HFM

artykulylista3

 

Henryk Mikołaj Górecki - Songs

cd0092020 003

DUX 2019

 

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Najsłynniejszy utwór Henryka Mikołaja Góreckiego nosi tytuł „Symfonia pieśni żałosnych” i de facto składa się z trzech sekwencji wokalno-instrumentalnych o rozbudowanej orkiestracji, a wykorzystane tam teksty nie wyszły spod pióra znanych poetów – to średniowieczny lament maryjny, napis na ścianie celi aresztu i śpiewka o matce opłakującej syna-powstańca śląskiego. Ale Górecki pisał też pieśni z towarzyszeniem fortepianu do poezji XIX i XX wieku; ten jego dorobek (oprócz juweniliów) liczy 19 utworów – siedem minicykli. Liczebnie może niewiele, lecz każdy tekst był wybrany z wielką starannością i każdy miał wielkie znaczenie dla kompozytora, wyrażał jego intymne uczucia i refleksje. Wszystkie pieśni Góreckiego znalazły się na dwupłytowym albumie DUX-u. Wśród umuzycznionych autorów: Słowacki, Norwid, Konopnicka, Wyspiański, Tuwim, Marek Skwarnicki (współczesny poeta religijny, także publicysta „Tygodnika Powszechnego”) i jedyny nie-Polak: Hiszpan Federico Garcia Lorca. Choć program ułożono chronologicznie, między pieśniami z roku 1956 i 1996 nie słychać drastycznej różnicy. Słowo ma tu pierwszeństwo przed muzyką, a sens – przed melodią; prosty rytm i niespieszne tempo podkreślają główne myśli; interpretacja wokalna ma brzmieć jak głośne myślenie, pełne powagi i powściągliwości uczuć. Znakomici wykonawcy pięknie niosą ciężar ładunku intelektualnego i prawdy tych pieśni. Dwie z nich – do słów Lorki, w interpretacji Urszuli Kryger, powstałe w latach 1956 i 1980 – to rewelacja.

Hanna Milewska

 


 

 

Art’n’Voices - Midnight Stories

cd0708 001

DUX 2019

 

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Scenariusz ordinarium (części stałe) liturgii mszy świętej nie podlega zmianom, lecz zasady oprawy muzycznej są bardzo luźne. Słychać to na omawianym albumie DUX-u, zawierającym trzy zupełnie różne, odrębne stylistycznie msze. „Messe basse” na sopran, chór żeński i organy (1881) Faurégo to utwór skromny, ukryty za celem sakralnym, któremu służy. Prosta, „przezroczysta” interpretacja Marty Boberskiej i zespołu wokalnego pozostaje w zgodzie z intencją autora. W „Tongeren Mass” Krzysztofa Grzeszczaka (ur. 1965) głównym bohaterem są organy (gra na nich znakomity Krzysztof Urbaniak), którym powierzono partię iście messiaenowską – tak ruchliwą i potężną, bogatą harmonicznie i ciekawą barwowo, że powstaje iluzja udziału wielkiej orkiestry, zwłaszcza w finałowym Agnus Dei – prawdziwej muzyce sfer. I wreszcie niezwykła ze względu na koncepcję obsadową msza „Son of God Mass” współczesnego kompozytora angielskiego Jamesa Whitbourna (ur. 1963). Tytułowy Syn Boży ma tu swą muzyczną reprezentację w partii saksofonu (wspaniały występ Pawła Gusnara). Saksofon opowiada dzieje Jezusa zgodnie z biblijną narracją, od „szofarowego” introitu, poprzez medytację w Kyrie i ciche ukojenie w Lava me, do ostatniej, wznoszonej w niebo, unisono z chórem i organami, nuty w Amen. Co za pomysł, co za wykonanie…

Hanna Milewska

 


 

 

Fauré, Grzeszczak, Whitbourn - Masses

cd0708 002

DUX 2019

 

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Scenariusz ordinarium (części stałe) liturgii mszy świętej nie podlega zmianom, lecz zasady oprawy muzycznej są bardzo luźne. Słychać to na omawianym albumie DUX-u, zawierającym trzy zupełnie różne, odrębne stylistycznie msze. „Messe basse” na sopran, chór żeński i organy (1881) Faurégo to utwór skromny, ukryty za celem sakralnym, któremu służy. Prosta, „przezroczysta” interpretacja Marty Boberskiej i zespołu wokalnego pozostaje w zgodzie z intencją autora. W „Tongeren Mass” Krzysztofa Grzeszczaka (ur. 1965) głównym bohaterem są organy (gra na nich znakomity Krzysztof Urbaniak), którym powierzono partię iście messiaenowską – tak ruchliwą i potężną, bogatą harmonicznie i ciekawą barwowo, że powstaje iluzja udziału wielkiej orkiestry, zwłaszcza w finałowym Agnus Dei – prawdziwej muzyce sfer. I wreszcie niezwykła ze względu na koncepcję obsadową msza „Son of God Mass” współczesnego kompozytora angielskiego Jamesa Whitbourna (ur. 1963). Tytułowy Syn Boży ma tu swą muzyczną reprezentację w partii saksofonu (wspaniały występ Pawła Gusnara). Saksofon opowiada dzieje Jezusa zgodnie z biblijną narracją, od „szofarowego” introitu, poprzez medytację w Kyrie i ciche ukojenie w Lava me, do ostatniej, wznoszonej w niebo, unisono z chórem i organami, nuty w Amen. Co za pomysł, co za wykonanie…

Hanna Milewska

 


 

 

proMODERN - Comfort Zone

cd0708 003

DUX 2019

 

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Wielu muzyków marzy o tym, by znaleźć swoją niszę: specjalizować się w pewnym kręgu kompozytorów i utworów. Tworzą w ten sposób swoją strefę komfortu, bezpiecznego funkcjonowania. A jeśli ktoś wybiera obszar tak wielki jak współczesna muzyka wokalna i opiera repertuar na utworach, które dopiero powstają? Wtedy zatytułowanie albumu „Strefa komfortu” jest żartem, ironią, pychą czy wyzwaniem losu? A może, paradoksalnie, wyrazem dojrzałości i pokory? Piotr Pieron, lider grupy proMODERN, pisze w płytowej eksplikacji: „Wielkie, piękne i prawdziwe zjawiska dzieją się poza strefą komfortu. Gdy dłużej. Gdy dotkliwiej. Gdy głębiej”. proMODERN to teatr głosów. To mnogość rodzajów emisji, barw i odcieni. To perfekcja dykcji, śpiew i melorecytacja w wielu językach. To zdolność dialogowania, wchodzenia w konflikt i rozładowywania napięcia przez sześcioro wspaniałych śpiewaków. Wyszli ze strefy komfortu, aby obudzić piękno uśpionych utworów („Ecloga VIII”, „Lord Tennyson Song”) i tchnąć piękno życia w utwory nowe (upiorna zona syreniego śpiewu w „Bennington Triangle”; tortura rytmu zegara/oddechu w tytułowym „Comfort Zone”). Swoją premierę fonograficzną ma tu arcydzielna kompozycja Piotra Tabakiernika „apoptōsis”. Erudyta Tabakiernik uszył szatę literacką z tekstów od Cycerona, po ludową poezję Gruzji, a punktem wyjścia uczynił Sonet LXXIII Szekspira w tłumaczeniu Kasprowicza. Już za sam wybór tego przekładu należy się podziw. Brawo Tabakiernik; proMODERN – chapeu bas!

Hanna Milewska

 


 

 

Natalia Jarząbek - Infinity

cd052020 0001

DUX 2019

 

Muzyka: k4
Realizacja: k3

Flet poprzeczny wygięty w ósemkę na okładce to nie tylko inteligentna impresja na temat giętkiej jak wąż frazy fletowej. To graficzny przekład tytułu albumu: „Nieskończoność”. Wstęga Möbiusa jako symbol matematyczny to zarazem nawiązanie do wykształcenia grającej na flecie Natalii Jarząbek, która oprócz dyplomu muzycznego zdobyła magisterium z matematyki. Natomiast tytułowa nieskończoność odnosi się nie tylko do krajobrazów malowanych dźwiękami, lecz przede wszystkim do sposobu malowania. Jarząbek jest mistrzynią w stosowaniu „oddechu permanentnego”. W terminologii instrumentalistów dętych oznacza to sprytne wciąganie powietrza nosem, gdy jednoczesny wydech ustami służy nieprzerwanemu wydobywaniu dźwięku. Dzięki temu można spektakularnie wydłużyć frazę. Natalia Jarząbek pracuje nad książką o tej technice, a omawiana tu płyta została pomyślana jako sonorystyczny dodatek do publikacji. Skromny zamiar, rewelacyjny efekt! Oprócz znakomitych transkrypcji, dokonanych przez samą Jarząbek (m.in. utwory Chopina i Paganiniego), na kompakcie znalazły się kompozycje twórców współczesnych, dedykowane Natalii – Dimitriego Arnautsa, Tima Mullemana, Iana Clarke’a i Marcela Chyrzyńskiego. Najdłuższa z fraz wydobytych tu permanentnym oddechem ma ponoć aż 250 dźwięków. Ale wirtuozeria solistki jest służebna wobec wyobraźni muzycznej i narracji. Głębi opowieści przydaje gra Emmy Wils na fortepianie. Niezwykła płyta. Oddechu Jarząbek trzeba posłuchać.

Hanna Milewska

 


 

 

Kuba Stankiewicz - Inspired by Roman Statkowski

cd052020 0002

Anaklasis 2019

 

Muzyka: k4
Realizacja: k3

Na tej płycie jazz spotyka się z operą, ale do spotkania by nie doszło, gdyby nie muzyka filmowa. Polski pianista jazzowy Kuba Stankiewicz, absolwent prestiżowego bostońskiego Berklee College of Music, kilka lat temu nagrał w USA album zainspirowany kompozycjami Victora Younga – jednego z najsłynniejszych autorów soundtracków kina amerykańskiego lat 30., 40. i 50. XX wieku (22 nominacje do Oscara, 1 statuetka). Świetny warsztat orkiestracyjny Young (Wiktor Jung) zawdzięczał studiom w Warszawie, u Romana Statkowskiego (1859-1925). Stankiewicz zainteresował się więc Statkowskim i jego operą „Maria”, która niedawno doczekała się prapremiery fonograficznej. Muzyka „Marii” malowniczo i sugestywnie opowiada historię młodej szlachcianki, zamordowanej w wyniku intrygi teścia. Stankiewicz przełożył opowieść na język jazzu – trio (fortepian-kontrabas-perkusja) i kwartet (dodatkowo saksofon tenorowy lub sopranowy). Udało się stworzyć autonomiczny świat i narrację sonorystyczną, która będzie zrozumiała i fascynująca dla każdego słuchacza, bez względu na to, czy zna libretto „Marii” lub jego pierwowzór (powieść poetycka Antoniego Malczewskiego z 1924 roku). Miejsca baśniowe, spowite aksamitną otuliną przyjaznych współbrzmień; fragmenty lamentacyjne; posuwisto-senny wir walca angielskiego; momenty zawieszenia akcji, podszyte pulsującym napięciem; żałobny pochód-apoteoza – to skojarzenia, które może podsunąć to nagranie. Zespół Stankiewicza to cudotwórcy znaczeń muzycznych o nieskończonym potencjale.

Hanna Milewska