HFM

artykulylista3

 

Adam Bałdych/Krzysztof Herdzin/Adam Pierończyk/ Adam Sztaba – Great Encounters

cd042022 1 001

PWM 2021


Muzyka: k3
Realizacja: k3

Płycie przyświeca koncepcja „wielkich spotkań”. Mam nadzieję, że są to jednak spotkania z muzyką wielkich kompozytorów, a nie – jak napisano na stronie wydawnictwa – „spotkania wielkich kompozytorów z wielkimi wykonawcami”. Bo choć wykonawcy są rzeczywiście prima sort, to może jednak poczekajmy chociaż sto lat i zobaczmy, czy zapiszą się na stałe w krajobrazie polskiej kultury? Szczególnie że wśród utworów znajdują się kompozycje Fryderyka Chopina, Henryka Wieniawskiego, Stanisława Moniuszki, Karola Szymanowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. Jako konserwatysta otwarty, ale jednak konserwatysta, nie mogę się zatem zgodzić na powyższe stwierdzenie. Przy całym szacunku do talentu występujących na albumie muzyków, jest ono nie tyle mało skromne, co wręcz zgrzyta. Ale to nie ich wina. Mam nadzieję. Skupmy się na samej zawartości. A z tą jest dobrze. Na pograniczu klasyki, jazzu, muzyki abstrakcyjnej i ilustracyjnej wytrącają się ciekawe związki organiczne. Atutem materiału jest jego spójność, utrzymana od początku do końca, mimo oczywistej różnorodności. Stworzyć zgrabny amalgamat z tak różnych estetyk to prawdziwa sztuka. Z drugiej strony – w tej muzyce jest mnóstwo powietrza. Na pewnym poziomie można przy niej nawet wypocząć.

Michał Dziadosz

 


 

 

Joanna Dark - Osiecka/Przybora – Ale Jazz!

cd042022 1 002

Wydawnictwo Ring 2021


Muzyka: k3
Realizacja: k3

Joanna Dark to wokalistka, która od dobrych trzech dekad ociera się o mainstream, ale nigdy nie udało się jej do niego przebić. Inna sprawa, że chyba nie próbowała tego dokonać za wszelką cenę, bo kojarzy się z ruchami raczej dyskretnymi i dostojnymi. Wydawać by się mogło, że taka postawa we współczesnym szołbiznesie nie ma racji bytu. Szczególnie kiedy mija pierwsza młodość i teoretycznie coraz mniej można. Ale artystka udowadnia, że właśnie teraz odnalazła prawdziwy sposób wyrażania siebie i że to jest ten właściwy punkt życia. Jej życia. Na płycie, po raz niepoliczalny, sięgnięto po twórczość legendarnych tekściarzy. Chciałoby się wykrzyczeć rozpaczliwe „Nieee!”, ale – tak szczerze – byłoby to niesprawiedliwe. Pomijam więc koncepcję albumu, bo dla każdej przeciętnie ogarniętej osoby staje się ona czytelna już z poziomu tytułu. Ale skupiając się na samej muzyce, warto zwrócić uwagę na instrumentalistów, którzy na co dzień biorą udział w tak gargantuicznej liczbie projektów, że rutyna powinna ich dawno przepalić do białości. Tutaj się jednak nie męczą, grając kolorem i ciszą. Najważniejszy jest jednak głos. Joanna Dark śpiewa inaczej niż kiedyś. Trochę jak Diana Krall, choć lepiej. Zresztą, na okładce też jest na nią stylizowana, choć obiektywnie – ładniejsza. Ogólnie to bardzo amerykańska płyta. Choć na wskroś polska.

Michał Dziadosz

 


 

 

Ludwik Sarski Orchestra - The Kid

cd hfm 1021 003



DUX 2020


Muzyka: k3
Realizacja: k3

Ludwik Sarski Orchestra, jak sama nazwa wskazuje, jest duetem. Tworzą go Damian Szymczak (klarnet, fortepian) i akordeonista Piotr Tomala. Nazwa „formacji” jest wielce zagadkowa – z nazwisk obu artystów nijak nie da się ulepić jej „patrona”, natomiast naturalne skojarzenia łączą ją z Ludwikiem Starskim (nie Sarskim), autorem tekstów do piosenek przedwojennego kina. Płyta powstała w 100. rocznicę wejścia na ekrany filmu Chaplina „Brzdąc” („The Kid”) i stanowi współczesną ilustracją dźwiękową do tegoż obrazu. Album został wydany bardzo starannie. Na okładce zamieszczono stylizowane fotografie i teksty, w których czytamy m.in. że muzyka krążka, utrzymana w klimacie early jazzu i jazz waltzów, jest wyjątkowa. Całość to 21 krótkich fragmentów, w których wykorzystano środki najprostsze z możliwych – tematy, niestety dość banalne, oparte na kilku akordach, są powtarzane niemal bez modyfikacji, budowania napięć i dramaturgii. Na pewno nie jest to muzyka wywodząca się z jazzu, bo ten zakłada improwizację choćby w śladowej postaci. Tutaj próżno szukać takich fragmentów, choć prawdopodobnie to, co słyszmy zostało zagrane „z głowy”. Owszem, pojawiają się rytmy ragtime’owe i walce, ale mają one raczej rodowód wodewilowy. Nie wykluczam, że muzyka LSO sprawdziła się w połączeniu z obrazem, natomiast jako produkt autonomiczny, mający funkcjonować poza kadrem, broni się słabo.


Bogdan Chmura

 


 

 

Nubya Garcia - Source

cd092021 003


Concord 2020


Muzyka: k3
Realizacja: k3

Saksofonistka i kompozytorka Nubya Garcia nie skończyła jeszcze trzydziestki, a już zdążyła namieszać w jazzowym światku. Dziś uchodzi za ważną postać londyńskiej sceny. Ma na koncie szereg nagrań, ale dopiero „Source” uważa za prawdziwy debiut. Album to kontynuacja dotychczasowych zainteresowań Garcii, skupiających się na fuzji klasycznego jazzu (Rollins, Henderson, stylistyka Terence’a Blancharda), funku, soulu, tradycji muzyki afrykańskiej i południowoamerykańskiej oraz reggae. Artystka operuje czystym, pięknie wymodelowanym dźwiękiem i ma niezłą technikę, która pozwala jej grać zarówno muzykę dynamiczną, jak i ballady. O ile jednak umiejętności instrumentalne Garcii mogą imponować, o tyle jej kompozycje pozostawiają niedosyt. Tematy są mało wyraziste, a uproszczone harmonia i dynamika może i współgrają z przyjętą konwencją, ale obniżają atrakcyjność całości – wszak ta muzyka jest definiowana jako jazz, a nie ethnic i okolice. W niektórych numerach znaczenia nabiera kolorystyka (chórki, partie wokalne), co szczególnie słychać w tytułowym „Source”, utrzymanym w jamajskich rytmach. Zabrakło mi także ciekawych interakcji na linii solistka-sekcja – u Garcii dominuje wyraźny podział na lidera i zespół. W nagraniach wzięli udział pianista Joe Armon-Jones, grający dość manierycznie, basista Daniel Casimir, perkusista Sam Jones i muzycy towarzyszący.


Bogdan Chmura


 


 

 

The John Goldsby Trio - Segment

cd092021 005


Bass Lion Music 2020

Muzyka: k3
Realizacja: k3

„Segment” został nagrany przez członków sekcji rytmicznej WDR Big Band – orkiestry jazzowej rezydującej w Kolonii. Na co dzień muzycy tria działają w trybie demokratycznym. Tutaj liderem jest basista John Goldsby. Album tworzą tematy Goldsby’ego, pianisty Billy’ego Testa i dwa standardy, przy czym tytułowy to klasyk Charliego Parkera. Przeważają utwory balladowe, muzyka o przejrzystej fakturze, ładnych harmoniach i spokojnej narracji; tu warto wyróżnić „Shadows of Change” i „Spinning”. W nagraniach, co oczywiste, dominuje pianista, który operuje wyrównaną dynamiką i subtelnie rozmiękcza akordy polifonią. Jednak lider również ma sporo do powiedzenia. Dzieje się tak już w drugim utworze – balladzie Mingusa „Goodbye Porkpie Hat”, gdzie bas solo wprowadza temat z przyległościami. W dwóch numerach Goldsby gra także „arco” i szybko się okazuje, że znakomicie opanował tę technikę. Jego dźwięk jest elegancki, miękki, szlachetny, a solówki brzmią czysto i detalicznie, co dodatkowo uwypukla bardzo dobra realizacja. Perkusista Hans Dekkert pozostaje nieco w tle, delikatnie podkreślając (głównie szczoteczkami) puls utworów. Niespieszna opowieść nabiera rumieńców w „Segment” oraz finałowym „Sequence of Things” i wtedy wszyscy pokazują bardziej ekspresyjne oblicze. Dobry, akustyczny album z muzyką próbującą odświeżyć formułę jazzowego tria z fortepianem.


Bogdan Chmura


 


 

 

Melody Gardot - Sunset In The Blue

cd092021 002

Decca 2020


Muzyka: k3
Realizacja: k3

Melody Gardot od lat „pozycjonuje się” na pograniczu jazzu i muzyki pop. To komfortowe terytorium pozwala jej wykonywać repertuar ambitny, a przy tym lekki i kierowany do szerokiego grona odbiorców. Na „Sunset In The Blue” zaproponowała nastrojowe, jazzujące ballady, oparte na prostych, wpadających w ucho tematach. Cała płyta ma spokojny, relaksowy charakter. Wokalistka nie po raz pierwszy wypowiada się w podobnej stylistyce. I trudno się dziwić, bo jej osobowość i zmysłowy głos sprawdzają się tu idealnie. Jednak utwory utrzymane w wolnych tempach nie nużą, pozwalając słuchaczowi skupić się na detalach. Uwagę zwraca powściągliwość interpretacji i nuta melancholii – warto pamiętać, że album został nagrany w czasie lockdownu. Ważną rolę odgrywają akompaniament gitary (gitarzyści się zmieniają, w sumie jest ich aż pięciu) i jazzowe wstawki trąbki Tilla Brönnera. Elementem najbardziej wyrafinowanym są jednak partie orkiestrowe, napisane przez samego Vince’a Mendozę. Nie pełnią one, jak to zwykle bywa, funkcji wypełniacza harmonicznego. Tworzą osoby byt, nadając utworom elegancję i klasyczny blask. Choć w repertuarze nie brakuje miłych dźwięków (np. „Ningem, Ningem” – jedna z dwóch piosenek śpiewanych po portugalsku, „Ave Maria”, „Moon River”), hitem tego krążka stanie się żwawy „Little Something”, bonus track w wykonaniu Melody i Stinga.


Bogdan Chmura