HFM

artykulylista3

 

Pavarotti – The Duets

105-106 07-08 2009 Pavarotti

Adams, Bocelli, Bono, Clapton, Sting i inni
Decca 2008
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k4 (za Pavarottiego)
Realizacja: k3

W latach 80., kiedy przestały mu wystarczać spektakle i nagrania operowe, Pavarotti zaczął się pojawiać na wielkich koncertach plenerowych, na imprezach charytatywnych i często, dla czystej przyjemności odmiany, zapraszał największe gwiazdy muzyki popularnej i rockowej, by zaśpiewały z nim w duecie. Można wręcz mówić o pewnej modzie w środowisku pop-celebrytów na występy z brodatym tenorem. Na płycie Dekki znalazło się czternaście utworów z lat 1993-2000. Poza dwoma przypadkami (zespół Eurythmics oraz połączone siły U2 i Briana Eno) są to duety z „pojedynczymi” wykonawcami z różnych parafii i generacji, od Franka Sinatry po Sheryl Crow, od Eltona Johna po Marię Carey.
Pavarotti spotyka się ze swymi gośćmi na rozmaitych terytoriach. Zachęca ich do wycieczki na teren muzyki poważnej (Sting w „Panis Angelicus” Césara Franka; Crow w „La ci darem la mano” z opery Mozarta); innym zaś razem pojawia się w repertuarze typowym dla partnerów („My Way” Sinatry; „The Magic of Love” Lionela Richie).
I trzeba przyznać, że ze wszystkich starć wychodzi zwycięsko. Potrafi nie tylko zaimponować elastyczną frazą, lecz także świetnie czuje charakter piosenek, a jeśli chodzi o skalę głosu, długość oddechu i intonację – prawie nikt nie dotrzymuje mu kroku. Najlepiej udało się to Celine Dion dzięki solidnemu warsztatowi wokalnemu; największa trema ścisnęła gardło Stinga. Pouczająca płyta dla pedagogów śpiewu...

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 7-8/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

The Sicilian - Roberto Alagna

105-106 07-08 2009 0TheSicilian

Deutsche Grammophon 2009
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

W rodzinie włoskich emigrantów, osiadłej na przedmieściu Paryża, Roberto był pierwszym dzieckiem urodzonym poza ojczyzną. Niedzielne poobiednie śpiewanie sycylijskich piosenek przy gitarach było jak wyprawa do bajecznego „świata równoległego”. Na ósme urodziny dostał wymarzoną gitarę i chociaż w dorosłym życiu obrał zawód śpiewaka operowego, w głębi duszy pozostał Sycylijczykiem, szukającym swych korzeni w muzyce ludowej ze słonecznej wyspy.
Świadczy o tym jego najnowsza płyta, zatytułowana po prostu „Sycylijczyk”. Znajdziemy na niej 12 tradycyjnych piosenek sycylijskich, kołysankę napisaną przez Alagnę z bratem oraz piosenkę opartą na temacie Nino Roty z filmu „Ojciec chrzestny”.
Tylko ten ostatni utwór jest wykonywany po włosku; pozostałe – w dialekcie syrakuzańskim. Dominują wesołe walczyki i szaleńcze tarantele, od których kręci się w głowie. Teksty opowiadają o podstawowych uczuciach – miłości, radości i tęsknocie. Alagna nasyca interpretację emocjami i entuzjazmem. Czuje się w tym repertuarze jak ryba w wodzie i, jak zapewnia, będzie go śpiewał, dopóki starczy sił.
To nagranie znakomite. Rzadko się zdarza, aby śpiewak na co dzień stosujący operową emisję głosu (cokolwiek byśmy sądzili o braku konserwatoryjnej edukacji w biografii słynnego tenora) potrafił w takim stopniu „odzyskać” głos naturalny, nieszkolony – lecz efektowny, uwodzicielski i zarażający energią (fantastyczne melizmaty w „Carrettieri”).
Perfekcja aranżacyjna i realizacyjna dodatkowo zachęca do poznania „Sycylijczyka”.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 7-8/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

The Inevitable - Mendelssohn, Schubert

99-101 09 2009 TheInevitable

Wroński String Quartet
Dux 2008

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

„Założeniem zespołu jest przedstawianie tekstu muzycznego w formie opowiadania o niepowtarzalnym brzmieniu” – oto credo kwartetu Marka Wrońskiego, założonego w 2004 roku. Album dla Duxu grupa ułożyła na kształt muzycznego spektaklu o umieraniu, czyli, jak głosi tytuł, o „Nieuniknionym”.
Składa się on z dwóch aktów – „Requiem”, czyli „Kwartetu f-moll op. 80” Mendelssohna oraz „Śmierci i dziewczyny”, czyli „Kwartetu d-moll D. 810” Schuberta. Co więcej, poszczególne części utworów opatrzono krótkimi eksplikacjami (na wzór muzyki programowej), tłumaczącymi intencje wykonawców i sugerującymi słuchaczom prawidłową „lekturę”.
W przypadku wybranych tu kompozycji zabieg ten nie budzi większych kontrowersji. Nie wyklucza też rozszerzenia pola interpretacji przez indywidualnego odbiorcę.
Wroński i jego ekipa (trzy panie) to wytrawni instrumentaliści, świetnie rozumiejący ideę kameralnego grania. Zamieniają romantyczne kwartety smyczkowe we wzruszające treny, ze wszystkimi fazami zmagań ze śmiercią – buntu (wyrażanego choćby przez drapieżne pociągnięcia smyczków w I części kwartetu Mendelssohna), lamentu (kontrolowany chaos emocji w II cz. tegoż kwartetu), trudnego pogodzenia (karkołomna pogoń tematów w IV cz. kwartetu Mendelssohna) i pocieszenia (słońce zza chmur w końcówce IV cz. Schuberta).
Z wielką nieśmiałością można polecić to nagranie żałobnikom-melomanom na przetrwanie czarnych dni.

Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 09/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Melcer - Piano concertos

99-101 09 2009 Melcer

Joanna Ławrynowicz (fortepian)
Koszalin Philharmonic Orchestra/Ruben Silva
Acte Préalable 2008

Interpretacja: k3
Realizacja: k3

Henryk Melcer (1869-1928) należał w swoich czasach do najwyżej cenionych europejskich pianistów i pedagogów. Świadczą o tym: studia u Teodora Leszetyckiego w Wiedniu, recitale w metropoliach od Paryża po Petersburg, posady profesora konserwatoriów w Helsinkach, Wiedniu, Lwowie i Warszawie oraz dyrektorowanie Filharmonii i Operze Warszawskiej. Był również świetnym kompozytorem, a jego utwory drukowały prestiżowe oficyny. Potomnym pozostawił przede wszystkim dwa koncerty fortepianowe, które przyniosły mu laury konkursów w Berlinie (1895) i Lipsku (1898).
Oba dzieła wyszły spod pióra dwudziestokilkuletniego artysty i noszą silne piętno tradycji romantycznej. Jako klasyka zostały wydane w roku 2008 na płycie Hyperionu w serii „Romantic Piano Concertos”, z solistą Jonathanem Plowrightem. Równocześnie ukazała się rejestracja dokonana przez Joannę Ławrynowicz dla rodzimej Acte Préalable.
Polska pianistka, konsekwentnie odkurzająca mniej znany repertuar, spróbowała odkryć przed publicznością wielki potencjał tkwiący w koncertach Melcera: śpiewne tematy, rozmach frazy, stricte wirtuozowskie pasaże, wartką narrację i spoistość konstrukcji. Takich utworów nie powstydziłby się Czajkowski. Niestety, niewiele z tych zalet dostrzegą słuchacze, a to głównie za sprawą wybranego instrumentu. Ławrynowicz gra na fortepianie wyjątkowo twardym, krótko wybrzmiewającym, o „pianolowym” dźwięku. Nie ma więc mowy o odpowiednio szybkim tempie, subtelności artykulacji czy melodyjności interpretacji. Szkoda.

Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 09/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Morgen - Strauss, Dworzak

99-101 09 2009 Morgen

Mischa Maisky (cello)
Pavel Gililov (piano)
Deutsche Grammophon 2008
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Chociaż najnowszą płytę Mischa Maisky dedykował nieodżałowanej pamięci swego mistrza, Mścisława Rostropowicza, właściwym bohaterem albumu jest Hanusz Wihan (1855-1920), ulubiony wirtuoz Richarda Straussa i Antonina Dworzaka, dla którego obaj kompozytorzy napisali klasyczne już pozycje repertuaru wiolonczelowego. Maisky wybrał m.in. sonatę F-dur i „Romance” F-dur Straussa oraz sonatinę G-dur Dworzaka. Na fortepianie towarzyszy mu znakomity Paweł Giliłow, aczkolwiek w tym akurat składzie supremacja wiolonczeli jest niewątpliwa.
Maisky nie opuszcza strefy klimatu lirycznego, w którym były utrzymane jego dwa poprzednie krążki – „Elégie” i „Vocalise”. Traktuje wiolonczelę jako źródło śpiewającego głosu. Najszlachetniej brzmią fragmenty w wolnych tempach, rozpięte na długich, spokojnych frazach (Andante z sonaty Straussa, „Romantic Piece” Dworzaka). Wspaniale stworzony został oniryczny nastrój w kołysankowym Larghetto z sonatiny Dworzaka.
Nie znaczy to, że żywe i burzliwe odcinki interpretowane są mniej sugestywnie. Wystarczy posłuchać energetyzującego początku oraz chimerycznego finału sonaty Straussa. Maisky potrafi porwać słuchaczy do szalonego walca; zafascynować serią migotliwych tryli. Jednak na zakończenie recitalu zachował perłę liryzmu – wiolonczelową transkrypcję najsłynniejszej pieśni Straussa – „Morgen”, w której końcowe dźwięki wiolonczeli arcydzielnie rozpływają się w niebiosach.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 09/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Maria Joao Pires - Chopin

99-101 09 2009 MariaJoaoPires

Deutsche Grammophon 2009
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k4
Realizacja: k3

Po latach przerwy Maria Joao Pires ponownie weszła do studia, by zarejestrować osobiście wybrany zestaw utworów z dojrzałego okresu twórczości Chopina. Dwupłytowy album zawiera trzy większe dzieła – sonatę h-moll, poloneza-fantazję As-dur oraz sonatę na fortepian i wiolonczelę. Do wykonania tej ostatniej Portugalka zaprosiła młodego wiolonczelistę Pawła Gomzjakowa. Ponadto możemy posłuchać dwóch wybranych nokturnów z opusu 62, ośmiu mazurków op. 59, 63 i 67 i trzech walców op. 64. Zestaw tak pokaźny, że omówienie go w krótkiej recenzji to jedynie próba uogólnionej refleksji.
Pires odbiera tekst Chopina dosłownie i tak też go interpretuje. Gra pełnym, dużym dźwiękiem. Wygrywa wszystkie nuty z iście bachowską precyzją i nie pozwala sobie na większy sentymentalizm. Ta dbałość o detale nie zawsze sprawdzała się w sonacie h-moll, choć jej finał i część III należy docenić. Bardzo zgrabnie i finezyjnie zabrzmiały walce, ale trudno je było odróżnić od mazurków. Problem to dość częsty u wykonawców z niesłowiańską duszą. Najpiękniejsze okazały się jednak nokturny. Pires jest mistrzynią kreowania nastroju wyciszenia, spokoju i zadumy, będącego kwintesencją tej formy muzycznej. W sonacie wiolonczelowej warto podkreślić zaangażowanie Gomzjakowa, który wydobył piękno i dramaturgię stosunkowo mało docenianego utworu.
Trochę szkoda, że realizatorzy DG nagrali fortepian dosyć głucho i niskie rejestry otrzymały formę bardziej rozmytą, niż by się chciało.

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 09/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF