DUX 2022
Realizacja:
Program albumu sugeruje klasyczny monograficzny recital wokalny: bloki pie- śni Szymanowskiego w wykonaniu śpiewaka i pianisty, z gościnnym występem skrzypka w utworze otwierającym, przeplatane jego miniaturami fortepianowymi. Pozory jednak mylą – zamiast śpiewaka i skrzypka mamy flecistkę Agatę Igras, a utwory z jej udziałem są transkrypcjami w znakomitym opracowaniu i interpretacji, której równorzędnym dla fletu filarem jest fortepian z niezawodnym Mariuszem Rutkowskim. We fletowej szacie prezentują się wybrane pieśni z trzech cykli Szymanowskiego: „Słopiewnie”, „Pieśni księżniczki z baśni” i „Pieśni kurpiowskie”. I w każdym z nich flet coś wzmacnia, dodaje coś nieosiągalnego dla ludzkiego głosu, a potencjalnie istniejącego w danych kompozycjach. W „Słopiewniach” idealnie wyraża czysto foniczną składową języka. W „Pieśniach kurpiowskich” staje się siermiężnie chropowatą fujarką; w cyklu „Księżniczki” stanowi syntezę brzmienia ludzi, ptaków i istot anielskich, wzbogaconą o odgłos ruchu skrzydeł – to śpiew „totalny”, w pełni wykorzystujący możliwości emisji instrumentu. Wspaniałym zwieńczeniem albumu jest kołysanka Roksany z opery „Król Roger”, magicznie frazowana. Ozdobę płyty stanowią transkrypcje dwóch miniatur instrumentalnych: skrzypcowego „Źródła Aretuzy” (wspaniałe frullata) i słynnej fortepianowej Etiudy b-moll (zadziwiająca delikatność).
Hanna Milewska
Prelude Classics 2022
Muzyka:
Realizacja:
Przed czterema laty ukazał się wydany przez DUX album z trzema spośród sześciu sonat na skrzypce i klawesyn Jana Sebastiana Bacha. Teraz te same wykonawczynie prezentują pozostałe trzy sonaty na płycie firmowanej przez nowy podmiot na rodzimym rynku fonograficznym – manufakturę wydawniczą Prelude Classics. Interpretacja skrzypaczki Aleksandry Bry- ły i klawesynistki Marii Banaszkiewicz-Bryły skonstruowana jest wokół dwóch idei: równorzędności obu instrumentów (Bach był pionierem awansowania klawesynu z pozycji „usługowej” realizatora linii basso continuo do rangi pełnoprawnego uczestnika kreacji artystycznej) i żywego dialogu między nimi. Piękną rozmowę toczą instrumentalistki na przykład w I części Sonaty nr 5 f-moll (Largo) – w grze klawesynu słychać lekkie rubato (sic!), skrzypce natomiast reprezentują niezachwianą miarowość, co w połączeniu tworzy pulsujący, zadziwiający organizm. Postawę obu wykonawczyń wobec Bacha najwyraźniej pokazuje nagranie Sonaty nr 4 c-moll. To rewerencja, skupienie i powścią- gliwość; wzruszenie kontrolowane, precyzja i przejrzystość w podawaniu tekstu. Ale ważna jest także dbałość o piękny dźwięk – przestrzeń dla wybrzmienia kolejnych nut w Adagio z powyższej sonaty zamienia grozę dyscypliny taktowania nieubłaganym upływem czasu w aksamitnie melancholijny marsz ku wieczności. Bach, im bliższy jest duetowi Bryła/Banaszkiewicz-Bryła, tym bliższy staje się słuchaczom.
Hanna Milewska
DUX 2022
Muzyka:
Realizacja:
Historia tego dzieła pokazuje, jak wiele muzyki czeka jeszcze na odkrycie i reanimację. Feliks Nowowiejski (1877-1946), utalentowany młodzieniec z Warmii, który przyjechał na studia do Berlina, w 1902 roku wziął udział w najważniejszym niemieckim konkursie kompozytorskim. Chodziło o prestiż, rozgłos i sowitą nagrodę pieniężną. I wszystko to udało się zdobyć, ale zwycię- skie dzieło – oratorium „Die Heimkehr des Verlorenen Sohnes” („Powrót syna marnotrawnego”) – za życia kompozytora nigdy, oprócz fragmentów, nie zostało wykonane. W 1993 roku w Olsztynie zaprezentowano wersję rozszerzoną w stosunku do pierwotnej, z przełożonym na język polski librettem. Teraz, po 120 latach od powstania, filharmonia z małej ojczyzny Nowowiejskiego nagrała utwór zgodnie z partyturą oryginału, z tekstem niemieckojęzycznym. „Powrót…” reprezentuje najlepsze cechy warsztatu Nowowiejskiego: wieloplanową, barwną, soczystą orkiestrację, znaczącą partię organów, masywne chóry, pełne ekspresji partie solowe, zwartą (acz monumentalną) formę. Rozbudowana uwertura i potężny finał to klamra spinająca dramat trojga bohaterów: Syna, Matki i Ojca. Świetnie dobrane głosy solowe w długich monologach malują śpiewem złożone autoportrety. Ich sumą jest zrozumienie, wybaczenie i akceptacja, a wszystko to wyrażone muzyką, któ- ra brzmi zaskakująco świeżo i efektownie. Wielka szkoda, że w starannie opracowanej książeczce zabrakło libretta Theobalda Rehbauma, wszak współautora wskrzeszonego dzieła.
Hanna Milewska
Anna Wróbel Małgorzata Marczyk - Rêverie
- Kategoria: Klasyka
Gdyby rezultatem dziesięcioletnich poszukiwań Anny Wróbel w leksykonach, prasie, archiwalnych edycjach nutowych i bibliotekach miał być tylko esej zamieszczony w książeczce, już i tak przedsięwzięcie należałoby uznać za nad wyraz udane. Tekst ten zawiera bowiem mnóstwo unikatowych informacji o dorobku polskiej literatury wiolonczelowej, o zarejestrowanych utworach i kompozytorach, a także o kontekście kultury muzycznej XIX wieku. Całość została napisana w przejrzysty i zgrabny stylistycznie sposób – to wzór dla wydawców płyt. Lektura podsyca apetyt na dźwięki, a na słuchaczy czeka fonograficzna uczta: dziesięć pierwszych w dziejach rejestracji dzieł odkrytych na nowo po stu kilkudziesięciu latach.
Hanna Milewska
Enrico Rava/Fred Hersh - The Song Is You
- Kategoria: Klasyka
„The Song Is You” to jeden z najbardziej bezpretensjonalnych i wciągających albumów, jakich miałem przyjemność ostatnio słuchać. Jest dziełem dwóch weteranów: Enrico Ravy, włoskiego czarodzieja trąbki (tutaj gra wyłącznie na flugelhornie) i Freda Hersha, zacnego pianisty z ogromnym doświadczeniem. Na płycie znalazły się standardy i utwory obu artystów. Repertuar wydaje się średnio atrakcyjny, ale tylko na papierze – w akcji brzmi świeżo i efektownie. Granie w duecie zawsze rodzi dylemat, kto ma być liderem, a kto akompaniatorem. Rava i Hersh postawili na demokratyczne współdziałanie. Ich partie splatają się w jednolitą organiczną teksturę. Co więcej, dostroili swoje instrumenty do koncepcji muzyki – Rava gra pastelowym, wyrównanym brzmieniem, Hersh działa równie dyskretnie, eksponując ciemne barwy fortepianu. Słowem – peł- na wspólnota koloru i dynamiki. Umiejętności obu artystów są imponujące. Wrażenie robią zwłaszcza karkołomne, grane pianissimo przebiegi flugelhornu, idealnie łączące się z pokrętną harmonią Hersha i jego subtelnymi wycieczkami do tradycji. Waż- nym elementem muzyki jest dialog, w którym nie brakuje dystansu ani luzu w najlepszym wydaniu („Misterioso”). Album cechuje niejednolita stylistyka, co jest jego zaletą, i jest adresowany do fanów estetyki ECM, lekkiego free („Improvisation”) i… niestandardowo granych standardów.
Bogdan Chmura
John Scofield - Solo
- Kategoria: Klasyka
Scofield nigdy nie był artystą szczególnie ekspresyjnym. Jego grę – może poza okresem spędzonym u Davisa – cechuje beznamiętność i przewidywalność. Po tej płycie nie spodziewałem się zresztą cudów, znając „Yankee go Home” – najnowszy projekt gitarzysty, z którym niedawno przemierzył świat. Moją rezerwę wobec krążka „Solo” potęgował fakt, że Scofield nie miał wcześniej potrzeby nagrania solowego albumu – ten wymogła na nim pandemia. W repertuarze płyty znalazło się 13 utworów. Część z nich napisał Scofield, reszta pochodzi z różnych muzycznych bajek – od jazzu i bluesa, po „traditionals”. Utwory są zwarte. Mają postać improwizowanych szkiców, pozbawionych spójnej narracji i formy. Scofield bawi się tematami. Próbuje podejść do nich z różnych stron, stawiając na intuicję, spontaniczność i doświadczenie. W efekcie powstała muzyka typu „rozmowa z sobą samym”. Ten „dialog” raz idzie wartko („Coral”, „Elder Dance”), innym razem trochę się sypie („Not Fade Away”). Pod względem muzycznym niewiele się tu dzieje (looper został wykorzystany do najprostszych zadań), natomiast Scofield próbuje eksperymentować z brzmieniem, co nie wychodzi albumowi na dobre. Mam mieszane uczucia po przesłuchaniu tych nagrań. Wyłania się z nich bowiem obraz znudzonego artysty, który ma za sobą najlepsze lata i nie bardzo wie, co dalej. Propozycja wyłącznie dla zagorzałych fanów gitarzysty.
Bogdan Chmura