HFM

artykulylista3

 

Błąd paralaksy - Leszek HeFi Wiśniowski

70 75 Hifi 06 2017013
Leszek HeFi Wiśniowski to niespokojna dusza. Poszukuje inspiracji w muzyce współczesnej, japońskim honkyoku i tradycyjnych hinduskich ragach. To także pedagog: prowadzi klasę fletu jazzowego w krakowskiej Akademii Muzycznej. Przede wszystkim zaś jest jazzmanem z krwi i kości.

W rozmowie z Markiem Romańskim opowiada o swojej nowej płycie, inspiracjach, tajnikach alchemii jazzowego flecisty, a także o fascynacjach fizyką i naukami ścisłymi.


Zdjęcia powstały w Preisner Studio w Niepołomicach oraz w StaYnia Studio w Zielonkach (flet kontrabasowy).
Fot. Edyta Mąsior, Mikołaj Blajda, Leszek Wiśniowski



Marek Romański: Skąd wziął się przydomek „HeFi”?

Leszek Hefi Wiśniowski: Jeszcze z czasów szkoły średniej. Na lekcji języka polskiego przerabialiśmy mit o Hefajstosie. Nie byłem przygotowany, więc wybrnąłem, porównując greckiego boga do siebie – zwróciłem uwagę na wspólne zalety i wady. Podobnie jak on, miałem wówczas problemy z chodzeniem (złamana noga). Wypadło dość dowcipnie i klasa zaczęła mnie nazywać „Hefajstos”, później „Hefi”.

70 75 Hifi 06 2017001



W jazzie nie ma wielu muzyków grających na flecie. Nawet osłuchany fan potrafi wymienić najwyżej kilka postaci: Eric Dolphy, Hubert Laws, Herbie Mann… Są też saksofoniści, dla których flet jest instrumentem dodatkowym, jak Anthony Braxton, Sam Rivers czy Charles Lloyd. Z czego to wynika?

Z wielu uwarunkowań, głównie dynamicznych. Niski rejestr jest cichy, natomiast wysoki – głośny. Przez to flet odstaje od saksofonu, trąbki czy puzonu, ale daje inne możliwości i skłania do poszukiwania rozwiązań. W amerykańskim jazzie wielu saksofonistów gra na flecie jako na drugim instrumencie. Jest to niemalże reguła. Nawet John Coltrane, o czym niewielu wie, nagrał utwór na flecie.
Ja też gram na saksofonie, ale na płycie „Parallax Error” nie korzystam z niego. Chciałem się po prostu skupić na brzmieniach fletowych, uniknąć dominującej barwy saksofonu.
Charakterystyka brzmienia fletu powoduje też problemy z nagłośnieniem koncertu. Akustycy, słysząc głośny wyższy rejestr instrumentu, automatycznie go ściszają, przez co dolny znika. Z reguły wystarczy zwrócić im na to uwagę i, jeśli mają dobrą wolę (a różnie z tym bywa), będzie jak trzeba.

70 75 Hifi 06 2017001



Na nowej płycie gra pan na całej rodzinie fletów – od piccolo do kontrabasowego. Czy każdy z nich wymaga odrębnej techniki?

To zupełnie inne instrumenty. Np. flet piccolo, rzadko spotykany w jazzie, jest bardziej wymagający. Trudniej też znaleźć wzorce jego brzmienia, jakkolwiek kilku jazzmanów posługiwało się nim znakomicie, np. Hubert Laws, Steve Kujala czy Nelson Rangell.
Natomiast świetnie w tę muzykę wpisuje się flet altowy. W porównaniu z piccolo jest przyjazny warsztatowo. Wzorców też jest zdecydowanie więcej, m.in. wspomniany Laws, Herbie Mann, a w Polsce Krzysztof Popek, który od wielu lat gra wyłącznie na alcie. Na ostatniej płycie nie użyłem fletu altowego. Wykorzystałem natomiast basowy, który jest trudnym i unikalnym instrumentem.

70 75 Hifi 06 2017001


Największą niespodzianką była jednak sposobność zagrania na flecie kontrabasowym. Dała mi ją firma Pearl Flute, którą cenię. To bardzo rzadki instrument. Miałem go przez kilka dni i postanowiłem wykorzystać w nagraniu. Użyłem go m.in. w utworze „Deliberations”. Podejrzewam, że może to być coś całkiem nowego w mainstreamie. Oczywiście, nie jest to typowy mainstream – raczej transgresja jazzu i sonorystycznych eksploracji muzyki współczesnej; tym niemniej umiejscowienie pierwotnych inspiracji gdzieś między Billem Evansem a Komedą jest, jak myślę, słyszalne. Flet kontrabasowy słychać też w otwierającym, solowym „Parable”.
Wymaga on zupełnie innego podejścia, innej techniki. To jest stojąca na statywie rura, która ma dwa i pół metra. Jej gabaryty pozwalają uzyskać zupełnie nowe barwy przez bogactwo alikwotów. W czasie rejestracji solowych utworów na flety kontrabasowy i basowy zastosowałem dwa mikrofony: jeden blisko ustnika, drugi przy wylocie. Dzięki temu uzyskałem niezwykły, przestrzenny efekt.

70 75 Hifi 06 2017001



Na płycie pojawia się Glissando Headjoint. Co to?

To ustnik, który jest innowacją konstrukcyjną amerykańskiego flecisty Roberta Dicka, z którym współpracuję. Połączenie suwaka puzonowego z ustnikiem fletowym umożliwia wykonywanie glissand i rozmaitych efektów kolorystycznych. Wykorzystałem go w dwóch utworach. To dosyć prosta konstrukcja, ale Robert pracował nad nią 15 lat. To wielka rzadkość – mój egzemplarz ma numer seryjny 75. Myślę, że wszystkich na świecie jest około 250. Używanie nowych technik gry na flecie i adaptowanie ich na potrzeby jazzu jest tematem mojej pracy doktorskiej, którą obecnie kończę.

70 75 Hifi 06 2017001


Płyta nosi tytuł „Parallax Error”, czyli „błąd paralaksy”. Paralaksa to zjawisko raczej z dziedziny optyki. Oznacza efekt niezgodności różnych obrazów tego samego obiektu, obserwowanych z różnych kierunków.

We wstępie do utworu tytułowego wykorzystałem minimalistyczny motyw, w którym odrobinę odchodzę od pulsu fortepianu Dominika Wani. W tym samym utworze metrum zmienia się z 4/4 na 7/8. Czyli jakby brakuje jednej ósemki. Patrząc metaforycznie, ten „błąd paralaksy” można również zastosować do całej płyty, a nawet mojej muzyki w ogóle. Na przykład, słuchacz wychowany na mainstreamie może mieć wątpliwości, czy to aby na pewno jazz. Z kolei zwolennicy awangardy mogą wysunąć zarzut, że muzyka jest tradycyjna, bo np. zbytnio trzyma się harmonii. Generalnie chodzi o różne postrzeganie tych samych zjawisk z różnych punktów widzenia. Tak w sztuce, jak i poza nią, np. w polityce, czasem nie wiadomo, gdzie jest lewo, a gdzie prawo, przy czym tam błędy paralaksy mogą mieć tragiczne konsekwencje.

70 75 Hifi 06 2017001


W takim razie: concept album?

Na płycie Magic Malica „00-237/XP-1” znajduje się utwór „Hidden Track”. Jest to ostatnia kompozycja, w której po czterech minutach ciszy słyszymy „suchy” flet, bez studyjnego pogłosu. Z początku byłem przekonany że płyta się skończyła i myślałem, że to jakieś moje nagranie. Po chwili pojawił się fragment sonaty C-dur Bacha, którą często gram, lecz ta artykulacja nie była moja. Procesy, jakie wykonał wówczas mózg, przeszukując pokłady pamięci i ustalając przyczyny pojawienia się tej muzyki, były niezwykłe. Uświadomiłem sobie wówczas siłę i możliwość zawarcia w muzyce przekazów pozamuzycznych.
Jestem pod dużym wpływem Magic Malika, który przedstawia się jako artysta konceptualny. Biorąc pod uwagę zależności kompozycji, ich różnorodność, ale też wielopłaszczyznowy związek z tytułem i dramaturgią, myślę, że „Parallax Error” to concept album. Podkreśla to też zakończenie w postaci utworu „Parallax Error – Summary”, którego czas trwania odsyła do słynnej kompozycji Johna Cage’a „4’33”. Takie zakończenie przyszło mi na myśl, kiedy zastanawiałem się nad konstrukcją książki Szczepana Twardocha „Drach”.

70 75 Hifi 06 2017001


W przypadku tej płyty trudno mówić o jednorodności stylistycznej. W utworze „Dream Simulation” pojawia się wyraźnie rockowa motoryka sekcji rytmicznej. Z kolei w „Deliberations part III” słyszę impresjonistyczny dialog fletu z fortepianem, oparty na skalach modalnych.

Konstrukcyjnie zastosowałem postmodernistyczną zasadę wielokodowania. W „Deliberations III” wykorzystuję tzw. techniki rozszerzone, popularne w muzyce współczesnej, wywiedzione z estetyki japońskiego fletu shakuhachi. Gram zresztą na płycie także na tym instrumencie.

70 75 Hifi 06 2017001


Czy materiał był w całości gotowy, gdy wchodziliście do studia, czy coś powstało w trakcie nagrania?

Nagrywaliśmy materiał przez dwa dni w studiu Preisnera w Niepołomicach, mając już przygotowane utwory. W 80 procentach wiedziałem, co zagramy. W samym studiu powstało „Tomek’s Errors” na kontrabasie czy utwór „Mediterranean Sound Dance – Impression”, w którym Dominik Wania gra solo na fortepianie. Temat tego utworu nawiązuje do „Mediterranean Sundance” Ala Di Meoli, wykonywanego m.in. na słynnej płycie „Friday Night In San Francisco” tria Al Di Meola/John McLaughlin/Paco de Lucia. Po raz pierwszy ten temat pojawia się na płycie jako drugi, a później, w solowej impresji Wani, jako jedenasty. W partii fortepianu starałem się nawiązać do idei argentyńskiego kompozytora Alberto Ginastery – tworzenia faktury gitarowej na fortepianie. To był pomysł sięgający jeszcze czasów, gdy grałem w zespole Indialucia gitarzysty flamenco Michała Czachowskiego.

70 75 Hifi 06 2017001


Nagrywaliście „na setkę” czy stosowaliście dogrywki?

Wszystko było nagrane „na setkę”, lecz w „Deliberations” pierwotnie zagrałem na flecie basowym, a później, gdy pojawiła się możliwość skorzystania z kontrabasowego, zarejestrowałem swoją partię jeszcze raz. Studio Preisnera zapewnia bardzo dobrą separację instrumentów, dlatego nagrałem „Deliberations” dwukrotnie – raz z kwartetem i fletem kontrabasowym, a drugi raz z basowym, w duecie z fortepianem. Oryginalnie ta druga wersja została również zarejestrowana w kwartecie, ale w trakcie miksowania śladów odkryłem niezwykłą opcję ze ściszonym kontrabasem i perkusją. Koledzy współtworzyli nagranie, ale są niesłyszalni. Wydaje mi się, że grając w duecie, nie uzyskalibyśmy takiej przestrzeni i czasu. Myślę też, że kiedyś wydam wersję z całym kwartetem.

70 75 Hifi 06 2017001


Jakie znaczenie ma jakość realizacji?

Przywiązuję do niej dużą wagę. Ścieżki zostały znakomicie nagrane przez Macieja Stacha. Z reguły sam miksuję swoje nagrania; bardzo lubię to robić i uważam, że swoją muzykę najlepiej robię sam. Raczej nie zdecydowałbym się miksować płyt innych muzyków. Jest tyle możliwości brzmieniowych, barwowych, tyle decyzji trzeba podjąć, że nie byłbym w stanie udźwignąć takiej odpowiedzialności.
Materiał z „Parallax Error” odsłuchiwałem na wielu zestawach, nawet w samochodzie z włączonym i wyłączonym silnikiem. Starałem się, żeby muzyka brzmiała żywo w każdych warunkach. Poszukiwałem złotego środka, który oczywiście nie istnieje. Oprócz odsłuchów typowo studyjnych sprawdzam brzmienie na popularnych monitorach Tannoy M1 i Isophon HPS 140. Wiele utworów jest zrealizowanych bardzo surowo, z małą ilością, a czasami wręcz bez pogłosów. Słuchacz poczuje bliskość instrumentów, rzeczywistą przestrzeń, tworzoną przez fortepian, a nie cyfrową symulację dużej sali. W czasie pracy nad miksami zdarza się, że tracę kontrolę i wówczas konsultuję problem z autorytetami w osobach Tomka Hernika, Pawła Hebdy, Mikołaja Blajdy, Czarka Borowskiego. Męczę też rodzinę.

70 75 Hifi 06 2017001


Sekcja rytmiczna, która wzięła udział w nagraniu, to znajomi z płyty „Kinetyka” (2010), czyli Bartosz Staromiejski na perkusji i Tomasz Kupiec na kontrabasie. Pojawił się też nowy muzyk.

Myślę, że to moja sekcja marzeń. Są profesjonalni, twórczy, muzykalni i otwarci na moją koncepcję. Nową postacią w kwartecie jest pianista Dominik Wania. Poprzednio grał z nami Paweł Kaczmarczyk. Paweł i Dominik to wybitni muzycy, biegunowo różniący się charakterami i sposobem gry. Dominik ma niezwykłe umiejętności i ogromną wiedzę muzyczną, daleko wykraczającą poza jazz. Okazał się idealnym partnerem do tego projektu. W czasie studiów w USA nagrał płytę z Geni Skendo, grającym na shakuhachi, więc praca z flecistą nie jest mu obca. Poza tym, dzięki niemu w przerwach między utworami można było posłuchać etiud Chopina w całości.
Jak to zwykle w jazzie, każdy muzyk odgrywa ważną rolę w powstawaniu materiału. Część utworów została zapisana ściślej, jak np. „Mediterranean Sound Dance” czy „Parallax Error”. W innych, np. w „Deliberations Part III”, koledzy mieli większą swobodę. Rockowa motoryka sekcji w „Dream Simulations” to pomysł Dominika. Właściwie było tak, że przyniosłem utwory, zagraliśmy trzy próby, dwa koncerty w kameralnym gronie i weszliśmy na dwa dni do studia. Flet kontrabasowy nagrywałem później w Staynia Studio, w Zielonkach.

70 75 Hifi 06 2017001


To ciekawe, bo płyta sprawia wrażenie głęboko przemyślanej, zaaranżowanej. Jaka była rola improwizacji?

Części improwizowane zostały z góry określone. Rzeczywiście, płyta jest przemyślana. Muzyka została w dużej mierze zapisana i to udało się w całości zrealizować. Jest dużo wolności, ale cały czas czuwam na tym, co się dzieje.

70 75 Hifi 06 2017001


Często posługuje się pan pojęciami z fizyki. Poprzednia płyta nazywała się „Kinetyka”; znalazł się na niej utwór „Entropia”. Teraz mamy do czynienia z paralaksą. Jaka jest rola nauk ścisłych w pańskiej muzyce, może także w życiu?

Te zjawiska bardzo mnie interesują. Edukację w szkole średniej zacząłem od technikum elektronicznego, którego nie ukończyłem i być może z tego powodu pozostał mi na całe życie jakiś twórczy kompleks. Amatorsko nadal się tym zajmuję i nauki ścisłe stanowią dla mnie wielką inspirację. Muzyka to organizacja częstotliwości w czasie – czyli ze swojej natury jest mocno związana z fizyką i matematyką.

70 75 Hifi 06 2017001


Na pańskim debiucie „Lechoechoplexita” pojawił się Hindus Giridhar Udupa, grający na tradycyjnych instrumentach z Indii. Zdaje się, że kontynuuje pan te związki?

Współpracowałem wcześniej z Giridharem i Pramathem Kiranem w ramach projektu „Indialucia” Michała Czachowskiego. Później zaprosiłem ich do studia. W kolejnych latach graliśmy ze sobą jeszcze kilkakrotnie. Mam w Szwecji przyjaciół Hindusów. Mieszkałem tam kiedyś przez pewien czas i współpracowałem z big bandem w Goeteborgu. Teraz otrzymałem zaproszenie od jednego z nich do Bangalore w Indiach, gdzie zagraliśmy cztery koncerty. Jesienią ponownie udajemy się do Indii. Wystąpimy tam na festiwalu w Jodhpurze i być może uda się zagrać z którymś z hinduskich muzyków.
Muzyka Azji bardzo mnie inspiruje, jednak nie wykorzystuję jej w sposób dosłowny. Czasem pojawiają się pewne elementy, kolorystyka.

70 75 Hifi 06 2017001


Plany na przyszłość?

Kontynuacja rozpoczętej niedawno współpracy z flecistką Jamie Baum. Oprócz wspomnianego wyjazdu do Indii, koncerty w USA, Japonii i Szwecji. Jesienią organizuję trasę mojego kwartetu w Polsce, z materiałem z nowej płyty. Myślę też intensywnie o nowej płycie, której zapowiedź jest ukryta w ostatnim utworze na „Parallax Error”.
W październiku wezmę udział w prapremierze koncertu fortepianowego Zygmunta Koniecznego, w którym pojawia się partia drugiego instrumentu solistycznego – fletu basowego. Na fortepianie zagra Piotr Anderszewski.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Marek Romański
Źródło: HFM 06/2017


Pobierz ten artykuł jako PDF