HFM

artykulylista3

 

Stanisław Moniuszko - Paria

98-99 03 2010 stanislawMoniuszko

Skrla, Kuk, Hołysz, Lewandowski, Lampert
Chór i Orkiestra Opery na Zamku / Warcisław Kunc
Dux 2009

Interpretacja: k3
Realizacja: k4

Cztery lata po „Strasznym dworze” i trzy lata przed śmiercią Moniuszki odbyła się premiera jego ostatniej opery – „Paria” (1869). Kompozytor zaskoczył melomanów, którzy spodziewali się kolejnego dzieła osadzonego w polskiej historii i folklorze. Wyszedł z rodzimych opłotków aż do Indii około roku 1500, zainspirowany tragedią francuskiego pisarza Delavigne’a – tak, tego samego, który dla powstańców listopadowych napisał „Warszawiankę”.
Moniuszko próbował sam przełożyć tekst dramatu, lecz ostatecznie opracowanie libretta powierzył sprawdzonemu współpracownikowi, Janowi Chęcińskiemu. Niektórych fragmentów nie da się dziś czytać z powodu językowych anachronizmów, a także usterek dramaturgicznych i niemrawych dialogów. Natomiast muzyka była anachroniczna od początku, a dla dzisiejszego słuchacza jest wprost niestrawna. Tańce braminów w rytm mazura i śpiewy w stylu chóru wojów spod Zbaraża to niezapomniane przeżycie.
Nic dziwnego, że wykonawcy podeszli do reanimacji „Parii” na ogół bez przekonania i bez serca. Brakuje emocji i aktorstwa w śpiewie Janusza Lewandowskiego (Akebar) i Tomasza Kuka (Idamor). Przemyślaną koncepcję niewielkiej roli Ratefa zaprezentował Andrzej Lampert. Najmocniejszym punktem obsady jest odtwórca partii Dżaresa, baryton Leszek Skrla. Jego szlachetna, wyrównana barwa głosu i dopracowana w szczegółach interpretacja zachęcają mimo wszystko do sięgnięcia po to nagranie.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 03/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Piano Preludes - Kilar, Serocki, Mycielski, Górecki, Magin, Knittel, Mykietyn

98-99 03 2010 pianoPreludes

Magdalena Prejsnar (fortepian)
Dux 2009

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Zawsze z zainteresowaniem otwieramy płytę z programem zestawionym według ciekawego klucza. Tym razem jest to klucz poczwórny: gatunkowy, instrumentalny, czasowy i narodowościowy – preludia fortepianowe kompozytorów polskich z II połowy XX wieku.
Nie są to pojedyncze utwory, lecz całe cykle autorstwa siedmiu przedstawicieli różnych pokoleń – od Mycielskiego (ur. 1907), poprzez Serockiego, Magina, Kilara, Góreckiego i Knittla po Mykietyna (ur. 1971). Na kompakcie kompozycje ułożono chronologicznie, od napisanych w 1951 „Trzech preludiów” Kilara do powstałych w 1992 „Czterech preludiów” Mykietyna.
Cechą ponadczasową, spajającą wszystkie dzieła, jest podejście do preludium jako do gatunku dającego możliwości poćwiczenia warsztatu kompozytorskiego, zabłyśnięcia zdolnościami pastiszu i persyflażu, wreszcie – po prostu zabawy formą. Właściwie każda z zarejestrowanych na tym kompakcie fortepianowych miniatur to odkrycie dla uszu, wyzwanie dla emocji i intelektu słuchaczy oraz umiejętności pianisty.
Magdalena Prejsnar świetnie panuje nad materiałem. Gra z wielką energią (niezbędną choćby w motorycznych preludiach Kilara i Mykietyna), ale również z precyzją i subtelnością – jakże ważną w interpretacji neoromantycznych i postpostimpresjonistycznych utworów Mycielskiego i Knittla. Rozłożysty wachlarz dynamiki i artykulacji można w pełni podziwiać dzięki udanej realizacji technicznej nagrania. Ech, te mistycznie wybrzmiewające pauzy u Mykietyna... Gorąco polecamy.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 03/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Chopin Piano Concertos - Jan Lisiecki

108 04 2010 ChopinPianoConcertos

Sinfonia Varsovia Howard Shelley
NIFC 2009

Interpretacja: k5
Realizacja: k4

Tę recenzję mógłbym w sumie napisać bez słuchania płyty. Byłem na obu koncertach, z których nagrania tutaj umieszczono i pamiętam ogromne wrażenie, jakie na mnie wywarły. Słuchać 13a potem 14-latka, który gra Chopina z taką lekkością i finezją, a jednocześnie tak prosto i intuicyjnie, to przyjemność. Cieszę się, że mogłem Jaśka poznać i z nim porozmawiać. Mocno wierzę, że wyrośnie z niego nie tylko dużej klasy artysta, ale i dobry człowiek. Wiem też, że jeśli jednak muzykiem nie pozostanie, bo los zechce inaczej, to i tak będzie szczęśliwy i pogodny. Taki po prostu jest.
W jego interpretacjach słychać tę życiową energię i spontaniczność. Słychać, że jest to żywioł wciąż nie do końca okiełznany, jak rwąca, nieuregulowana rzeka. A takie rzeki są przecież fascynujące, choć bywają nieprzewidywalne. Jasiek traktuje ten album jako dokumentalny zapis pewnego etapu swojej artystycznej drogi. Tylko dlatego zgodził się go wydać. Dla mnie jest to nie tylko dokument, ale i pełnowartościowe nagranie Chopinowskich koncertów. Myślę, że nigdy nie będzie musiał się go wstydzić.
Co innego Sinfonia Varsovia, która pod ręką Howarda Shelleya trochę się zagalopowała. Ułańska fantazja zrobiła z Chopina symfonika i to bliższego Czajkowskiemu niż Schubertowi. Najważniejszy pozostał jednak fortepian i to jego warto tutaj słuchać.
Trzymajmy kciuki za Lisieckiego, bo drugiego takiego pianisty szybko nie spotkamy. Mówię serio.

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 04/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

The French-Polish Album

108 04 2010 TheFrenchPolishAlbum

Joanna Wronko (skrzypce)
Frank van de Laar (fortepian)
M.A.T. Music 2009

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Swoją dotychczasową drogą życiową Joanna Wronko udowadnia, że dla artystów nie istnieją granice państw, kultur, tradycji ani języków. Naukę gry na skrzypcach zaczynała w Łodzi, studiowała w Niemczech, koncertowała w całej Europie, wygrywała stypendia fundacji w różnych krajach Zachodu, zaś omawianą tu płytę nagrała wspólnie z holenderskim pianistą w kościele pod Rotterdamem. A w programie – utwory polskie i francuskie.
Poza umacnianiem aliansu między narodami, trudno jednak odgadnąć klucz, wedle którego dokonano selekcji dzieł. Cóż bowiem ma wspólnego Lutosławski z Chaussonem, a Szymanowski z Massenetem? Co prawda Debussy’ego z Chaussonem łatwiej już połączyć nicią muzycznych skojarzeń, ale Lutosławskiego z Debussym – niekoniecznie. Na szczęście, w tym przypadku eklektyzm nie jest powodem do anatemy. Potraktujmy ten album raczej jako wizytówkę upodobań i warsztatu wiolinistycznego Joanny Wronko.
Młoda skrzypaczka przekonuje słuchaczy, że jest instrumentalistką bardzo sprawną technicznie, a zarazem subtelną, wrażliwą na barwę i niuanse artykulacyjne. Potrafi drapieżnie zaatakować dźwięk (jak w „Subito” świetnym, mniej znanym późnym utworze Lutosławskiego), ale i słodko go zaokrąglić (jak w „Medytacji” Masseneta). Konsekwentnie trzyma się „ekspresjonistycznej” wersji interpretacyjnej sonaty d-moll Szymanowskiego, chociaż pianista jej towarzyszący lansuje wersję „impresjonistyczną”. Skądinąd chciałoby się posłuchać Franka van de Laara solo.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Schumann - Piano Sonata No. 3, Symphonic Studies, Novelets Nos. 1 & 2

108 04 2010 schumann

Andrea Kauten (fortepian)
Sony Classical 2009
Dystrybucja: Sony Music Poland

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

„Szczerze życzę każdemu, aby potrafił znaleźć w swoim życiu coś, co dałoby mu podobną pasję i intensywność przeżyć, jakie stają się moim udziałem, gdy dotykam klawiatury” – wyznaje szwajcarska pianistka Andrea Kauten. Postawa godna podziwu, jako że wybrane na płytę kompozycje Schumanna należą do często wykonywanych i rejestrowanych, zatem każde kolejne nagranie od razu wywołuje pytania, czy warto go było dokonać.
W tym przypadku – warto. Ale najpierw oddajmy hołd człowiekowi, bez którego tak świetny efekt artystyczny byłby niemożliwy. To Urs Bachmann, tzw. „piano technician” w studiu w Zurychu. Przygotował on fortepian o idealnie wyważonej klawiaturze, o soczystym, nośnym i wyrównanym brzmieniu we wszystkich oktawach, o nienagannie działającym mechanizmie pedalizacji. Nic nie dudni w akustycznej studni. Na takim instrumencie można odsłonić całą pięknie skomplikowaną strukturę muzyki Schumanna. Interpretacja Andrei Kauten idzie właśnie w tym kierunku. Klarownie podążając szlakiem tematów i fraz, pokazuje precyzję uporządkowania materiału dźwiękowego. Unika egzaltacji sentymentalizmu. Tempo i dynamikę podporządkowuje wyrazistej konstrukcji utworu. Imponuje siłą uderzenia (choćby w IV części sonaty f-moll), a zarazem wrażliwością na niuanse artykulacji. W jej wykonaniu „Etiudy symfoniczne” rzeczywiście brzmią jak dzieła orkiestrowe (nasza ulubiona na tym kompakcie „Wariacja nr 11”). Reinkarnacja Klary S.?

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Stanisław Moniuszko - Flis

107-108 05 2010 StanislawMoniuszko

Bogusław Bidziński, Iwona Socha, Leszek Skrla, Janusz Lewandowski, Michał Partyka
Chór i Orkiestra Opery na Zamku/Warcisław Kunc

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Opery polskie, dawne jak i współczesne, rzadko są wystawiane, a jeszcze rzadziej nagrywane. Tym życzliwiej trzeba witać każdą taką rejestrację. Szczecińska Opera na Zamku dorzuciła cegiełkę do dyskografii Stanisława Moniuszki. Po „Parii” przyszła kolej na „Flisa”, jednoaktówkę, która w dorobku kompozytora zajmuje ważne miejsce. Była to pierwsza opera napisana i wystawiona po warszawskim triumfie „Halki”, w roku 1858. Nad partyturą pracował Moniuszko tylko kilka dni, ale dysponując profesjonalnie skrojonym librettem pióra Stanisława Bogusławskiego (syna Wojciecha) stworzył wdzięczne dziełko komediowe.
Prostych, bezpretensjonalnych melodii w mazurowym rytmie słucha się dziś z przyjemnością. Tym większą, że orkiestra gra z werwą i z precyzją, a dyrygent dba o wartkość i płynność muzycznej narracji. W tak krótkiej formie operowej najważniejsi są jednak śpiewacy. Wszystkich cechuje bardzo dobra dykcja i niezła intonacja, natomiast różnice między solistami dotyczą wyrazistości interpretacji.
Najciekawiej zaprezentował się baryton Michał Partyka w partii Jakuba. Śpiewa z wielką swobodą, humorem i temperamentem, umiejętnie podporządkowując barwę głosu ekspresji aktorskiej. Niezawodny aktorsko okazuje się również Leszek Skrla jako surowy Antoni. Iwona Socha (Zosia), obdarzona jasnym, ciepłym sopranem, nie ujawniła chyba pełni swoich możliwości wokalnych.
Warto powiększyć płytotekę operową o tę pozycję.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 05/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF