HFM

artykulylista3

 

Nagroda Roku – realizacja dźwięku

Oprócz wzmacniaczy, kolumn i słuchawek co rok przyznajemy nagrody płytom. Bez muzyki sprzęt nie miałby przecież sensu. Podobnie kino domowe nie ma sensu bez filmów i koncertów.

W tej dziedzinie nie przyznawaliśmy do tej pory żadnych nagród. Tym razem jednak trudno nie zauważyć czegoś, co jest wydarzeniem – w moim odczuciu – przełomowym. Film polski zawsze cierpiał albo na brak fachowców od dźwięku, albo na brak sprzętu, albo na niechlujne podejście producentów do tego tematu. Lata 70., 80., a nawet 90. pozostawiły po sobie wiele wartościowych obrazów. Celowo użyłem tego słowa, bo ścieżka dźwiękowa przeważnie wołała o pomstę do nieba. Muzyka ryczała zniekształceniami, a z drugiej strony trudno było w ogóle zrozumieć, co mówią aktorzy. Co gorsza, obecne „rekonstrukcje” niekoniecznie poprawiały ten stan rzeczy; czasem go nawet pogarszały.
Ten przydługi wstęp ma na celu zwrócenie uwagi, że w Polsce nie ma tradycji ani dobrej szkoły realizatorów dźwięku filmowego. Wiem, że tak zwane „środowisko” się oburzy; wskaże nazwiska i uczelnie. Ale proponuję skwitować to krótko: pokażcie efekty, nie medale i dyplomy.
Na tym tle wiele ostatnich filmów wypada już całkiem dobrze, niektóre nawet bardzo, ale nadal nie można porównać ich do wielkich hollywoodzkich produkcji, realizowanych z ogromnym budżetem i rozmachem. Czegoś zawsze brakuje: doświadczenia, pieniędzy, ludzi?
I nagle pojawia się „Paradoks”. Nie zamierzam oceniać filmu, bo nie jestem krytykiem ani też nie mam wiedzy, aby cokolwiek interesującego powiedzieć o zdjęciach, grze aktorów, scenariuszu; po prostu nie moja działka. Jak wskazują badania, serial nie okazał się kurą znoszącą złote jajka. Ludzie wolą „Klan” i „Ojca Mateusza”. Ich wybór. Ale na dźwięk warto zwrócić uwagę, bo to najwyższy światowy poziom. Nie dobijanie do peletonu, ale praca, której efekt jest porównywalny z „Bondem” czy „Star Trekiem”.
Zgoda, nie ma tu spektakularnych efektów ani orkiestry symfonicznej, obowiązkowej w każdym „porządnym” filmie z fabryki snów. Te pierwsze nie były potrzebne, na drugą mogło zabraknąć pieniędzy. Chociaż, w przypadku muzyki – nie sądzę, bo Mikołaj Stroiński napisał bardzo ciekawy i efektowny soundtrack, oparty głównie na elektronice. Zdaję sobie sprawę, że realizacja jest w tym przypadku łatwiejsza, ale nie umniejsza to efektowi, porównywalnemu z audiofilskimi albumami. Przestrzenność, czystość, rozdzielczość, wykorzystanie całego pasma i przeniesienie go na głośniki to absolutny majstersztyk! W przypadku tej pierwszej mamy do czynienia z efektami podobnymi do słynnych realizacji Watersa. To jednak dopiero baza, na której buduje się całą ścieżkę towarzyszącą akcji. Każda scena ma swój plan akustyczny, na wiele jest pomysł, czasem wręcz karkołomny (jak rozmowa i pracujący w tle odkurzacz), a efekt jest po prostu „skuteczny”. Wrażliwość dźwiękowców pozwala wyczuć, czy akcja dzieje się w pomieszczeniu (Jakim? Tu też słychać duże różnice), w plenerze czy we wnętrzu samochodu. Wszystkiemu towarzyszą realistyczne odgłosy z tła, także zrobione po mistrzowsku. Miks i montaż – wzorcowe. Pomimo efektowności, w pracy dźwiękowców słychać wyobraźnię, smak i właśnie – skąd się ona wzięła – dojrzałość. Nie sądzę, aby producent dysponował wielkim budżetem i najlepszym sprzętem, co tylko podkreśla fachowość ekipy.
Aby to wszystko docenić, należy podłączyć dekoder/odtwarzacz do wysokiej jakości systemu stereo i oglądać. Koniecznie stereo, bo 5.1 samo z siebie epatuje efekciarstwem, które nie jest tu potrzebne. A klasyczny zestaw najlepiej pokaże wszystkie zalety oraz to, że kino domowe wcale nie jest niezbędne. To wynalazek służący głównie temu, by sprzedać więcej skrzynek i tanie wzmacniacze naszpikowane scalakami, jako hi-tech. Prawdziwe kino to nie zabawki z supermarketu. To instalacje i sprzęt kosztujące majątek.
Pozostaje mi na koniec pogratulować Michałowi Kostarkiewiczowi i jego ekipie. Jeżeli „Paradoks” nie trafi do ludzi na DVD i Blu-rayu, to powinien przynajmniej znaleźć się w sklepach ze sprzętem jako wzorcowy materiał do prezentacji.

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 01/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF