HFM

artykulylista3

 

Coal Chamber - Rivals

cd 2015 078 02

Red Bull Records 2015

Muzyka: k4
Realizacja: k4

Odkopywanie trupa nu-metalu w żadnym wypadku nie mogło się skończyć dobrze. Nikogo więc nie zaskoczę stwierdzeniem, że słuchanie „Rivals” to strata czasu. Potworne albumy przyjmują wiele postaci. Na tym na przykład nie ma absolutnie nic, co uzasadniałoby po- święcenie mu więcej niż pięciu minut. Każdy kawałek brzmi tak samo jak poprzedni, nie wspominając o tym, jak mało dzieje się wewnątrz samych kompozycji. Riffy gitarowe zostały napisane wręcz prostacko i za sukces można uznać użycie w nich więcej niż dwóch dźwięków. Brak jakichkolwiek soló- wek także nie pomaga. Semigrowle Deza Fafaray przestają bawić, gdy tylko się zorientujemy, że nie zamierza on w jakikolwiek sposób urozmaicać wokali. Natomiast sekcja rytmiczna desperacko stara się nie zwrócić na siebie uwagi. Porażka jest sromotna. Nawet najsłabszym zespołom tego nurtu zdarza- ło się przemycić na płycie choć jedną wartą zapamiętania piosenkę. „Rivals” to droga przez mękę, bez choćby jednego interesującego momentu. W ostatecznym rozrachunku „Coal Chamber” nie zalicza się nawet do kategorii płyt tak złych, że aż zabawnych. Jest to najzwyczajniej nieciekawy album.

Karol Wunsch
Źródło: HFiM 07-08/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Awolnation - Run

cd 2015 078 04

Red Bull Records 2015

Muzyka: k4
Realizacja: k4

Awolnation to w miarę nowa grupa z kręgu amerykańskiej awangardy elektronicznej. „Run” to dopiero drugi jej album. Znajdziemy tu kilka całkiem zgrabnych utworów, ale można je policzyć na palcach jednej ręki. Tymczasem nagrań jest w sumie 14. Jeśli prześledzimy program płyty od początku, to okaże się, że… utwory opatrzone numerem parzystym są na ogół lepsze od nieparzystych. Dopiero siódme nagranie przełamuje na moment tę prawidłowość. Rozpoczyna je gitara akustyczna, potem wchodzi głos wokalisty. Taka piosenka do zanucenia przy ognisku. Nie za bardzo pasująca stylem do wcześniejszych, ale udana. Zaraz po niej wracamy do rytmicznej elektroniki. Wszystko na moment uspokaja się przy „Holy Roller”. Ale już w „Woman Woman” wokalista wykrzykuje tekst. W refrenie słychać ostre akordy z mocną perkusją i nisko schodzącym basem – ale kompozycja na pewno znajdzie zwolenników. Dla tych, których energiczne rytmy nie zrażą i zechcą słuchać dalej, muzycy przygotowali łagodniejsze „Lie Love Live Love”. Na zakończenie udana kompozycja „Drinking Lightning”. Przyjemna melodia i harmonie wokalne. Ostatni utwór należy do najlepszych na płycie.

Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 07-08/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Modest Mouse - Strangers To Ourselves

cd 2015 078 05

Epic Records 2015

Muzyka: k4
Realizacja: k4

Amerykańska alternatywna grupa z Issaquah w stanie Waszyngton kaza- ła fanom czekać aż osiem lat na szósty album studyjny. Czy dostatecznie nagrodziła ich wierność? Wydaje mi się, że tak. Na „Strangers To Ourselves” nie ma, co prawda, jakichś rewelacji, ale materiału słucha się z przyjemnością. Najlepszy, moim zdanie, utwór „Wicked Campaign” jest dopiero dziesiąty, ale zdecydowanie się wyróżnia. Gdyby to on reklamował album, zapewne cieszyłby się większym wzięciem. W tym nagraniu jest bowiem wszystko, z czego słyną alternatywne przeboje – intrygujący tekst, zgrabnie skonstruowany podkład i wpadająca w ucho melodia. Na singiel zapowiadający album wybrano jednak piosenkę „Lampshades On Fire”. Trochę bardziej rytmiczną i zachęcającą do tańca, ale nie lepszą. Zamiast niej na hit wytypowałbym raczej utwór tytułowy. Jest nastrojowy; pobrzmiewają w nim smyczki, a na atrakcyjnie przygotowanym podkładzie rozwija się wpadająca w ucho melodia. Trochę to przypomina nagrania brytyjskiej grupy Spiritualized. Na myśl przychodzi zwłaszcza ich płyta „Ladies and Gentlemen We Are Floating In Space”.

Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 07-08/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

The Rolling Stones - Sticky Fingers

cd 2015 078 11

Ronboy Rhymes Inc. 2015

Muzyka: k4
Realizacja: k4

Tego wznowienia nie można pominąć. Zwłaszcza że pojawia się wraz z atrakcyjnym materiałem dodatkowym. „Sticky Fingers” to jeden z najlepszych albumów Stonesów. Zamieszczone na nim nagrania są kwintesencją stylu niezmordowanych królów rockandrolla. Jest w nich wszystko, z czego kapela słynie, a nawet więcej. Bo w drugiej części „Can’t You Hear Me Knocking” Mick Taylor gra jak Carlos Santana. Poza tym słyszymy genialną sekcję rytmiczną w składzie Charlie Watts i Bill Wyman oraz mistrza gitarowych riffów, Keitha Richardsa. No i oczywiście jest on, Mick Jagger ze swym talentem wokalnym. Czy może być lepiej? Otóż może. Wśród bonusów mamy otwierający album „Brown Sugar”, tyle że z udzia- łem Erica Claptona. Coś wspaniałego! Okazuje się, że ideał można poprawić. Zresztą, nie tylko w przypadku dodanej wersji „Brown Sugar” Jagger i jego koledzy przeszli samych siebie. Podobną, a kto wie, czy nawet nie większą niespodzianką, jest akustyczna odsłona „Wild Horses”. Partie gitarowe zapierają dech w piersiach; Richards i Taylor robią cuda. Na albumie znalazło się też kilka nagrań koncertowych, a w spodniach na okładce wersji winylowej nie zabrakło prawdziwego suwaka. Szkoda tylko, że na czarnych krążkach nie postarano się o audiofilskie tłoczenie, co poprawiłoby jakość dźwięku.

Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 07-08/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Ron Sexsmith - Carousel One

cd 2015 078 13

Ronboy Rhymes Inc. 2015

Muzyka: k4
Realizacja: k4

Ron Sexsmith to wykonawca z Kanady, który ma 51 lat i 14 albumów na koncie. Śpiewa fantastycznie, a jego lekko matowy głos intryguje. Ron zasłynął drugim albumem, wysoko ocenionym przez Elvisa Costello, który poprosił go, aby otwierał jego koncerty. Sexsmith celuje w balladową muzykę pop, wzbogaconą elementami rocka, folku i country. Na świecie ma wielu zwolenników, ale u nas – jak dotąd – nie doczekał się wielkiej popularności. Nic straconego. Album „Carousel One” jest okazją, aby tę zaległość nadrobić. Zawiera 14 premierowych kompozycji, których można słuchać godzinami. Istotną cechą twórczości Rona Sexsmitha jest to, że jego nagrania są osadzone w podobnym klimacie, a przy tym pozostają interesujące dla odbiorców. Wierność określonemu stylowi w przypadku najlepszych artystów jest zaletą. Jeśli potrafią oczarować słuchaczy kolejnymi albumami, to tylko przemawia na ich korzyść. Tak właśnie dzieje się z „Carousel One”, który jest utrzymany w typowym dla tego wykonawcy tonie, bez zaskakujących stylistycznie niespodzianek. Można się spokojnie delektować muzyką

Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 07-08/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Beth Hart - Better Than Home

cd 2015 078 16

Mascot Music 2015

Muzyka: k4
Realizacja: k4

Myślałem, że czasy piosenek, których chciało się słuchać na okrągło, dawno minęły. Nie wierzyłem, że jeszcze usłyszę przeboje takie jak „Young Americans” (David Bowie), „Follow You, Follow Me” (Genesis) czy chociażby „She Loves The Jerk” (John Hiatt). A tu proszę. Na „Better Than Home” znów jest taka piosenka. To utwór tytułowy. Zresztą, nie jedyny, do którego chętnie się wraca. Pod względem stylistycznym króluje rock, ale z domieszką rhythm and bluesa, funku, a nawet soulu. Ten ostatni najbardziej daje o sobie znać w warstwie wokalnej. Mogą co prawda razić częstochowskie rymy: „shoes-blues” w „Might As Well Smile” czy „choke- -smoke” w „Tell ‘Em To Hold On”, ale to tylko drobne niedostatki. „Better Than Home” dostarcza wielu pozytywnych wrażeń. Zarówno je- śli chodzi o tematykę utworów (sporo odniesień do przeszłości artystki), jak i pod względem muzycznym. Hart wie, jak czarować głosem (jest również kompozytorką repertuaru), zgromadziła też wokół siebie zdolnych akompaniatorów, dzięki którym materiału słucha się z zapartym tchem. Oprócz piosenki tytułowej polecam balladę „St. Teresa”, z ładną gitarą akustyczną i atrakcyjnymi chórkami, oraz równie miłą dla ucha kompozycję o miejskim życiu. Kiedy trzeba, Hart potrafi uderzyć w ostrzejsze rytmy

Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 07-08/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF