Akordeon – z kawiarni do filharmonii
- Kategoria: Historie
Długi związek akordeonu z muzyką rozrywkową spowodował, że słysząc hasło „akordeonista”, laik często ma przed oczyma ulicznego grajka albo muzyka z karczmy. I choć akordeon znakomicie się sprawdza w muzyce tanecznej czy kawiarnianej, trudno dziś o bardziej niefortunną łatkę dla tego instrumentu.
Przez bez mała dwa stulecia swego istnienia, akordeon wyzwolił się z roli instrumentu biesiadnego, stając się pełnoprawnym uczestnikiem koncertów. Współcześni kompozytorzy zachwycają się bogactwem jego brzmień, a wirtuozi udowadniają, że w niczym nie ustępuje fortepianowi czy skrzypcom.
Nieuniknione duety
- Kategoria: Historie
Starożytne przysłowie głosi: „Tres faciunt collegium”, ale muzykowanie zaczyna się od duetu – duetu kompozytora i wykonawcy, instrumentalisty i jego instrumentu. Nawet śpiewak występujący solo a cappella tworzy duet z instrumentem – własnym głosem.
Muzyczny bóg uwielbia duety instrumentalne, wokalne, wokalno- instrumentalne, a współpraca w „układzie dwuelementowym” może mieć rozmaitą postać, czas trwania i aurę emocjonalną.
Skarby naszego nieba
- Kategoria: Historie
Czasem naprawdę cudze chwalimy, a swego nie znamy. Nierzadko dlatego, że swoje poznać trudno. W Polsce wielu projektów się nie kończy, o pomysłach się zapomina, zaś arcydzieła wkłada między pretensje. A przecież mamy wspaniałą kulturę, język i muzykę. Wystarczy się rozejrzeć i trochę poszukać.
Poniżej przedstawiam trzy zjawiska fonograficzne – dla jednych oczywiste, przez innych ignorowane. Ale na pewno takie, o których zapominać się nie powinno.
Marillion 1989-1999 – następna dekada
- Kategoria: Historie
Zmiana wokalisty zespołu, który odnosi sukcesy, często oznacza stylistyczną woltę, rozdział epok na „przed” i „po”. Marillion po odejściu Fisha i dołączeniu Steve’a Hogartha mocno się… sfeminizował. Nikt nie zarzuca wokaliście braku męskiego charakteru, jednak jego liryczna barwa głosu oraz filmowa uroda sprawiły, że twórczość grupy stała się bardziej czytelna dla płci pięknej.
Druga fala, w kontekście trendów wszelakich (może poza drugą falą feminizmu oraz drugą falą ezoteryki), nigdy nie będzie tą pierwszą, więc konserwatyści zawsze ją zdeprecjonują. Marillion – prekursor powrotu rocka progresywnego w latach 80. XX wieku – nie był i nie będzie postrzegany jako jedna z najważniejszych grup tego gatunku. Pod względem popularności nie może się równać z „wielką szóstką” z poprzedzającej dekady – zespołami Pink Floyd, King Crimson, Genesis, Yes, ELP i Jethro Tull. Mimo to warto się pochylić nad twórczością tej szczególnej grupy.