy tak twierdzić, choć większość konkurentów zapewne by się z tą tezą nie zgodziła.

IMG 0012

Dębowe puszki na kablach. O ich zawartości producent milczy.



Wtyki RCA to zaciskowe WBT. XLR-y to zwykłe Neutriki, z koszulkami termokurczliwymi pełniącymi rolę kolorystycznego znacznika kanałów. Przewody wyglądają tak skromnie, że po samym wyglądzie nigdy bym się nie domyślił ich ceny, nawet w przybliżeniu.
Origo są pakowane w plastikowe pudełka, którym także nieco brakuje high-endowego sznytu. Przypominają raczej walizeczkę, w której się mieści wiertarka udarowa, a nie luksusowy kabel. Przy takiej cenie można się było postarać o większą elegancję.

 



IMG 0076

Dębowe puszki na kablach. O ich zawartości producent milczy.


Konfiguracja
Jormą Origo okablowałem dwa systemy. Jednym był zestaw Burmestera - integra 101 i odtwarzacz 102 - z monitorami Dynaudio Contour 1.3 mkII. W skład drugiego wchodziły: odtwarzacz Naim CD5X z zasilaczem Flatcap 2X, przedwzmacniacz tranzystorowy Threshold FET ten/e, stereofoniczna końcówka mocy Conrad-Johnson MF2250 i te same monitory Dynaudio. Warto to odnotować, gdyż szwedzkie kable okazują się dość kapryśne - potrafią zarówno zaimponować, jak i rozczarować. W obu przypadkach urządzenia były podłączone do listwy zasilającej Acoustic Revive RTP-4 EU Ultimate.

Wrażenia odsłuchowe
Odsłuch w systemie z Naimem przyniósł pewne rozczarowanie. Po wpięciu łączówki nie zaszła w dźwięku zmiana o skali proporcjonalnej do półki cenowej kabla. Mogła się podobać elegancja niuansów, ogólna kultura, brak agresji i ujmująca płynność. Łączówka nie ingerowała zbytnio w brzmienie, a swoją obecność w torze zaznaczała bardzo subtelnie. Dodanie kabla głośnikowego tę subtelność anulowało. Zmiany szły w tym samym kierunku, tyle że zdecydowanie dalej.
Teraz było słychać celebrowanie wybrzmień, zmiękczenie basu, zaokrąglenie konturów w średnicy i pewną aurę melodyjnego poluzowania kontroli w prawie całym paśmie. Przed efektem nadmiernego przyciemnienia całości chroni lekkie uprzywilejowanie niższych sopranów. Dźwięk charakteryzuje dostojne tempo i łatwość, z jaką muzyka wypełnia pomieszczenie odsłuchowe. Kable Origo ułatwiają rysowanie sceny z rozmachem, co w połączeniu z dużą masą brzmienia przekłada się na dźwięk powiększony, a nawet panoramiczny. Niewątpliwie największą zaletą Jormy w tym systemie była bardzo dobra przestrzeń i umiejętność oddawania akustyki nagrania. Najchętniej sięgałem więc po kameralistykę. Współczesny pop z dużą ilością elektroniki zwyczajnie tu nie pasował.
To wszystko mogło się podobać, z tym że od kabli, zwłaszcza w takiej cenie, oczekiwałbym dążenia do referencyjnej neutralności i przejrzystości. Tymczasem Jorma Origo korygowała brzmienie w zakresie większym, niż się spodziewałem. Okazuje się, że błędem jest aplikacja szwedzkich przewodów w systemie, który ze swojej natury ma tendencję do faworyzowania cieplejszych barw. Końcówka Conrada-Johnsona ma temperament niemal lampowy, a monitory Dynaudio, o ile się ich nie wysteruje odpowiednio analitycznym tranzystorem, też lubią się rozmarzyć.

IMG 0019

Kabel głośnikowy w wersji single-wire.


Okablowanie Jormą Origo zestawu Burmestera przyniosło zgoła odmienny rezultat.
Kultura brzmienia nie zredukowała energii ani dynamiki niemieckiego systemu. Świetna stereofonia została teraz bardziej napowietrzona, co przełożyło się na wrażenie znakomitej przejrzystości. Kable rzeczywiście znikały z toru, a kontrolowany bas świetnie współgrał ze zdyscyplinowaną, acz płynną średnicą i finezyjną górą pasma. Wrażenie neutralności było wybitnie high-endowe! Aż trudno uwierzyć, że to samo okablowanie w dwóch różnych konfiguracjach pokazało tak zupełnie odmienne oblicza.
Warto też zauważyć, że różnice na korzyść podłączenia Jormy do drugiego systemu występowały także w przypadku samej łączówki, a nie tylko kompletu z głośnikowym. Było więcej powietrza i przejrzystości, świetnie wypadła mikrodynamika. Jednak wnioski w tym przypadku należy opatrzyć uwagą, że urządzenia Burmestera podłączyłem interkonektem XLR, a system podstawowy - RCA, co samo w sobie może przesądzać o istotnej różnicy. Decyduje o niej bowiem nie tyle kabel, ile topologia układu wejście/wyjście w samych urządzeniach. Przewaga toru zbalansowanego jest niemal zawsze zauważalna.

Konkluzja
Jorma Origo to dobry wybór, pod warunkiem odpowiedniej aplikacji. Rekomendacja do systemów o klasycznym profilu tranzystorowym.

2014-10-14 11 22 49-44-47 Hifi 04 14.pdf - Adobe Reader

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Autor: Mariusz Malinowski
Źródło: HFiM 04/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF