HFM

Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT:

Co nowego na półce 2007/07/02 21:35 #174775

Miałem nie kupować już CD, ale 29,99 nie fortuna... No i cóż mamy za tę cenę? Bełkotliwy, samolubny, przesadzony, pretensjonalny, pompatyczny progresywny rock (wtedy się to tak nie nazywało). Jethro Tull - Minstrel in the Gallery.

Nie słucham rocka: rockowe okienko otwarło się dla mnie na krótko na przełomie lat 70 i 80. Ale wleciało przez nie sporo muzyki: KC, Floyd, Tull, Genesis, potem Clash, Joy Division... Potem wróciłem na swoje klasyczno-jazzowe ścieżki, ale diabeł nie śpi :-) Polecam tę przegadaną, nieudaną płytę - teraz to już głos z innych czasów. Dzisiaj przesłuchałem ją w całości po raz pierwszy od prawie 30 lat :-) :-) :-)
Załączniki:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/03 15:19 #174926

Terrapin napisał: ... Bełkotliwy, samolubny, przesadzony, pretensjonalny, pompatyczny progresywny rock (wtedy się to tak nie nazywało). Jethro Tull - Minstrel in the Gallery. (...) Polecam tę przegadaną, nieudaną płytę - teraz to już głos z innych czasów. Dzisiaj przesłuchałem ją w całości po raz pierwszy od prawie 30 lat :-) :-) :-)


Chyba zaapeluję do Redakcji abyś otrzymał ostrzeżenie za to co powyżej (niestety sam nie moge go udzielić). Pro forma przesłuchałem niedawno Minstrela i stwierdzam, że nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Poczatkowo chciałem pójść na kompromis i częściowo przyznać Ci rację, np. że mniej pretensjonalny jest "Benefit", więc posłuchałem również i tej płyty. Ale on jest tylko gorzej nagrany/zmiksowany i inny.

Zwolennikiem Jethro Tull jest m. in. mój guru od jazzu współczesnego, a także ktoś komu zawdzięczam odkrycie płyt Torna i VI Symfonią Silwestrowa, o których pisałem powyżej. A także Mikołaj Trzaska. Nie wspomne już o z lewej podpisanym. (Prawie) miliony nie mogą sie mylić.

Pozdrawiam i zyczę miłych chwil z Jethro.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/03 15:41 #174931

Adam :-) :-) :-)

Moje przywiązanie do Jethro Tull jest, na tle ogólnej niechęci do 80% produkcji rockowej czymś, co mnie samego zastanawia. Ale główne powody są dwa:

1. Pierwszy w życiu koncert rockowy, jaki widziałem w telewizji, to był Jethro Tull z Madison Square Garden z 1978 i wtedy po raz pierwszy moje serce młodego jazzfana i jak jeszcze wtedy myślałem - jazzmana zadrżało :-) Dotąd muzyka rockowa w ogóle mnie nie dotyczyła...

2. Anderson spełniał dla mnie wszelkie warunki wybitnego instrumentalisty-solisty w sensie jazzowym. To jego naśladowali fleciści jazzowi (pamiętasz duo Gładkowski - Zgraja?)

A poza tym JT całymi garściami czerpali z angielskiej tradycji muzycznej i literackiej, bawili się stylami, cytatami...

Stąd moje bezkrytyczne uwielbienie tej okropnej ( :-) ) muzyki. Niedługo zacznę łowy na winylowe wydania JT.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/03 15:57 #174940

No (po dyzmowemu-wilhelmiemu i uniesiony palec wskazujący.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/03 16:21 #174944

...co oczywiście nie zmienia faktu, że rock progresywny jest

"bełkotliwy, samolubny, przesadzony, pretensjonalny, pompatyczny..."


:-) :-) :-)

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/03 18:19 #174969

Terrapin napisał: ...co oczywiście nie zmienia faktu, że rock progresywny jest

"bełkotliwy, samolubny, przesadzony, pretensjonalny, pompatyczny..."


:-) :-) :-)


Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam. Zresztą Jethro to chyba nie był progresywny rock, może z wyjątkiem dwóch kobył "Thick as a Brick" i "A Passion Play". Piękne, ale po latach sam Anderson stwierdził, że Cegłę można śmiało zmieścić w kilkunastu minutach. Autoironicznie (bo autoironii nigdy mu nie brakowało) umieścił na CD i wersję oryginalną, i dwunastominutowe wykonanie z Madison Square Garden. I nie ma się wrażenia, że coś ubyło.

Pozdrawiam

PS Ta płyta to jeden ze skandali cenowych. W US kosztuje $10, a u nas co najmniej dwa razy tyle.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/03 18:54 #174972

Republika zaczynała jako Res Publica z Ciechowskim tylko na flecie i brzmiało jak Jethro Tull.Ciekawe czy istnieją nagrania tamtej fascynacji Anderson.

W 2005r. wydali nagrany na żywo "Aqualung Live".Kupując płytę nie wzbogacasz kapeli więcej:

//www.rockserwis.pl/ProductPresentationForm.php?ProductID=57830&lang=1

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/03 18:55 #174973

Może tym razem ożywię linka.

<!-- m --><a class="postlink" href="www.rockserwis.pl/ProductPresentationFor...oductID=57830&lang=1">www.rockserwis.pl/ProductPresent ... 830&lang=1

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/04 20:25 #175154

Napisał Terrapin:

Mahler - koniecznie 6 symfonia!!! Chłopcy od avant-jazzu to łagodne baranki przy tym pandemonium desperacji.

i cóż było robić (II w drodze i jeszcze coś do czego nie wiem czy sie przyznam). Słucham właśnie drugi raz i nie za bardzo mogę się tej desperacji doszukać. Coś pomiędzy "Amerykaninem w Paryżu" i III Beethovena jeżeli chodzi o jej stopień. Choć ciągle powyżej chłopców od avant-jazzu, bo oni są przeważnie zrelaksowani i weseli. Nie licząc Braxtona, ale to nie jest żaden avant-jazz tylko Braxton.

Gra Orkiestra Cleveland (może to przyczyna tej beztroski, bo to luzaki, choć nie słyszalem zbyt wiele w ich wykonaniu), konduktorem jest George Szell. Poważna firma ale nie wiem czy on sam jest bardzo sieriozny. Tu raczej nie.

Jeżeli zostawić desperackie oczekiwania (tym bardziej, że czasami jednak zadołuje, tak jak teraz w III części), to muzyka jest piękna i różni sie od pozostałych trzech symfonii Mahlera jakie znam. I od innych symfonii jakie znam (Silwestrowa również). Nie trzeba mi nic więcej.

Żeby nie było że nie potrafię się zachować w kulturalnym towarzystwie: nagranie pochodzi z 1967 r. i zostało przeniesione na nośnik cyfrowy za pomocą techniki Sony Direct Stream Digital. Efekt jest całkiem przyjemny - brzmienie analogAwe. Niestety nie tak przyjemne jak z winyla ani detaliczne jak ze współczesnych DDD tyle że trudno wymagać cudów, tym bardziej że muzyka pochodzi z koncertu. W dodatku można przeczytać iż "The performance was taken from a broadcast on the Cleveland Orchestra Syndication Servce". Czyżby nagrywano z radia? Kiedyś to wyszło na winylach, więc chyba jednak nie bo w latach 60-tych nikt nie potrafił wyczyścić taśmy z trzasków i szumów.

Pozdrawiam

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/04 20:45 #175155

:arrow: Jerzy Gondol (aka Adam Szulc)

Toś chłopie wtopił!
Szell to gigant, ale do Wagnera a Cleveland to w świecie orkiestr odpowiednik Mercedesa - jakość super, ale nie poszalejesz. Mahler musi być trochę crazy, inaczej wychodzi soundtrack do westernu.

Gdzieś w piwnicy mam kasetkę, taką normalną, audio... A na niej 6 Mahlera na żywo z... Katowic, rok 1981, bootleg, dyryguje Jacek Kasprzyk.

Próbował, próbował, a przed koncertem podobno powiedział: gramy jak na próbie, tylko dwa razy szybciej. I zagrali. Niech Bóg ich ma w swojej opiece... Ale to był rok 1981 i kto się tam przejmował Mahlerem.

A potem był 13 grudnia i Kasprzyk był kuszony przez złych ludzi, ale im powiedział, że zawód, jaki wykonuje nie jest aż tak stary, jak ten, co mu proponują i odmówił. I przestał być dyrektor WOSPR i wyjechał. Amen.

A na otarcie łez może być Boulez i Wiener Philharmoniker, też dają czadu.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/04 21:47 #175170

A na otarcie łez może być Boulez i Wiener Philharmoniker, też dają czadu.


Albo Wit. Przy okazji tani ;-)

Tego Szella też mam i przez niego długo omijałem VI szerokim łukiem :-/

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/04 22:06 #175173

Wielbię Szella za monumentalne "Zejście bogów do Valhalli" i ciągnącą się w nieskończoność reńską podróż Zygfryda, ale Mahler i Szell???

Szósta to walenie młotami w przerdzewiałe fundamenty cywilizacji. Jest rok 1906 panowie, Leopold Bloom już dawno zapomniał swoje przygody w burdelu, nadciąga krwawa hekatomba... Posłuchaj Adamie trzeciej Beethovena a zaraz potem szóstej Mahlera (nawet w wersji Szella) Klamra XIX wieku, nic potem nie będzie takie jak przedtem...

:-)

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/05 19:06 #175303

Terrapin napisał: Toś chłopie wtopił!


Nie tak bardzo, 31,50. A ten Boulez to nawet mi sie spodobał (to świetne połączenie: solidni Wiedeńczycy czy Berlińczycy i odjechany matematyk; mam "Święto Wiosny" w tym składzie), choć nie z okładki. Chyba jeszcze się poznamy. Symfonia spodobała mi się na tyle (4 przesłuchania w ciągu 24 godzin), że warto sprawdzić inne brzmienie.

Szell to gigant, ale do Wagnera


To miedzy Wagnerem i Mahlerem jest jakaś różnica? Dla mnie są jak Jarek (Wagner) i Lech K. To nawet zgadzałoby się z podejrzeniami, że jeden z nich jest Żydem.

Szósta to walenie młotami w przerdzewiałe fundamenty cywilizacji.


Ładnie powiedziane. Szkoda że nie ujawnił się tu nikt kto uważa, że dzieła muzyczne nie mają żadnej treści. Szell chyba też tak uważał, skoro zamienił młoty na walczyki wiedeńskie. Wersja młociarska chyba bardziej by mi podeszła.

Posłuchaj Adamie trzeciej Beethovena a zaraz potem szóstej Mahlera (nawet w wersji Szella) Klamra XIX wieku, nic potem nie będzie takie jak przedtem...


Sprawdzę, choć już nie teraz bo zaraz idę posłuchać Herba Robertsona.

Pozdrawiam i dziękuje za usługi przewodnicze.

PS Dzisiaj w TV Kultura jest "Umrę by żyć - Gustaw Mahler". W telewizyjnym dodatku do "Rzeczpospolitej" GM jest nazwany "znanym kompozytorem austriackim". To jest najniższy stopień bycia znanym, który widocznie zdaniem autora omówienia GM spełnia. Wyższe stopnie to "znany kompozytor", "kompozytor" i "Gustaw Mahler".

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/05 19:44 #175313

:arrow: Adam Jerzy :-)

Mahler i Wagner? dwa bieguny! Podobieństwo tylko w zakresie specyficznego dla pewnej epoki języka muzycznego. Równie dobrze można powiedzieć, że Liszt i Chopin, albo Coltrane i Ornette Coleman to to samo!

Zupełnie inne gatunki: Mahler komponował pieśni i symfonie, Wagner - dramaty muzyczne i opery... To tylko jedna z podstawowych różnic.

Poza tym Mahler żył w świecie realnym, z koleją żelazną, knajpianą muzyką, rozwiązłymi kobietami i transoceanicznymi wyprawami a Wagner zagrzebany w Bayreuth rozmawiał z Nibelungami i germańskimi bóstwami :-)

A młot? Przedziwny, kanciasty bęben uderzany kilkukilogramowym młotem odzywa się w finale "Szóstej".

Bum...

Jeden raz :-)

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Co nowego na półce 2007/07/05 21:50 #175381

Panowie.
Jedną z nowości jest Jane Monheit "Surrender". Chcę ją sobie kupić do kolekcji ale... w Fan.pl są dwie wersje. Concord i Universal (imp.japan)
LINK. Concord jest tez w stereo.pl (jak zwykle taniej niż w Fan). Czy ktos miał okazję słuchać obu? Warto do Japończyka dopłacić 40 zł ?

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

"Dyplomata to człowiek, który dwa razy pomyśli zanim nic nie powie."
Mało pisz dużo czytaj, to fajnie będzie na forum.
Moderatorzy: Maciej StryjeckimlgredakcjaModerator