HFM

artykulylista3

 

Chopin Piano Concertos - Jan Lisiecki

108 04 2010 ChopinPianoConcertos

Sinfonia Varsovia Howard Shelley
NIFC 2009

Interpretacja: k5
Realizacja: k4

Tę recenzję mógłbym w sumie napisać bez słuchania płyty. Byłem na obu koncertach, z których nagrania tutaj umieszczono i pamiętam ogromne wrażenie, jakie na mnie wywarły. Słuchać 13a potem 14-latka, który gra Chopina z taką lekkością i finezją, a jednocześnie tak prosto i intuicyjnie, to przyjemność. Cieszę się, że mogłem Jaśka poznać i z nim porozmawiać. Mocno wierzę, że wyrośnie z niego nie tylko dużej klasy artysta, ale i dobry człowiek. Wiem też, że jeśli jednak muzykiem nie pozostanie, bo los zechce inaczej, to i tak będzie szczęśliwy i pogodny. Taki po prostu jest.
W jego interpretacjach słychać tę życiową energię i spontaniczność. Słychać, że jest to żywioł wciąż nie do końca okiełznany, jak rwąca, nieuregulowana rzeka. A takie rzeki są przecież fascynujące, choć bywają nieprzewidywalne. Jasiek traktuje ten album jako dokumentalny zapis pewnego etapu swojej artystycznej drogi. Tylko dlatego zgodził się go wydać. Dla mnie jest to nie tylko dokument, ale i pełnowartościowe nagranie Chopinowskich koncertów. Myślę, że nigdy nie będzie musiał się go wstydzić.
Co innego Sinfonia Varsovia, która pod ręką Howarda Shelleya trochę się zagalopowała. Ułańska fantazja zrobiła z Chopina symfonika i to bliższego Czajkowskiemu niż Schubertowi. Najważniejszy pozostał jednak fortepian i to jego warto tutaj słuchać.
Trzymajmy kciuki za Lisieckiego, bo drugiego takiego pianisty szybko nie spotkamy. Mówię serio.

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 04/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

The French-Polish Album

108 04 2010 TheFrenchPolishAlbum

Joanna Wronko (skrzypce)
Frank van de Laar (fortepian)
M.A.T. Music 2009

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Swoją dotychczasową drogą życiową Joanna Wronko udowadnia, że dla artystów nie istnieją granice państw, kultur, tradycji ani języków. Naukę gry na skrzypcach zaczynała w Łodzi, studiowała w Niemczech, koncertowała w całej Europie, wygrywała stypendia fundacji w różnych krajach Zachodu, zaś omawianą tu płytę nagrała wspólnie z holenderskim pianistą w kościele pod Rotterdamem. A w programie – utwory polskie i francuskie.
Poza umacnianiem aliansu między narodami, trudno jednak odgadnąć klucz, wedle którego dokonano selekcji dzieł. Cóż bowiem ma wspólnego Lutosławski z Chaussonem, a Szymanowski z Massenetem? Co prawda Debussy’ego z Chaussonem łatwiej już połączyć nicią muzycznych skojarzeń, ale Lutosławskiego z Debussym – niekoniecznie. Na szczęście, w tym przypadku eklektyzm nie jest powodem do anatemy. Potraktujmy ten album raczej jako wizytówkę upodobań i warsztatu wiolinistycznego Joanny Wronko.
Młoda skrzypaczka przekonuje słuchaczy, że jest instrumentalistką bardzo sprawną technicznie, a zarazem subtelną, wrażliwą na barwę i niuanse artykulacyjne. Potrafi drapieżnie zaatakować dźwięk (jak w „Subito” świetnym, mniej znanym późnym utworze Lutosławskiego), ale i słodko go zaokrąglić (jak w „Medytacji” Masseneta). Konsekwentnie trzyma się „ekspresjonistycznej” wersji interpretacyjnej sonaty d-moll Szymanowskiego, chociaż pianista jej towarzyszący lansuje wersję „impresjonistyczną”. Skądinąd chciałoby się posłuchać Franka van de Laara solo.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Schumann - Piano Sonata No. 3, Symphonic Studies, Novelets Nos. 1 & 2

108 04 2010 schumann

Andrea Kauten (fortepian)
Sony Classical 2009
Dystrybucja: Sony Music Poland

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

„Szczerze życzę każdemu, aby potrafił znaleźć w swoim życiu coś, co dałoby mu podobną pasję i intensywność przeżyć, jakie stają się moim udziałem, gdy dotykam klawiatury” – wyznaje szwajcarska pianistka Andrea Kauten. Postawa godna podziwu, jako że wybrane na płytę kompozycje Schumanna należą do często wykonywanych i rejestrowanych, zatem każde kolejne nagranie od razu wywołuje pytania, czy warto go było dokonać.
W tym przypadku – warto. Ale najpierw oddajmy hołd człowiekowi, bez którego tak świetny efekt artystyczny byłby niemożliwy. To Urs Bachmann, tzw. „piano technician” w studiu w Zurychu. Przygotował on fortepian o idealnie wyważonej klawiaturze, o soczystym, nośnym i wyrównanym brzmieniu we wszystkich oktawach, o nienagannie działającym mechanizmie pedalizacji. Nic nie dudni w akustycznej studni. Na takim instrumencie można odsłonić całą pięknie skomplikowaną strukturę muzyki Schumanna. Interpretacja Andrei Kauten idzie właśnie w tym kierunku. Klarownie podążając szlakiem tematów i fraz, pokazuje precyzję uporządkowania materiału dźwiękowego. Unika egzaltacji sentymentalizmu. Tempo i dynamikę podporządkowuje wyrazistej konstrukcji utworu. Imponuje siłą uderzenia (choćby w IV części sonaty f-moll), a zarazem wrażliwością na niuanse artykulacji. W jej wykonaniu „Etiudy symfoniczne” rzeczywiście brzmią jak dzieła orkiestrowe (nasza ulubiona na tym kompakcie „Wariacja nr 11”). Reinkarnacja Klary S.?

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Stanisław Moniuszko - Flis

107-108 05 2010 StanislawMoniuszko

Bogusław Bidziński, Iwona Socha, Leszek Skrla, Janusz Lewandowski, Michał Partyka
Chór i Orkiestra Opery na Zamku/Warcisław Kunc

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Opery polskie, dawne jak i współczesne, rzadko są wystawiane, a jeszcze rzadziej nagrywane. Tym życzliwiej trzeba witać każdą taką rejestrację. Szczecińska Opera na Zamku dorzuciła cegiełkę do dyskografii Stanisława Moniuszki. Po „Parii” przyszła kolej na „Flisa”, jednoaktówkę, która w dorobku kompozytora zajmuje ważne miejsce. Była to pierwsza opera napisana i wystawiona po warszawskim triumfie „Halki”, w roku 1858. Nad partyturą pracował Moniuszko tylko kilka dni, ale dysponując profesjonalnie skrojonym librettem pióra Stanisława Bogusławskiego (syna Wojciecha) stworzył wdzięczne dziełko komediowe.
Prostych, bezpretensjonalnych melodii w mazurowym rytmie słucha się dziś z przyjemnością. Tym większą, że orkiestra gra z werwą i z precyzją, a dyrygent dba o wartkość i płynność muzycznej narracji. W tak krótkiej formie operowej najważniejsi są jednak śpiewacy. Wszystkich cechuje bardzo dobra dykcja i niezła intonacja, natomiast różnice między solistami dotyczą wyrazistości interpretacji.
Najciekawiej zaprezentował się baryton Michał Partyka w partii Jakuba. Śpiewa z wielką swobodą, humorem i temperamentem, umiejętnie podporządkowując barwę głosu ekspresji aktorskiej. Niezawodny aktorsko okazuje się również Leszek Skrla jako surowy Antoni. Iwona Socha (Zosia), obdarzona jasnym, ciepłym sopranem, nie ujawniła chyba pełni swoich możliwości wokalnych.
Warto powiększyć płytotekę operową o tę pozycję.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 05/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Anna Netrebko, Daniel Barenboim - In the still of the night

107-108 05 2010 inTheStillOfTheNight

Deutsche Grammophon 2010
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Daniel Barenboim akompaniował śpiewającym kolegom od zawsze. Od dziecka świetnie czytał a vista nuty, ale jako pianista towarzyszący występował rzadko, mając za partnerów tak znakomitych wokalistów, jak Dietrich Fischer-Dieskau czy Thomas Quasthoff. Wspólny recital z Barenboimem, na festiwalu w Salzburgu, to wydarzenie, to zaszczyt dla śpiewaka i nadzieja melomanów na niecodzienny rezultat artystyczny.
Z niepokojem czekaliśmy na tę płytę. Operowa gwiazda Anna Nietriebko po urodzeniu dziecka miała problemy z odzyskaniem kondycji wokalnej, z precyzją intonacyjną i oddechem. A przecież forma recitalu pieśniarskiego stawia przed publicznością artystę bezbronnego, pozbawionego zbroi kostiumu i całego teatralnego anturażu, za którym można by się schronić. Co prawda Nietriebko wybrała pieśni rosyjskie, Rimskiego-Korsakowa i Czajkowskiego, które doskonale zna i wykonuje od dawna, ale ryzyko istniało.
Początek zarejestrowanego koncertu po części potwierdził obawy. Głos Nietriebko, jeszcze zimny i sztywny, był opornym narzędziem interpretacji. Ale po kilku pieśniach krtań się rozgrzała, barwa nabrała szlachetności, słodyczy i blasku, frazowanie stało się elastyczne, a cieniowanie dynamiki – subtelne. Interpretacje są emocjonalne, efektowne i wdzięczne, a nasza ulubiona pieśń z tej płyty to „Ja li w polie da nie trawuszka była” Czajkowskiego. A Barenboim? Dyskretnie usunął się w cień i zrobił wszystko, aby diva odniosła sukces.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 05/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Wojciech Zych - Utwory na orkiestrę

107-108 05 2010 wojciechZych

Michał Górczyński (klarnet basowy)
Orkiestra Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku/Przemysław Fiugajski
Dux 2009

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Obchody Roku Chopinowskiego, oprócz rozmaitych imprez i inicjatyw jednorazowych, przyniosły perspektywiczny i jakże pożyteczny projekt – czteroletni program „Młodzi kompozytorzy w hołdzie Fryderykowi Chopinowi”.
Trzynastu wybranych twórców objęto stypendiami i konsultacjami, zaś Europejskie Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego pomaga w organizacji koncertów autorskich, publikacji partytur, wydaniu płyty zbiorowej i albumów indywidualnych. Kompakt z utworami na orkiestrę Wojciecha Zycha (ur. 1976) ukazuje się właśnie w ramach tego długofalowego programu.
Z twórczością Zycha zetknęliśmy się w roku 2006 za sprawą tajemniczej kompozycji kameralnej „Przyjaciele Kaspara Hausera”. Z ciekawością czekaliśmy na płytę monograficzną, zawierającą: I symfonię, koncert na klarnet basowy i poemat-traktat (?) „Poruszenia woli”.
Zych zasadniczo nie buduje swoich kompozycji ani z modułów, ani z wielkopowierzchniowych plam sonorystycznych czy długich odcinków. Posługuje się maksymalnie skoncentrowanymi „dozami” muzyki, przenosząc słuchacza od kropki do kropki, przy czym każda kropka jest inna. Jedne wyróżniają się kolorystyką zestawionych instrumentów, inne – artykulacją bądź głośnością. Różne są odległości czasowe między poszczególnymi kropkami. W koncercie klarnetowym, w ramach „kropek” solista dialoguje z wybranymi instrumentami.
To muzyka fascynująca pod każdym względem – klimatycznym i konstrukcyjnym.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 05/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF