HFM

artykulylista3

 

Ben Harper - Give Till It’s Gone

94-95 10 2011 benHarper

Virgin 2011

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Ben Harper wydaje się skarbem z minionej złotej epoki muzyki rockowej, który jakimś cudem dotrwał do naszych czasów. To utalentowany kompozytor, ceniony gitarzysta i wokalista oraz czynny aktywista społeczny. Na dokładkę jeszcze przystojny, jak trzeba.
Jeśli ten krótki opis brzmi jak wyliczanka cech idealnego rockmana, to podobnie można podsumować ostatnią płytę Harpera. „Give Till It’s Gone” jest skrojona na wzór perfekcyjnego poprockowego krążka.
Otwiera ją wpadająca w ucho, lekko melancholijna piosenka, której refren próbujemy podśpiewywać już przy pierwszym przesłuchaniu. Potem Amerykanin serwuje kolejno: poruszające wyznanie z hałaśliwą solową partią gitary, rock’n’rollowy song w stylu „Rockin’ in the Free Word”, balladę, mocniejsze uderzenie i rockowe jam session z Ringo Starrem na bębnach. Wszystko jest tu idealnie dopracowane i jeśli można wytknąć chociaż jedną wadę, to... właśnie ten perfekcjonizm. Ciut brakuje bluesowej surowości, którą muzyk zaprezentował na swoim ostatnim albumie z Relentless7. Z pewnością jednak nie brakuje bluesowej nastrojowości. Przynajmniej w kilku piosenkach z „Give Till It’s Gone” słychać echa małżeńskiego kryzysu Harpera. Wiadomo nie od dziś: gdy rozpada się małżeństwo idealnego rockmana, nagrywa on świetną płytę.

Autor: Bartosz Szurik
Źródło: HFiM 10/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF